Gęsia Łapa -> Martwi
Nie mam siły się nad tym rozpisywać, więc po prostu wrzucam linka:
http://www.artemida.webd.pl/warriorcats/...ht=#396422
Jej ciało jest gdzieś przy topiołkach, daleko od klanów, także byłoby miło, gdyby nikt nie wziął się tam znikąd, żeby zatargać ciało do obozu z niewidzialnej części mapy.
Wrzosowa Łapa -> zaginieni
Mimo wsparcia, jakie otrzymała od Ognistopręgiej, Wrzoska nadal nie czuła się dobrze w swojej skórze i nie dawała rady podnieśćsię po tym uczuciu, jakim była rozpacz, a jakiego nie rozumiała z żadnej strony. Jednocześnie nie potrafiła pozbyć się odczucia, że to samo, co stało się z Liliową Sadzawką, stanie się niedługo z jej mamą i swoją własną logiką uznała, że jeśli nie będzie WIEDZIAŁA, że coś takiego się stało, to tak, jakby się nie wydarzyło. Pewnego dnia przyniosła Ognistopręgiej mysz i spędziła z nią sporo czasu, by nazbierać najlepszych wspomnień, by później wyruszyć samotnie w stronę Starych Terenów, o których tyle słyszała i które tak bardzo pragnęła poznać...
Bardzo przepraszam Ogni, Wiewiórkę i Kałużę, z którymi Wrzoska miała jakieś relacje. Przede wszystkim jednak Ogni, bo przyjęła mnie do miotu, a ja nigdy nie popisałam się ani dobrą aktywnością, ani jakimś dobrym prowadzeniem postaci. Ale może jeszcze zdarzy się okazja, że wpadnę na pomysł i Wrzoska wróci do klanu, być może nawet za życia Ognik.
Mokra Łapa -> NPC/adopcja
Mimo najszczerszych chęci gra łaciatym chłopcem nie poszła mi tak jak chciałam. Właściwie to nie poszła w ogóle, ot marne parę postów, sesje, które można policzyć na palcach jednej ręki, chyba żadnej nie skończyłam. Co prawda, jak już miałam siły i czas, to gra Mokrym była bardzo przyjemna, ale gdy tylko jakieś chęci się kończyły, biedna znajdka tracił na tym najbardziej. Strasznie przepraszam Srebrz i Zając, zaufałyście mi, gdy adoptowałam Mokrego, a ja nie dałam rady. Przepraszam Irys, relacja jej i wiecznego terminatora mogła ciekawie się ułożyć, tak samo przepraszam Fiołka, że nie udało mi się dokończyć treningu.
Nie wiem, czy Mokry może jeszcze trafić do adopcji albo, czy może zasilić grono Wichrowych NPCów... ale jeśli jest szansa, że ktoś go przygarnie, czy też będzie siedział w tle, wspierając swoich tatów, a pewnego dnia prezentując im kolejne wnuki, to chciałabym, żeby taką szansę otrzymał.
Kos zostaje. Od jakiegoś czasu moja aktywność niezbyt mnie zadowala, a na Kos najłatwiej pisze się posty. Z kolei jeśli już uda mi się poodpisywać na Kos, mam wyrzuty sumienia, że nie zajęłam się pozostałymi postaciami, więc nie piszę na Kos... stąd redukcja do tej jednej postaci. Strasznie was przepraszam, ale goniona jestem ostatnio przez całkowitą chęć opuszczenia forum i to jest taka próba, by nie utonąć i jeszcze z wami trochę zostać.
Dyniowa Łapa --> Martwi/GK
To było do przewidzenia, tym bardziej, że mówiłam o tym głośno i...Cóż, teraz jestem już stu procentowo pewna własnej decyzji. Prosiłabym o szybkie wrzucenie go do jednej z grup, bo sama nie do końca wiem gdzie powinien się znaleźć w...swoim stanie. Gra nim jest już kompletnie niemożliwa; tak jak miałam wątpliwości czy aby na pewno powinnam go porzucać czy może jakoś uda mi się wyprowadzić go z tego dołka; tak teraz po tym jak został wyrzucony i spełnił się jego największy koszmar - nic nie mogę zrobić. W tym momencie jego historia się kończy i cierpieniem dla mnie oraz dla postaci byłoby dalsze prowadzenie jej. Jego stan psychiczny i fabuła sprawiły, że rozdział się zamknął. Przykro mi z tego powodu, bo naprawdę nie tak to wszystko widziałam ehh...
Tuż po tym jak całkowicie doszło do niego to, co powiedziała do niego Malinowa Gwiazda kompletnie się załamał. Nie trwało to jednak tak szybko! Waga słów przywódczyni dotarła do niego w momencie usłyszenia szorstkiego rozkazu z ust jej syna - Porywistego Wiatru. Wtedy Dynia zrozumiał, że nie ma dla niego już ratunku. Został wywalony z klanu, spełniła się jego najgorsza obawa! Jak tylko dotarł z rudym kocurem na granice, chwile tam postał wahając się aż w końcu odszedł w niewiadomą sobie stronę. Zagubiony, słaby i oszalały. Błąkał się nie mogąc znaleźć dobrego miejsca gdzie byłoby bezpiecznie co jeszcze bardziej pogarszało jego stan psychiczny i to, co było z nim przed Grzmiącą Ścieżką było pestką. Po wielu wschodach słońca marnej tułaczki i podupadania na zdrowiu, jakoś trafił do Siedliska Koni gdzie przyjął go stary pieszczoch oferując mu opiekę. Był...to gest litości nad rudym wygnańcem. Na jego nieszczęście - bądź szczęście - właściciel stodoły cierpiący na plagę bezpańskich kotów sięgnął po gorsze środki niż krzyki czy rzucanie butami. Wystawił w kilku miejscach zatrutą karmę. Mimo ostrzeżeń, wygłodniały Dynia nie koniecznie poczytalny spożył jeden z takich posiłków i padł martwy na skutek otrucia.
Kwiecista Łapa -> zaginieni
ja tak właściwie jedynie przypominam, że powinien się znaleźć w zaginionych, gdyż nie logowałam się na niego od trochę ponad miesiąca. potrzebuję zacząć nową postacią, także poczekam sobie na jakiś miot NPC
Borsucze Futro -> Gwiezdny Klan
Borsuk od dawna nie czuł się najlepiej. Widać było jak marnieje w oczach z każdym kolejnym wschodem słońca. Przez długi czas nie ruszał się praktycznie z obozu, ale sprawa z Dynia sprawiła, że w końcu wyszedł, wcześniej udając się na krótką rozmowę z Paprotką i Zającem. O ile Paprotce nie przyznał się otwarcie, że zamierza odejść z Klanu, o tyle rozmowa z bratem wyglądała inaczej. Jego mały braciszek zrozumiał powody, które nim kierowały. Fakt, że nigdy nie znalazł dla siebie miejsca w klanie, a za każdym razem, kiedy próbował, kończyło się tak samo i czuł się jeszcze gorzej. Bracia pożegnali się, a srebrzysty opuścił klan, rzucając wzrokiem na obóz, choć nie spodziewał się, że będzie to ostatni raz. W końcu obiecał, że kiedyś jeszcze ich odwiedzi.
Borsuk zginął daleko poza terenami Klanu Wichru w trakcie podróży, brnąc cały czas przed siebie. W końcu zasnął pod krzewem, chroniąc się przed zimnem i już nigdy się nie obudził. Odszedł jak pies, który znika, gdy wie, że jego czas się kończy. Teraz przynajmniej będzie mial wiele okazji by odwiedzić brata.
Do Gwiezdnych trafił... niekoniecznie z własnej woli, ale gdy przyszli po niego rodzice, nie mógł im odmówić. Po raz pierwszy od dawna poczuł się szczęśliwy.
Zawilcowa Skórka → zaginieni
post wyjaśniający:
tutaj
to ciężka decyzja, ale konieczna. chcę zredukować ilość postaci, dopóki nie wygrzebię się z tego bagna, w którym jestem. Zawilec i Głogiem gra mi się najciężej od dłuższego czasu... ale w przeciwieństwie do Głoga, to Zawilec ma szansę na powrót do klanu i kontynuowanie gry. zamierzam nią wrócić, gdy tylko ogarnę swoje sprawy i opracuję dla niej jakiś wątek, który będę mógł pociągnąć na dłużej.
Sikorcza Łapa -> Zaginieni
Kocham Sikorę całym serduszkiem ale z moim zdrowiem i studiami nie mam siły, ani czasu jej prowadzić w sposób mnie zadowalający. Nie chcę jej skrzywdzić na pół dorobionymi postami czy innymi takimi rzeczami, zatem.. Postanowiłam że Sikora zniknie na czas nieokreślony. Kiedy znajdę więcej czasu, siły oraz zdrowia wrócę do tej kochanej dziewczynki.
Sikora się zmieniła... Widać to było już od pierwszego rzuconego na nią spojrzenia. Niegdyś radosna i pełna energii terminatorka przygasła, jakby ktoś powoli zduszał w niej chęć do życia. Wszystko co uważała za stabilne sypało się jak zamek z piasku, klanowicze znikali, pojawiali się nowi ale za tymi... Tymi którzy odeszli dalej tęskniła. Ostatecznie nie wytrzymała. Jeśli to tak miało wyglądać życie w Klanie, to nie chciała tak dłużej żyć. Nie potrafiła się nie przywiązywać do innch zatem mniej bolesne mogło chyba być życie samotne, tam gdzie nie miała z kim solidnej więzi zacisnąć. Więc uciekła... Opuściła Klanowe tereny, nie oglądając się za siebie. Co ją spotkało chyba tylko Gwiezdni wiedzą, aczkolwiek możliwe że zabrano ją z okolic drogi do jednego z potworów dwunogów... I wywieziono dalej niż ktokolwiek widział.
Czosnek -> Zaginiony
Po dowiedzeniu się o śmierci ojca Czosnek wróciła na osiedle, by zająć jego miejsce, tak jak to sobie obiecała, nawet jeśli oznaczało to zostawienie za sobą Jaskółki i jej kociąt. Mimo wszystko gang był dla niej dużo ważniejszy niż rozrywka związana z przebywaniem z niedużą grupką kotów; była stworzona do życia w mieście, a nie między drzewami, niczym jakiś niższej kategorii samotnik. Oczywiście udało jej się, choć wpierw musiała obić parę pysków, by przypomnieć, kto tu jest na samej górze hierarchii.
Żeby było wiadomo, Czosnek wciąż gdzieś tam jest ~w przestrzeni~ jako nowa przywódczyni gangu i można jej czasem użyć do swojej fabuły, choć głównie w granicach samego osiedla i pod warunkiem, że wszystko będzie zgodne z jej charakterem. Jaskółka i jej kocięta mogą - jeśli chcą - uznać, że córa mafiozy czasem ich odwiedza i musztruje, żeby nauczyli się porządnie walczyć po sytuacji z samotnikiem. z góry przepraszam za to, że zawaliłem, bo liczyłem na ciekawą fabułę. przepraszam też osoby, którym obiecałem sesje i - jak zwykle ostatnio - nie wyszło.
możliwe że jeszcze zmienię decyzję, bo mam na to cały tydzień, ale trudno mi przewidzieć jak będzie. znalazłem rzeczy do robienia poza arcią, co widać po tym, że ostatnio mnie tu prawie nie ma. ponadto mam problemy w szkole i możliwe że nie zdam, co też mocno się odbija na moich chęciach do robienia czegokolwiek.
Krzemienna Łapa >> Nieaktywni
My sweet, sweet boi, my cinnamon roll.
Harcerzyk był przeuroczą postacią do kreacji jednak, no, długo mnie nie było i nie potrafiłbym się zmusić żeby znowu nim pisać >.> Po drugie, nie wiem czy sobie poradzę teraz z 2 kontami.
Krzemyk chciał za wszelką cenę odnaleźć swoje rodzeństwo i upewnić się, że nic im nie jest. Jednak sam przepadł. Któregoś wieczory człapał sobie wzdłuż Grzmiącej Ścieżki, kiedy dwójka nastolatków złapała go w siatkę na motylki (xD). Ludzi bał się strasznie... Przez pierwsze kilka księżyców, jednak z czasem łatwowierny harcerzyk polubił ich na tyle, że zaprzestał następnych prób ucieczki.
Dziękuję wszystkim, którzy mieli jakąś cieplejszą relację z kujonkiem
Kamienna Łapa -> Martwy
Długo, długo marzył i planował. Miał być królem i panem świata ale... wszystko poszło nie tak. Bobrzy Kieł którą bardzo szanował, nienawidziła go. Niczego nie umiał doprowadzić do końca. Nie wiem czy znacie to uczucie zagubienia w tym świecie. Przypomniał sobie swoje uczucia do wszystkich kotów które miał zamiar opuścić. Nie płakał bo wiedział że to było coś jemu właśnie przeznaczone. Śmierć i to z jego własnego życzenia albo zwykła ucieczka. Wymknął się z obozu pod nieobecność mentorki. Biegiem udał się w stronę w którą podobno była grzmiąca ścieżka. Miał zamiar nadłożyć drogi do siedlisk dwunogów albo usiąść i poczekać na potwora jadącego w jego stronę. Całym sobą pokazywał jak bardzo się załamał. Nie widział ciała swojego najlepszego przyjaciela, brata, kota którego kochał... gdy Czterolistka wołała on wiedział że... wiedział z jakiegoś powodu czemu woła. Został w swoim legowisku i płakał jak kociak. Katował się tą myślą przez całą drogę która o dziwo zaprowadziła go do celu. Usiadł na brzegu drogi. Pomyślał o Gwiezdnym Klanie. Czy Ziarenko wierzył? Czy to by sprawiło że będą razem... mimo postanowień zapłakał jeszcze raz, ostry zapach drogi sprawnie mu to ułatwiał. Usłyszał dźwięk potwora i wyszedł parę kroków na drogę. O dziwo śmierć nie nadeszła. Koła minęły go o długość myszy. Zmarszczył brwi i położył się kawałek bliżej boku ścieżki. Po chwili nadszedł kolejny śmierdzący potwór tym razem doskonale trafiając. Kamień na zawsze pogrążył się w ciemności. Jego ostatnia myśl była o Czterolistce, aby tylko nie poszła w jego ślady.
---
Tak właśnie kończy się jego życie. Było krótkie, pełne planów, pełne nadziei. Mam nadzieję tak jak i on że mimo tego jak był okropny to zrozumiecie że tak na prawdę był słaby i pełen skrajności. Chcę przeprosić za wszelkie okropne błędy które popełniłam przy prowadzeniu go. Chcę podziękować wszystkim którzy pisali ze mną sesje. Dziękuję całemu forum mimo że pewnie duża część osób która była jakkolwiek zainteresowana Kamykiem i bandą życzyła mu nie najlepiej. Tu właśnie dzięki tej postaci poznałam Ziarenka, Konicz, Mroza i Bupr no i Aster i Szczurzego których z całego serduszka kocham bo są cudownymi ludźmi. Płomykówko, tobie dziękuję za tak wielkie pokłady cierpliwości dla mnie i klanu nie klanu.
Uśmiercam go z powodu śmierci Ziarnistej Łapy i przeładowania słabej duszy emocjami a tak jako człowiek to po prostu przestało dawać mi to przyjemność, pisanie nim sprawiało mi wręcz ból. Mimo to on zawsze będzie moim ukochanym Kamyczkiem. Napewno pełną parą wrócę Turkuskiem i bardziej ją rozbuduję kiedy odzyskam siły na życie xd.
Kamień :stokrota:
Tak jak pisałam w odejściach, po rozmowie z kilkoma osobami zdecydowałam się zostać, ale tylko ze Szczurem i Morwą... Może w taki sposób uda mi się powrócić do aktywności
Wronie Serce -> GK // Co mogę powiedzieć? Zepsułam tę postać. Jego historia miała się potoczyć inaczej, w moim zamyśle też był całkiem inny. Jego marzeniem było zostać przywódcą, a tymczasem nie był nawet dobrym wojownikiem. Od jakiegoś czasu czuł się źle w klanie.
Co z Wroną? Dalej starał się być jak najlepszy, by tylko zostać zauważonym przez przywódczynię. Dbał o klan jak tylko mógł i wykonywał swoje obowiązki bardzo dokładnie. Gdy pewnego wieczora udał się na ostatni tego dnia patrol, wyczuł zapach psa. Zdeterminowany ruszył za nim, by upewnić się, czy owe zwierzę nie zagraża klanowi Wichru. Oczywiście nie chciał walczyć, miał zamiar tylko sprawdzić, czy drapieżnik nie kręci się nigdzie blisko. Ostatecznie wpadł w zasadzkę i został rozszarpany przez wielkiego owczarka niemieckiego, niedaleko Szarych Brzóz.
Przepraszam najmocniej całą rodzinę Wronki i wszystkich którzy zagrali większą czy mniejszą rolę w jego życiu.
Mroźna Łapa -> GK // On? Kompletnie się z nim nie związałam. Pisanie nim było dla mnie męczące i trudne, strasznie się przy tym irytowałam. Mimo wszystko jednak z bólem wrzucam go do martwych.
Mróz nie należał do najmądrzejszych kotów. Zdeterminowany, by zostać wojownikiem był gotowy zrobić wiele. Więc pewnego ranka wyszedł z obozu, aby zapolować. Podczas polowania natrafił na wielkiego samotnika. Przestraszony zaczął uciekać, lecz intruz zauważył go i ruszył w pogoń. By uratować swoje życie, terminator był gotowy posunąc się do skoku w Grzmiącą Rzekę. I rzeczywiście to zrobił. Ale nie potrafił pływać, a z każdym kolejnym szarpnięciem męczył się coraz bardziej. W pewnym momencie nie miał już po prostu siły. Wiadomo jak to się skończyło.
Z całego serce przepraszam Cyprysową Łuskę i inne osoby z którymi Mróz miał jakiekolwiek relacje
Cóż...czy zamierzałam tu kiedykolwiek pisać? Wątpię, jednak moja obecna sytuacja, w jakiej się znalazłam, nie jest dla mnie łatwa, a na dodatek jak widać, moja aktywność drastycznie spadła. Brak weny, oraz problemy prywatne sprawiają, że ostatnimi czasy nie mam ochoty na arcię. Robię to dla swojego dobra, sądząc, iż z trzema postaciami będzie mi, chociaż odrobinę lżej. Na wstępie chciałabym przeprosić wszystkie osoby, z którymi miałam sesje, które nie dokończyłam. Planowałam je zakończyć przed porzuceniem, jednak cóż wyszło, jak wyszło. Chciałabym także przeprosić Cierń, pomimo że nie ma jej już na forum, a także Zając z którą miałam mieć sesje, jednak nie dałam rady no i oczywiście Ropuszą i Makową Łapę, że nie dałam rady zakończyć waszych treningów. Także Kukułkę i wiele innych osób, z którymi Imbirek miał jakiekolwiek relacje.
A skoro już mowa o Imbirowym Pyle. Chciałabym, aby trafił do Gwiezdnego Klanu, bo nawet jeżeli przeżył to, co przeżył, wciąż wierzył w Gwiezdnych, jeśli jednak administracja nie uzna tego, to niech trafi do Martwych. Co jednak się z nim stało? Pewnego dnia, gdy udał się na tereny Klanu Wichru, jak zwykle szczęście mu bardzo dopisało. Tym razem jednak nie natknął się na samotnika, który ponownie rozorałby mu pysk, jednak na węża, którego nie zauważył. Niestety spotkanie to nie zakończyło się zbyt przyjemnie, jeśli można by tak w ogóle powiedzieć. Okazało się, iż wąż ten był jadowity, a rozzłoszczony znienacka ukąsił Imbirowy Pył, którego śmierć cóż...była bolesna i samotna. Mimo wszystko chciałabym, aby został mu odprawiony pogrzeb, jeśli można by o to poprosić.
Ostatnio ciężko mi się zmotywować do pisania tutaj, więc:
-> Dymne Niebo, Kamienny Potok, Kacza Łapa - proszę o przeniesienie do zaginionych
Ognika sobie zostawiam, ona jest w starszyźnie więc brak bardziej regularnych postów chyba nie będzie przeszkadzał.