Artemida - Wojownicy PBF

Pełna wersja: Odejścia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
To smutny temat i mamy nadzieję, że nie będzie zbytnio rozchwytywany. Ale jeżeli postanowisz odejść z forum, napisz o tym tutaj. Dobrze, gdybyś również podał/a co ma się oficjalnie stać z twoimi postaciami.
By zapobiec pochopnym decyzjom postaci uśmiercone/oddane w tym temacie zostają uznane za zmarłe lub dodane do puli kont do adopcji po upływie tygodnia od podjętej decyzji.
Bry wszystkim, czy też raczej do widzenia? Cóż, nie chcę się rozpisywać. Odchodzę. Czy kiedyś wrócę? Możliwe. Na pewno nie w najbliższym czasie. Ale kiedyś? Zobaczymy...

Dlaczego odchodzę?
Nie ukrywam, że po prostu kocham pisać nieogarniętą postacią jaką jest Paprotka. Bardzo pocieszne, gdy człowieka złapie deprecha... Ale okazało się, że nie mam siły nie tylko pisać jako Żar, ale również jako Paproć. Ile razy znów bym się nie zabierała z nową energią, szybko znów się okazywało, że jednak nie mam siły. Ostatnio nawet odpis w polowaniu był wielką katorgą... A skoro nie mogę walnąć kilku zdań w polowaniu, to chyba nie jest dobrze, prawda?

Tak więc, odchodzę. Nie widzę sensu w tym, by Paprotka się wrzywiła. A też... Nie wrócę teraz z nową postacią, ponieważ moje życie w najbliższym czasie prawdopodobnie skomplikuje się tak bardzo, że chciałabym ograniczyć swoje obowiązki wynikające z PBF'ów.

Co się stało z Paprotką?
Wymyślcie sobie coś. Z jej nieogarnięciem wszystko jest możliwe. mogła przez przypadek wpaść do rzeki i zauważyć to dopiero wtedy, gdy zacznie się topić... Cóż, to akurat pozostawiam waszej wyobraźni, choć byłabym wdzięczna, gdyby jej śmierć nie była zbyt idiotyczna. xD Może na przykład zgubienie się w czasie drogi na nowe tereny i zabicie przez żbika/rysia/GK wie co oraz nieodnalezienie ciała? Czy coś...

Na koniec jeszcze, dziękuję, przepraszam i powodzenia.
Dziękuję - wszystkim, z którymi miałam sesje. Szczególnie Zającowi za bycie świetnym bratem. Oraz Krukowi, który może nie odpisywał najczęściej, ale wciąż był najlepszym mistrzem na jakiego mogła trafić Paprotka. Dziękuję wszystkim! ,<
Powodzenia - wszystkim, którym brak weny oraz administracji, bo adminowanie to często ciężkie wyzwanie...

Tak więc, do widzenia... Albo "do nie-widzenia"?

EDIT
Zając do mnie napisała i coś mnie tknęło... Nie, nie wracam. xD Ale jeśli będzie możliwość, to Paprotka nie musi umierać (bo po co się głowić nad wymyśleniem jakiejś dziwnej śmierci?), ale może zostać NPC w Wichrze. O ile oczywiście można, bo trochę tych NPC już mamy...
:thinkinggburek:
Przepraszam, ale nie jestem w stanie pisać dalszych postów. Nie wczułam się w klimaty artemidy ;w; Po prostu jest mi ciężko napisać jakikolwiek odpis i ogarnąć też inne rzeczy na tym forum. Chciałabym by moja postać poszła na adopcje. Mam nadzieje, że trafi w dobre łapki :)

[post poprzedniego właściciela konta]
Myślałam, że tak szybko stąd znowu nie odejdę, cóż...
Gra nie sprawia mi już takiej przyjemności jak kiedyś - sądziłam, że te kilka miesięcy wystarczy, aby chęć powróciła, jednak myliłam się. Ostatnio prawie w ogóle nie wchodzę na forum, nie umiem napisać żadnego posta, a kiedy widzę, że ktoś czeka na mój odpis bardzo długo to po prostu mi smutno i czuję się w pewien sposób winna. To nie powinno raczej tak wyglądać, a poza tym - trudno mi wygospodarować czas na pisanie, głównie z powodów rodzinnych. Niemniej jednak bardzo dobrze się tu bawiłam i cieszę się, że poznałam tylu fantastycznych ludzi. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, a tymczasem - do zobaczenia! ^^'
I dodam jeszcze, że chcę, aby Wilgotny Nos został NPC. Mam nadzieję, że w jakiś sposób przyda się klanowi. :x
No cóż, miałam co do tego forum duże zamiary i chciałam włożyć jak najwięcej serduszka w posty i moje postacie, jednak po prostu nie umiałam znaleźć czasu aby to zrobić. Podjęłam się trudnego wyzwania grania Modliszką, córką Łabędzia i Żmii. Umawiałam się na at i obiecałam rysunki, przepraszam że nie wywiązałam się z umowy, ale spróbuję to jeszcze naprawić. Niestety kiedy wróciłam na to forum miałam nadzieję że wrócę do siebie, ale jednak czułam się tu dziwnie nie swojo ze względu na innych użytkowników i klimat. Oczywiście wszyscy jesteście super, ale to nie ta artemida którą pamiętam... Tak więc podjęłam decyzję - oddaję Modliszkę do adopcji, nie chcę aby się marnowała i myślę że trafi w dobre ręce.
Do zobaczenia!!
Niektórych pewnie to zdziwi, ale tak naprawdę, głęboko w głębi duszy czy serca, nie wierzyłem, że kiedykolwiek napiszę w tym wątku. Serio.

2 lata i 9 miesięcy. Szmat czasu, który spędziłem na kotkach, bawiąc się zazwyczaj dobrze, kształtując fabułę i poznając naprawdę świetnych ludzi - lub odnawiając kontakt z tymi, których znałem z innych miejsc internetu. I, naprawdę, mimo moich ciągłych narzekań, mimo czasami rzucania jadem czy solą, wspominam lwią część tego czasu bardzo dobrze. Artemida była dla mnie tym, czego potrzebowałem w tamtym okresie życia i za to jestem wdzięczny zarówno użytkownikom, którzy byli tu na długo przed moim przybyciem, jak i tym, którzy dołączyli później. Ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.
Ostatni miesiąc czy dwa były dla mnie ciężkie - zapał do gry słabł wraz ze wzrostem stresu w życiu poza internetem, nawarstwiały mi się problemy, ale mimo to nie myślałem, że dojdzie do momentu, w którym stracę całkowicie siły oraz chęci do udawania kotka w internecie. Nie zrozumcie mnie źle, kocham to forum, niesamowitą, rozbudowaną fabułę oraz postaci, które wielokrotnie są wykreowane z niesamowitym - jak na "zwykłe kotki" - rozmachem. Będzie mi tego pewnie brakować przez długi, naprawdę długi czas.
W tym miejscu chciałbym podziękować zwłaszcza Mro, Czerwi, Szałwi, Okruchowi, Słowik, Szmalinie, Fiołkowi, Wilkowi i pewnie jeszcze wielu innym osobom, o których zapominam - za pomoc w stawianiu pierwszych kroków na forum oraz za świetne relacje, jakie udało nam się stworzyć na fabule. Dzięki wam to była nie tylko gra, ale niesamowita przygoda.

Kruk nie czuł się dobrze w Wichrze. Od czasu zawalenia się starego obozu oraz spięcia na Wietrznym Stoku miał wrażenie, że wiatr wieje mu zawsze w pysk, a cały klan miałby się lepiej bez niego. W tym przekonaniu utwierdziło go tylko ostatnie zebranie oraz rozmowy, jakie odbył z Gradem oraz Maliną. Do tego prawie całkowicie stracił wiarę w Gwiezdny Klan. Przyszło mu to z trudem, lecz podjął decyzję. Pewnego wieczoru odnalazł kolejno Szałwię, Fiołka oraz Malinę, żegnając się z nimi, a na pytania odpowiadał, iż idzie na polowanie. Następnie znalazł Grada, życzył mu powodzenia i wyszedł z obozu - przez główne wyjście, więc mógł go zobaczyć tak naprawdę każdy, kto wtedy był w legowiskach. Czuł się przez to jak pokonany, ale odchodził, trzymając głowę wysoko. Dokąd poszedł? Zapewne w kierunku starych ziem, choć nie myślał nawet o tym, by próbować do nich dotrzeć, pamiętając o dwunogach, którzy się tam osiedlili. Pewnie będzie się włóczył w lasach między osiedlem a starymi terenami, przedstawiając się ciekawskim jako Kruczy Ogon.

Płotka nie potrafiła się odnaleźć na nowych terenach. Nawet niedawno narodzone młodsze rodzeństwo, z którym starała się pomagać, ile mogła, nie było w stanie wypełnić dziwnej pustki, która zalęgła się w jej sercu po zniknięciu Słowik. Nie mogła znieść myśli, że pointka jest gdzieś tam kompletnie sama, więc podjęła drastyczną decyzję. Poinformowała o niej Czerwony Mak, nie akceptując odmowy, a następnie wyruszyła na poszukiwania, za pierwszy cel stawiając sobie osiedle, jako najbardziej prawdopodobne miejsce, w którym mogła się znajdować Słowik. Przed odejściem pożegnała się z Łososiem i Karaś, mając nadzieję, że wybaczą jej taką decyzję.

Jeleń nie miał powodów, by odchodzić. Jednak podczas jednego ze swoich spacerów wypuścił się za daleko, za bardzo oddalił się od patrolu, z którym wyruszył. Został porwany przez dwunogów, akurat wędrujących z jakiegoś powodu po okolicy, a ci wywieźli go do osiedla, gdzie został kotem niewychodzącym. Miał mało do powiedzenia w kwestii tego, jak potoczą się jego dalsze losy.

Cóż, to chyba tyle. Jeśli ktoś ma jakieś pytania dotyczące szczegółów co do moich postaci czy czegoś podobnego, to proszę o pw na konto Żołędzia. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będę tu wchodził, bo stare nawyki ciężko zerwać, więc będzie można mnie złapać bez większych problemów.
Życzę wam wszystkim weny i jeszcze raz dzięki za ten czas, trzymajcie się ciepło.
Cóż. Byłam na forum długo, i z chęcią zostałabym jeszcze dłużej, ale nie daję rady. Myślałam, że jak może jeszcze odrobinę bardziej się zaangażuję, jak zostanę MG, a później modem, to będę czuć się tu lepiej i pewniej. Tak nie jest. Mam coraz mniej sił, chęci, by w ogóle wchodzić na forum. Więc co mam powiedzieć? Polubiłam wielu ludzi tutaj, i z wieloma na pewno wciąż będę utrzymywać kontakty. To był dobry czas, ale wszystko się kiedyś kończy.

Wilk odszedł z Klanu. Miał swoje plany, miał przemyślenia, i chciał jak najlepiej, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że nic nie będzie w stanie zrobić do póki się nie upewni. Nie odnajdzie Powój, nie spróbuje jej przekonać do powrotu, albo samego siebie, że Powój już nie ma.
Pożegnał się z rodzeństwem i przyjaciółmi i wyruszył, ze szczerą nadzieją, że kiedyś wróci.

Żabka odeszła razem z tatą. Nie była w stanie znieść myśli, że miałby iść sam. Nie była też w stanie znieść myśli, że miałaby pozostać w klanie bez niego. Mimo wszystko w głębi duszy nie czuła, że Klan Wichururu to jej rodzina - czuła tak tylko względem Kruka.
Więc tak, koty mogły zobaczyć ich wspólnie wychodzących z obozu. Całkiem pewnie, ba, może nawet trochę radośnie, w wypadku Żabki, która stwierdziła, że skoro tak, to nikt już jej nie będzie mówić, że ma się nazywać terminatorskim imieniem, i wróciła do przedstawiania się jako Żabka.

Błyskotkę oddaję do adopcji. Nie ma jeszcze dużo postów, ktoś na pewno coś z niej wyciągnie. Na ten moment można założyć, że się rozchorowała.

Sądzę, że kiedyś wrócę. Zawsze ostatecznie wracam.
Wyszła.
[z/t]
Nadszedł na mnie czas. Nie mogę być na tym forum, gdy tutaj jest wojna! Chaszcze n adminie, się ni nadaje. Naprawde. Do reszty adminów raczej zaufanie mam, ale nie w czasie wojny, kiedy bielizna ufam NIKOMU NA TYM FORUM. Będzie ciężko, ale Chaszcze zabrała całe moje zadowolenie z gry 8 chyba źle, zrobiłam, że tu dołączyła. Fiołek i Szmali to byli dobrzy Admini i gdyby jeszcze byli w pałacu nsdal bym tu była. Jednak mi się wydaje, że popełnili błąd wybierając Chaszcze na adminke w tak trudnym momencie życia ich obojga. Nie wiem, może to robili szybko, albo coś, ale favoryzacji być nie powinno. Tak nie może być.
Nie liczbie na to, że wrócę.
(A jednak cofam to. Wygląda na to, że wojny nie będzie, więc swoją decyzję zmieniam i dalej będę grać.)
Chciałabym zgłosić moje odejście :c
Do razu powiem, że artemida jest najlepszym RP, w jakim kiedykolwiek miałam możliwość uczestniczyć. Nie będę tutaj wymieniać powodów dlaczego tak sądzę, bo to mija się z celem tego posta.
Odchodzę, bo nie mam ochoty spędzać kolejnych godzin nad pisaniem odpisów. Jestem człowiekiem, który wolno pisze, a na dodatek jestem okropnie leniwa.

Na samym początku planowałam oddać Kłębek do adopcji, jednak za bardzo się do niej przywiązałam. Nie zostaje mi nic więcej jak uśmiercić ją tutaj. A tutaj jakieś krótkie przybliżenie dlaczego Kłębek już nie żyje:
Od jakiegoś czasu Kłębek męczył katar i kaszel. Czuła się bardzo niemrawo, jednak nie chciała nikomu o tym powiedzieć, nie chciała nikomu zawracać głowy swoim złym samopoczuciem. Przez wiele dni udawało jej się to ukryć, ale w koniec w końcu inne koty ślepe nie są i zaproponowały Kłębek wizytę u medyka. Zielony kaszel. To był zielony kaszel. Buro-ruda kotka nie zwyciężyła z chorobą, a przed śmiercią kazała przekazać swojej mamie i rodzeństwu, że kocha ich najmocniej na świecie.

Życzę wszystkim z całego serducha miłego grania, a może kiedyś do was wrócę. A teraz nie pozostaje mi nic innego jak was pożegnać. (oby) Do zobaczenia!
Niestety też odchodzę
Uh, okej - także decyduję się odejść.
Moja aktywność w pewnym momencie ograniczyła się do zera i trwało to przez..cztery miesiące? Później starałam się wrócić do aktywności i pisać na bieżąco, ale niestety, nie zdołałam.
Jest to spowodowane brakiem motywacji do prowadzenia tych postaci, nie mogłam odnaleźć się na tym forum i wśród osób, które tu są. Myślę, że powinnam zrobić sobie przerwę, ale nie wiem, czy wciąż będę chciała wrócić. Zdecydowałam się więc na odejście..na stałe, po prostu.

Chcę przeprosić rodzeństwo i znajomych moich postaci, a także mistrzów, którzy niestety nie dokończą treningu ze mną. Przepraszam tych, którym sesje kiedykolwiek wygasły.

Co się stanie z postaciami?

Mglista Łapa: Kotka wybrała się poza obóz, chcąc odetchnąć i przemyśleć niektóre kwestie. Poszła całkiem daleko, jednak znała tereny bardzo dobrze. Doszła aż do Grzmiącej Rzeki, gdzie zastała kilku dwunożnych. Mimo rozpaczliwej próby ucieczki, została porwana do ich siedliska, skąd nie widziała lasu i nie było jej dane odnaleźć klanu. Wciąż miała nadzieję na powrót i tęskniła za lasem, rodziną i resztą kotów. Niestety, ale los nigdy nie pozwolił i nie pozwoli jej na odnalezienie Klanu Gromu.

Wiśniowa Łapa: Kotka nie czuła się dobrze w swoim klanie. To nie było miejsce dla niej, doprowadzało ją do szaleństwa. Wybiegła więc z obozu, kiedy nikt nie mógł jej zauważyć. Nie żegnając się z nikim, zaczęła wędrówkę. Nie była pewna, gdzie chce podążać, dlatego jako pierwszy cel podróży wybrała dobie tereny poza lasem i klanami. Tam mogła w samotności zastanowić się, co dalej. Zamierzała dotrzeć na Dziką Plażę, ale to nie było jej dane. W rowie czyhały szczury, z którymi kotka nie dała sobie rady - była bardzo pogryziona i bez pomocy nie przetrwała długo. Nie tak miało to wyglądać, lecz tak się skończyło. Wiśniowa Łapa zmarła poza klanem.

Dziękuję za grę, bardzo. Będę miło wspominać to forum i może..kiedyś wrócę i zostanę ciepło przyjęta. To na tyle teraz, bye!
*kaszel kaszel*
(kto by się tego spodziewał)
dobra, no to tak, uh odchodzę, kilka razy zbierałam się do tego, ale myślę, że tu po prostu nie pasuję, to zamiast dobrej zabawy stało się obowiązkiem i zwykłym stresem, bo odpisy czekają, a ja nie jestem fizycznie w stanie odpisywać. do tego w tym roku mam egzamin ósmoklasisty i jednak chcę postawić naukę na pierwszym miejscu, bo zależy mi na dobrej szkole średniej. nie wiem, może wrócę, może nie. nie wiem.

chciałabym z miejsca podziękować każdemu, kto tłumaczył mi coś, pomagał, pisał sesje i w ogóle (przepraszam wichrowe kociaki, że nie skończyłam z nimi sesji to przede wszystkim)

co do tego co chcę zrobić z Szafranem to można uznać wiele scenariuszy, wpadł na lisa, utopił się w Grzmiącej Rzece, zgubił się u dwunożnych i potrąciło go coś na osiedlu, wiele opcji jest możliwych z jego ogarnięciem, ale warunek jest jeden, chciałabym, żeby Szafran został uznany za nieżywego, tyle >D
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15