Centrum Groty
#1
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Centrum Groty blabla uzupełni się
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#2
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Spotkanie z Tsunami... rozkojarzyło go. Jego myśli krążyły wokół długiego, pstrokatego futra, jego ciepła i czerwonej, zeschniętej krwi, którą z niego zlizywał. Nie była smaczna. Należała do jaszczura, ale po wszystkim Tsunami musiała być czysta.
Zanim dotarł do lecznicy zdążył ukryć łeb Trzmielinowej Kory. Zagrzebał go przy dwóch mrowiskach, które znalazł na skraju obozu. Pracowite zwierzątka obiorą go z tłuszczu i skóry. Pozbędą się oczu. I wtedy, kiedy zostanie sama czaszka, wtedy ją zabierze, by udekorować nią legowisko. Już zawsze będzie z nim, tak jak rana z lewej strony pyska.
Fairy. – zacharczał, wypluwając krew, szukając wzrokiem liliowego medyka.

> rana 2. stopnia - wygryziona część lewego policzka
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#3
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
Czarnowron zastał go, gdy znudzonymi, półtrzeźwymi ruchami rozkładał późnojesienne zioła do wyschnięcia, dekorując schyłek skalnego pęknięcia w ścianie daleko w głębi Ważkowej Groty. Jego podkrążone ślepia zwróciły się ku broczącemu krwią przybyszowi i pierwszym, co okazały, było szczere zdziwienie.
Nie spodziewał się tak prędko ujrzeć tutaj jednego z najświeższych nowicjuszy Nowego Świtu. Nie spodziewał się tego, że komicznie sztampowo niepokojąca aparycja okaże się wiernie odzwierciedlać przyszłe zachowanie tajemniczego znajomego każdej kocicy ze stada. Ale nie powiedział nic o tym.
- Zwieś łeb, żebyś nie nałykał się swojej krwi. Możesz mieć po tym problemy z trawieniem - polecił, uśmiechając się mgliście do kocura.

Udał się wtedy do składzika ziół znanych, skąd wyciągnął pojedynczą porcję złotego kwiatu (nagietka) i motek pajęczyny. Następnie skierował się ku rannemu, po drodze chwytając dwa płaty mchu i mocząc jeden w czystej wodzie.

Usiadłszy u boku pacjenta, zajął się oczyszczaniem wygryzionej dziury w jego policzku.
- Otwórz pysk - szepnął.
Delikatnym, ale stanowczym ruchem palców lewej łapy pomógł mu rozszerzyć szczęki. Później do jego jamy ustnej wepchnął fragment suchego mchu, wytrwale manewrując, aby ostatecznie usadowić go zaraz za uszkodzonym fragmentem ciała, ale przed rzędem zębów. Wyciągnął łapę z paszczy kocura.
- Zagryź lekko, żeby ślina nie zmywała maści - powiedział cicho, jednocześnie zmoczonym mchem przecierając dokładnie wierzch rany.

Czy zamierzał na nim eksperymentować? Tak. Był nowicjuszem, świeżakiem, obcym właściwie. Nie zdążył się do niego przywiązać. To był najlepszy moment na nadużycia.
Sam kocur był wielki, tęgi, silny i zupełnie przytomny, jego rana - czysta, nie widział w niej ni cienia infekcji. Ryzyko było małe, w końcu z Tsunami już ustalił, że maść ze złotego kwiatu nie była trująca i łagodziła obicia. W najgorszym wypadku ta metoda mogła zwyczajnie nie zadziałać. Wtedy mógłby znów opatrzyć go jutro, pojutrze, jeśli nie będzie wyraźnych oznak poprawy. Musiał jedynie zadbać o to, żeby kocur nie miał szansy zabrudzić rany.
- Zostajesz tutaj, wiesz? Prawdopodobnie na około dwa tygodnie, aż się zaleczy - poinformował go, zmieliwszy w zębach kwiat i szypułkę nagietka. Miazgę ostrożnie nałożył na brzegi świeżej dziury. Całość owinął pajęczyną, tymczasowo niemal uniemożliwiając Czarnowronowi otwieranie szczęk.
- Będziesz jadł przed nakładaniem świeżego opatrunku. Nie jest zbyt ciasno?
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz
#4
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Na to było już trochę za późno. Czarnowron zdążył łyknąć trochę krwi, która wcześniej obficie lała się z jego pyska, zmieszana z krwią Trzmielinowej Kory. Miał jednak nadzieję, że jego żołądek okaże się na tyle wytrzymały, że ominą go wymienione przez medyka problemy.
Uśmiechnął się do niego miło, pokazując zęby, łatwo teraz widoczne przez rozdartą szczękę. Otworzył pysk, pokazując mu zakrwawione dziąsła i spokojnie pozwolił mu zająć się raną. Piekło, ale nie drgnął nawet, wciąż uśmiechając się uprzejmie, do czasu aż Fairy owinął jego pysk pajęczyną. Tyle czasu bez możliwości swobodnego mówienia.
W Klanie Rzeki byłem pomocnikiem medyka. – wymamrotał, testując nowe ograniczenia
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#5
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
Z ulgą zaobserwował, że wkładanie przedmiotów do pyska Czarnowrona nie wywoływało u niego odruchów wymiotnych. Ostatnim, czego potrzebował w trakcie opatrywanie ran, była fontanna krwawych wymiocin bryzgająca mu prosto na łeb. Podobna odporność współgrała dobrze z ewidentną hożością tego wysokiego, atletycznie zbudowanego kocura o futrze lśniącym, lśniącym niby pióro kruka. Otwierała też wiele nowych możliwości. Bawiło go trochę to, co się działo. I z nim, i z czarnym. I ze światem.

Uśmiechnął się nieco przesadnie, nieco figlarnie, w odpowiedzi na niezgrabne pomruki zabandażowanego nowicjusza.
- Oh, bardzo dobrze. To zapewne rozpoznałeś technikę, której użyłem. - Bo on sam nie. Bo on sam nie miał pojęcia, co właśnie zrobił.
Ekscentryczny kocur rokował na wyjątkowo użyteczny nabytek. Wiedza Artema była trochę rozczarowująca, nawet jeśli jego zapał był nienaganny. Ćwierć uderzenia serca zastanawiał się, czy błękitnooki samiec również cieszył się podobną cierpliwością gardzieli... Chciał przewidzieć, czy nada się jako pomoc przy opatrywaniu najbardziej brutalnych ran i cuchnących chorób, oczywiście.
Ale Klany. Szepczące Sadzawki. Zioła. Duchy.
- Dużo zdążyłeś się nauczyć? Miałeś... święcenia? Wyprawę.
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz
#6
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Pokiwał łbem w odpowiedzi. Rozpoznawał, sam użył już raz, z sukcesem, pomarańczowego kwiatu, lecząc ranę Wilczej Zamieci.
Nagietek, pajęczyna. – wymamrotał, starając się, by jego słowa wybrzmiały wyraźnie. To była okazja, by popisać się wiedzą, a wielu takich nie będzie. Kocur nie posiadał dużej wiedzy. Jedynie szczątkowe informacje i mocny, bardzo mocny żołądek. Ale jeśli chodziło o zajmowanie się bardziej widowiskowymi urazami, radziłby sobie bez problemu, tego był pewien; znał więcej niż jedną technikę.

Och, jak ten związany pysk przeszkadzał. Czarnowron, choć bardzo chciał, nie miał możliwości skorygowania błędnych informacji Fairyego. Wzruszył barkami, niby to od niechcenia, nie mając innego pomysłu, w jaki sposób odpowiedzieć na zadane po sobie trzy różne pytania.
Sporo.... – wydusił z siebie w końcu – Opatrywałem rany. Złamania. Zwichnięcia. Pozbywałem się... niechcianych... kociąt i.... – machnął łapą, by wskazać, że to nie wszystko co potrafił, że przekazał mu jedynie podstawowe informacje, ale nie miał w tym momencie siły wymieniać wszystkiego. Oblizał pysk językiem. Bolało. Przeszkadzało. Przymrużył oczy, wbijając w medyka intensywne spojrzenie.
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#7
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
Nagietek. Ledwo zauważalnie skinął łbem, słysząc nowiuteńką, świeżuteńką nazwę dla "złocistego kwiatu". Nie mógł mieć pewności, że kocur nie kuglował go właśnie, więc nie zamierzał, ani przytaknąć jego słowom, ani im zaprzeczyć. Nie mógł mrugnąć nawet, aby nie zburzyć swojej giętkiej, wieloznacznej fasady.

Następna odpowiedź Czarnowrona wydała mu się raczej rozczarowująca i tym razem zdecydował się to okazać - kwaśnym ściągnięciem nosa zasygnalizował, że znacznie bardziej interesowała go kwestia święceń i tajemniczej, uduchowionej misji, której kandydaci na staroklanowych medyków mieli rzekomo podołać tuż-tuż przed pasowaniem. Nie chciał młodego jednak zniechęcać do siebie, dlatego później uśmiechnął się możliwie najszczerzej.
- Kradłeś je w nocy z kociarni i karmiłeś nimi szczupaki? - zażartował z ledwo-trzeźwych wyjaśnień pacjenta.
Nieskładna mowa jasno sugerowała, że nowicjusz był zbyt zmęczony, by prowadzić produktywną rozmowę. Musiał położyć go do legowiska i pozwolić mu odespać, zanim zacznie swoje całkiem pozorne przesłuchanie.
- Chodź ze mną, do Antycypacji. Położysz się teraz, będziemy kontynuować jak wypoczniesz. Po karmieniu i zmianie opatrunku - zakomunikował z sympatycznym wyrazem pyska, jednocześnie pomagając domniemanemu rzecznemu uchodźcy w transportowaniu twardej, muskularnej sylwetki prosto do wyłożonych miękkim mchem legowisk pod ścianą północną.
~~~
Przez miniony tydzień lecznica była niemal pusta. Jedynym pacjentem pozostawał samotny Czarnowron, którego prognozy wyglądały nader optymistycznie. Ostatnimi czasy wszystko zdawało się dawać Fairyemu do zrozumienia, że nareszcie stawał się kompetentnym, godnym szacunku znachorem, którego wiedza medyczna pozwalała na leczenie ran głębokich i infekcji pozostających we wczesnych stadiach rozwoju. Świeże wciąż pozostawało wspomnienie tego, jak płytko naderwane ucho Roche, Schlatta, Ocelota, nie zostało przez niego opatrzone właściwie i wymagało zużycia nań podwójnej dawki ziół, ale nie mógł już udawać, że stało się to wczoraj. To było dobry obieg pór temu. To była odległa przeszłość. Od tamtego czasu zdążył nauczyć się czegoś, być może nawet całkiem dużo. Być może mógł zaczynać mieć nadzieję. Nadzieję co do przyszłości lokalnych pacjentów, co do przyszłości Nowego Świtu i co do przyszłości jego samego.
Trzeba to było uczcić.

Zwinąwszy ze składzika pojedynczy liść kocimiętki i ukrywszy go pod własnym językiem, chwycił do łap medykamenty potrzebne do przewinięcia gojącego się pyska czarnego nowicjusza. Skierował się wtedy do legowisk Antycypacji i muśnięciem lewych palców postarał się wybudzić kocura ze snu. Przed momentem przyniósł mu posiłek, pięknego czarnowrona, którego ułożył niecałe pół metra od jego pyska, w zasięgu jego wzroku.
- Niespodzianka - szepnął prześmiewczo, wskazując łapą na żart słowny o ślepiach zamglonych śmiercią.
Później przeszedł do ostrożnego ściągania opatrunku z trzeźwiejącego po przespanej nocy Czarnowrona. Kolorowe żyłki minerałów na ścianach Ważkowej Groty stopniowo stawały się coraz to barwniejsze, coraz to bardziej meandryczne. Jakby uśmiechały się do niego. Jakby świat uśmiechał się do niego.
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz
#8
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Dni spędzone w Ważkowej Grocie nie były takie złe. Ze względu na plany o karierze medyka zależało mu na tym, by złapać dobry kontakt z liliowym kocurem. Przekonać go do siebie i zdobyć jego zaufanie. Obserwował Fairyego przy pracy, uczył się jego mowy ciała, tego, w jaki sposób funkcjonował. Nie było tego wiele – nie mówił, nie chcąc uszkodzić opatrunku, ani pogorszyć swojego stanu. Chciał jak najszybciej kontynuować swoje szkolenie i jak najszybciej je zakończyć. Zmiana opatrunku otwierała przed nim szersze możliwości.

Drzemał. Delikatne muśnięcie szybko wyrwało go z lekkiego snu. Otworzył ślepia, wbijając w medyka intensywne spojrzenie. Przyglądał się jego oczom, niepokojąco podobnych do jego własnych. Nie lubił się dzielić. Nie mógł jednak pokazać po sobie dyskomfortu. Przeniósł wzrok na martwego ptaka. Docenił ten drobny żart, w ognistych ślepiach zatańczyły wesołe ogniki. Nie był w stanie inaczej pokazać rozbawienia.
Cierpliwie znosił ściąganie opatrunku. Oblizał ostrożnie pysk, otwierając delikatnie szczęki. Językiem zbadał miejsce, w którym Trzmielinowa Kora wyrwała mu kawał pyska. Będzie musiał obejrzeć to w kałuży wody lub w jeziorze, ale rana z całą pewnością nie prezentowała się pięknie. Wojowniczka Klanu Gromu oszpeciła go na całe życie, myślał jednak o tym kalectwie z pewnym sentymentem. Było czymś ważnym. Pamiątką pierwszego razu.
Obierzesz mi go z piór? Nie chcę uszkodzić się jeszcze bardziej. – wyszeptał, sięgając łapą po truchło czarnowrona i przyciągając je do siebie. Uśmiechnął się figlarnie. Było coś zabawnego w wyręczaniu się Fairym, samym radnym, medykiem, w tak prostej czynności.
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#9
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
Lewa strona lica czarnego kocura była spuchnięta, zniekształcona, ale nawet mimo to potrafił dostrzec błysk białych zębów gdzieś pod brzegami rozerwanych głęboko warg. Widział też, jak warstewka wilgoci zbiera się na szkliwie pod wpływem działania przyjemnej woni świeżego mięsa. Między obślinionymi perłami ziała jednak przemożna pustka. Miał wrażenie, że byłby w stanie zatopić w niej łapę aż po ramię.
Wtedy zwrócił ślepia ku oczom pacjenta, bo nie było to taktowne, żeby przyglądał się dłużej jego ranie.

Dobrze zbudowany samiec wydawał się być w całkiem dobrym humorze. Na tyle dobrym, żeby stawiać pierwsze niefortunne kroki w ich wzajemnej relacji.
- Hah - mruknął, odwzajemniając figlarny uśmiech, chociaż wyłącznie ze względu na kojący nerwy wpływ kocimiętki. Nie okazywał bezpośredniego rozdrażnienia zachowaniem nowicjusza. Chyba nie byłby w stanie. Ale gdzieś z tyłu głowy tliła mu się na to ochota. Na przywrócenie go do porządku.

Wtedy chwilę poświęcił na wyczuwanie układu kości na piersi czarnowrona. Jednym zdecydowanym ruchem rozciął pazurem jego skórę aż po miednicę. I spod żeber wyrwał wątrobę. I zaśmiał się, bo to było śmieszne.
- Delikatesy - szepnął rozbawiony, wyciągając spod płatów mchu fragment przesuszonej kory, na której ułożył uklejony ciemną krwią organ. Podsunął go pod nos towarzysza.
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz
#10
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Fairy był delikatny w swoich ruchach. Delikatniejszy nawet niż Barwna Woda, którego język Czarnowron wciąż pamiętał. Rozciął brzuch ptaka równie ostrożnie i precyzyjnie, jak przed chwilą zdejmował opatrunek z jego rannego pyska. Kocur obserwował go uważnie, śledził każdy ruch, każde drgnięcie pazura. I doceniał tę precyzję. Jego własne cięcia nie były tak delikatne. Stawiał raczej na siłę, nie cackał się, jego zęby gwałtownie rozrywały tkanki. Wrogów, pożywienia.

Było coś urzekającego w metodzie Fairyego. Na tyle, że chciał zobaczyć więcej, popchnąć go trochę głębiej, sprawdzić czy równie łatwo uda się go przekonać do kroku dalej.
Ciężko będzie mi gryźć... przeżułbyś dla mnie tę słodką wątrobę? – spytał.
Jak matka kocięciu.
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#11
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
CW: żucie wątróbki

Dłuższą chwilę wpatrywał się w kocura z niedowierzaniem i z rozbawieniem. Chciał jeść przeżute przez niego żarcie? W jego własnym pysku? Na początku myślał, że to tylko żart, że nowicjusz zaraz się zaśmieje, że zakpi z niego za to, że mu bez wahania uwierzył... ale mimika smukłego, przeoranego bliznami lica pozostawała niewzruszona. Pozostawała autentyczna.

Zassał do płuc powietrze, pochylając się nad nasiąkającą krwią korą. Nie zrywając kontaktu wzrokowego z cudzym odbiciem jego płomiennych ślepiów, delikatnie ujął ptasią wątrobę w zęby i zaczął młócić szczękami. Stróżka gęstych, ciężkich w smaku soków wyjrzała u kącika jego warg, ale nie zdążyła popłynąć dalej - w porę przetarł ją liściem.
Minęło kilkadziesiąt sekund, podczas których kilkukrotnie udało mu się zapomnieć, że jest w trakcie performowania jakiejkolwiek procedury. Kocimiętka mieszała mu we łbie, ale jeszcze nie na tyle, aby był w stanie skupić się na licznych dygresjach. Upłynie jeszcze trochę czasu, nim staną się one wystarczająco graficzne, by nieść ze sobą godny pamięci ładunek emocjonalny. Splunął zmiażdżonym organem.
- Opowiedz mi później, jak ci smakowała moja ślina - rzucił swawolnie z drwiącym uśmiechem.
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz
#12
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Fairy umiał się bawić, to Czarnowron musiał przyznać. Jego delikatność zniknęła w momencie, w którym wziął do pyska wątrobę i zaczął ją mielić, niedokładnie, brzydko. A kiedy splunął, zostawił na ziemi przy łapach czarnego kocura rozkawałkowaną, okropnie wyglądającą papkę, pokrytą ciemną krwią zmieszaną ze śliną, w niczym nie przypominała idealnego organu, który przed chwilą wydobył z ptasiego brzucha.

Czarnowron uśmiechnął się, tak samo figlarnie jak wcześniej, mrużąc pomarańczowe ślepia. Schylił łeb i zabliźnionym nosem trącił zaserwowane mu danie. Spojrzał na medyka z dołu, wciąż się uśmiechając.
Pachnie tobą. – powiedział czystym głosem, wciągając do płuc kwaśno–metaliczny zapach śliny zmieszanej z krwią – A smakuje…

Urwał i wziął do pyska przeżutą wątrobę, podnosząc łeb. Nie przełknął jej od razu, trzymał w pysku, pozwalając by ciecz rozlała się po kubkach smakowych. Fairy przyniósł mu czarnowrona. Drobny, ale w pewien sposób makabryczny żart. Czarnowron nie pożre siebie samego.
…też tobą. Pysznie. – dokończył.
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#13
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
Uważnie śledził każdy ruch, każdy najdrobniejszy gest, które składały się na akt pożerania przez nowicjusza tego absolutnie zbrukanego posiłku... i z chwili na chwilę rosło jego podniecenie. Jak zahipnotyzowany oglądał ten nieoczekiwany spektakl zaskakująco głębokiej, ale subtelnej uległości. Czarny samiec z pewnością nie był Wroną.
Zaśmiał się, niby to w odpowiedzi na żart kocura, ale bawiła go cała ta sytuacja, bo była nie do uwierzenia. Jego myśli dotąd błądziły swobodnie, teraz jednak całkiem gorliwie uczepiły się rozgrzebywania wspomnień niedawnego zebrania. Patrzył w oczy Czarnowrona ucieszony, ale nieobecny. Starał się precyzyjnie przeanalizować to, w jaki dokładnie sposób obcy zwracał się wtedy do Tsunami i do Kos.
Wszystkie? Na raz? Ale czy ona też? Czy ona? Brzuch by się zgadzał - postawny, zgrabny kocur tryskał młodością i wigorem.

Odetchnął głęboko i zwalił się grzbietem na miękki mech u boku pacjenta, może kilka mysich długości od jego ciała. Przymknął ślepia, resztkę rozmazanej wizji utylizując w celu obserwacji mimiki rozmówcy.
- Czy to ty ██████████ Tundrę? - zapytał a pytanie zakończył śmiechem.
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz
#14
Wygląd
Ogromny, piękny kocur. Prezentuje się urokliwie, porusza z gracją. Ma chude, gibkie ciało z zarysem silnych mięśni, jego nogi są długie, a krótka, czarna sierść o głębokim odcieniu i oleistym połysku przylega do ciała. Oczy ma ognistopomarańczowe, uszy spore, nos prosty, ogon długi i cienki jak bicz.
Patrzył jak Fairy zwala się na posłanie obok niego. Uważne oko złowiło trzy blizny na grzbiecie liliowego kocura. Coś pewnie próbowało zaatakować jego kark, ale medyk musiał być szybszy, przeciwnik zadrapał jedynie jego plecy.

Przeniósł powoli wzrok na pysk Fairyego. Zawahał się. Te dwie sekundy ciszy uniemożliwiły mu skłamanie. Mógł się próbować wykręcać, ale czy warto było tak ryzykować? Chciał zdobyć zaufanie. To ono się liczyło.
Ale w gruncie rzeczy czemu właściwie miałby kłamać? Tundra nie powiedziała mu o rezultacie ich spotkania, spotkał ją przypadkiem. Kiedy stanął przed nią, przywitała go słowami „chyba się cieszą na twój widok”. Nie mogło być niczego bardziej oczywistego. Gdy spytał, potwierdziła, a potem zaoferowała mu miejsce w Nowym Świcie. Zostawił jej wychowanie kociąt, decydując się pojawić w ich życiu bardziej wyraźnie w momencie, gdy staną się mniej zależne od matki. To będą silne, zdolne kocięta, takie, jak Tundra. Takie jak on.

W sytuacji, w której w tej chwili się znajdował nie chciał zatajać tej informacji. Może się przydać. Pokaże, że daje mu swoje zaufanie.
Tak, ja. – odpowiedział, zwracając wzrok na jego szyję.
[Obrazek: T3ey50W.png]
Statystyki - lvl: 6 | S: 24 | Zr: 16 | Sz: 6 | Zm: 8 | HP: 85 | W: 65 | EXP: 0/500
Stat. Med. - lvl: 2 | MED.EXP: 166/200
Odpowiedz
#15
Wygląd
wielki, orientalny, krótkowłosy, liliowy, jednolity, bez bieli, pomarańczowooki; łagodna wiotkość stawów.
Usłyszawszy odpowiedź Czarnowrona, parsknął rechotem, w którym gdzieś głęboko kryło się coś na kształt zażenowania albo niepokoju.

Odetchnął znowu, wyciągając się na mchu i rozluźniając łapy. Nie było powodów do stresu. Błędy Tundry nie należały do niego, nie był za nie odpowiedzialny. Nawet nie powołał jej na Radną, tylko zrobił to Świt. I Świt mógł ją odwołać. Jej ostatnie zagranie niestety przywoływało u niego nieprzyjemne wspomnienia na tyle intensywnie, że, miast rozkoszować się chwilą, fiksował się właśnie na migawce pyska młodego Roche.
- Kuriozalna koalicja - skomentował mgliście i posłał czarnemu samcowi kolejny zielony uśmiech. - Jeśli zamierzasz łożyć każdego członka Rady, to uprzedzam, że ostatni jest starszy niż twoja prababka i bardziej pomarszczony od zadu Ćmiej Gwiazdy.
[Obrazek: ECvOgTJ.png]
Statystyki - lvl: 3 | S: 13 | Zr: 12 | Sz: 3 | Zm: 10 | HP: 55 | W: 65 | EXP: 155/200
Stat. Med. - lvl: 5 | MED.EXP: 171/700
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości