Księżyce: Więcej niż gwiazd na Srebrnej Skórze Płeć: kocur Interwencja MG: tak
Wysłany: 2018-12-30, 21:00 Jagodowy Zagajnik Wygląd: Dość duży choć szczupły, lekko zbudowany kocur o gładkiej sierści. Oczy zadziwiające, niezwykłe, o głęboko orzechowej barwie. Lekko postrzępione prawe ucho i cienka długa blizna ciągnąca się po prawym boku od kręgosłupa, poprzez żebra aż do brzucha. Wyraźne oznaki siwizny widoczne na pyszczku i świadczące o zaawansowanym wieku kota przed śmiercią. Futro miedziano rude poprzecznie prążkowane czarnym pigmentem. Wierzch głowy, grzbiet oraz pyszczek wyraźnie ciemniejsze- czarna pręga wzdłuż kręgosłupa oraz końcówka ogona. Spód ciała nieco jaśniejszy.
Runo leśne zaopatrzone jest w przeróżne rośliny cieniolubne, jednak pośród drzew jest jedno szczególne miejsce, gdzie borówki czarne zdają się tworzyć swój własny, miniaturowy lasek. Nieduże krzewinki nie przekraczają na wysokość długości ogona, a na ziemi tworzą rozległe płaty. Latem rosną na nich okrągłe, czarne owoce.
Wysłany: 2019-04-19, 21:34
Wygląd: W wieku terminatorskim nastąpiły największe zmiany w jej wyglądzie. Nie jest już małą, nieproporcjonalną kulką. Jej łapy wyglądają na długie i chude, jednak nie jest wyższa niż przeciętna kotka i prawdopodobnie na wysokość już nie urośnie. Nie jest ani zbyt masywna, ani wątła - budowę ciała ma bardzo pospolitą. Sierść na całym ciele jest krótka, ale gęsta i miękka. Tym, co wyróżnia ją spośród innych kotów jest jej umaszczenie - szylkret. Większośc ciała jest ruda w czarne, nieregularne pasy, jednak większość jej klatki piersiowej jest biała. Jej głowa jest ruda, ale na lewej stronie pyszczka ma dużą, czarną plamę, a sam pyszczek jest biały. Mniejsze czarne znaczenia znajdują się na jej czole, a uszy w całości pokryte są tym kolorem. Jej oczy widoczne są z daleka za sprawa intensywnie żółtej barwy. Ma też charakterystycznie długie wibrysy. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=168866#168866
Bagienna Trzcina znowu udała się poza tereny Klanu Cienia. Przekroczyła Czarny Ogon i szła dalej. Niewielka, szylkretowa kotka zachowywała się trochę jak na polowaniu. Ostrożnie stawiałą łapy, choć jednak cały czas poruszała się do przodu. Wytężała zmysły i starała się nie robić hałasu. Szukała czegokolwiek znajomego, jakkolwiek powiązanego z kotami, które zaginęły wiele księżyców temu - choć szanse na znalezienie czegoś takiego były równe zeru, żółtooka nie poddawała się i dalej uparcie szukała. Myślała też o wypytaniu jakiegoś Samotnika, jeśli tylko kogoś takiego tu spotka. Może ktokolwiek będzie cokolwiek wiedział...
/zapraszam kogokolwiek.
_________________
I am cold, can you hear
I will fly, with no hope, no fear
And the ground, taunts my wings
Plummet as I sing, plummet as I sing
Wysłany: 2019-04-22, 15:22
Wygląd: Podniebna wyrosła, co można zauważyć na pierwszy rzut oka. Może nie należy do największych, ale na pewno jest potężna. Przynajmniej pod względem masy, ale nim ktoś się zapyta to nie. Ona nie jest gruba. Jest masywna ale w innym słowa tego znaczeniu. Łapy podobnie jak większość ciała, średnie lecz silne. Jednym słowem czołg. Okrywa ją puchate futro koloru niebieskiego. Niektórym może się zdawać że to jest szary ale nie, jest to niebieski. Posiada bardzo puchaty ogon, chyba najbardziej puszysty. Na końcówkach uszu posiada takie [i]pędzelki[/i], jak większość rodzeństwa. Lecz jeszcze to nie wszytko. Na szyi ma ranę, a dokładniej bliznę. Dostała ją po walce z jedną Terminatorką. Owa rana była poważna więc jak widać ślady muszą zostać. Oczy jak zwykle pozostały żółte. Można stwierdzić że to jest mocno jasny żółty, albo jak ktoś się uprze żółty pomieszany z jasnym złotym. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=219753#219753
Leśne Ostępy. Dawno tu nie było Nawałnicy, ba nawet to był teren który bardzo rzadko odwiedzała. Co się dziwić, miała tu chyba najdalej ze wszystkich terenów na obecnej mapie. Taka wycieczka pewnie zajęłaby jej cały dzień, albo nawet i więcej, a druga sprawa jest taka, że niedaleko nich były tereny klanu Cienia. Tak dokładnie tego do którego nie za bardzo chciała się zbliżać. Bo i po co tam podchodzić? Nie interesowały ją aż tak klany, dlatego od granicy trzymała się z daleka.
Tak więc doszła do Jagodowego Zagajniku, dawno jej tu nie było, ostatnio tylko tędy przechodziła i nic więcej. Teraz miała zamiar zatrzymać się na jakiś czas. Sama nie wiedziała czemu tu, ale po prostu miała taką ochotę. W końcu kto jej zabroni? Jest samotnikiem, nie musi nigdzie wracać, może sobie tu zostać na ile chce i właśnie z tego korzystała. Wskoczyła na jakieś pobliskie drzewo i tak sobie usiadła obserwując cały otaczający ją świat. Nie lubiła za bardzo podziwiać widoków, a przynajmniej nie interesowały ją tak bardzo, dlatego teraz można powiedzieć obserwowała teren tylko po to by zobaczyć czy ktoś nie idzie. Wolała się mieć na baczności. I opłaciło jej się. Nawet dwa uderzenia serca nie minęły, a do jej nosa dotarła bardzo znajoma woń. Cień. Na jej pysku praktycznie od razu pojawił się grymas. Trzepnęła swoim puchatym ogonem i po chwili owinęło go wokoło łap. Swoimi złocistymi ślepiami uważnie zaczęła obserwować teren, szukając przyczyny. I znalazła. Kocica, dość znajoma, choć nigdy z nią słowa nie zamieniła, ale Nawałnica była prawie pewna, że jak była w klanie to gdzieś w tłumie jej mignęła. Ciekawe. Samotniczka nie odezwała się słowem, tylko obserwowała uważnie ruchy wojowniczki, czekając na ciąg dalszy.
_________________
bloomingever-sweet,the evilflower reaps drowning inc o l o r stil it’s allyou cansee pitifulas ever,they weregrowing byher side just topavethe roadaheadfor her THEIR DESTINY TO DIE
Wysłany: 2019-04-26, 18:10
Wygląd: W wieku terminatorskim nastąpiły największe zmiany w jej wyglądzie. Nie jest już małą, nieproporcjonalną kulką. Jej łapy wyglądają na długie i chude, jednak nie jest wyższa niż przeciętna kotka i prawdopodobnie na wysokość już nie urośnie. Nie jest ani zbyt masywna, ani wątła - budowę ciała ma bardzo pospolitą. Sierść na całym ciele jest krótka, ale gęsta i miękka. Tym, co wyróżnia ją spośród innych kotów jest jej umaszczenie - szylkret. Większośc ciała jest ruda w czarne, nieregularne pasy, jednak większość jej klatki piersiowej jest biała. Jej głowa jest ruda, ale na lewej stronie pyszczka ma dużą, czarną plamę, a sam pyszczek jest biały. Mniejsze czarne znaczenia znajdują się na jej czole, a uszy w całości pokryte są tym kolorem. Jej oczy widoczne są z daleka za sprawa intensywnie żółtej barwy. Ma też charakterystycznie długie wibrysy. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=168866#168866
Po chwili poszukiwań do jej nozdrzy dotarła woń kota. Mięśnie trójkolorowej nieco się spięły, ale starała się zachować spokój. Stawiała teraz kroki jeszcze ostrożniej i zaczęła się rozglądać. Najpierw nie dostrzegła kotki, bo patrzyła bardziej przed siebie niż w górę - dopiero gdy nie dostrzegła niczego dookoła, jednocześnie wyczuwając cały czas woń, spojrzała w górę. Zmierzyła nieznajomą chłodnym wzrokiem. Oczywiście nie pamiętała jej. Mało ją obchodzili współklanowicze póki nie byli bezpośrednio związani z nią lub jej potomstwem. Poza tym szara nie pachniała Klanem Cienia, więc Bagno nawet nie przyszło do głowy, że mogłaby ją kojarzyć.
- Ty - rzuciła niezbyt przyjaznym tonem, robiąc dwa kroki w stronę drzewa, na którym znajdowała się nieznajoma. Zachowała jednak bezpieczną odległość. - Kim jesteś? - zapytała tradycyjnie. Żółte oczy uważnie lustrowały sylwetkę samotniczki, a Bagienna Trzcina pozostawała czujna.
_________________
I am cold, can you hear
I will fly, with no hope, no fear
And the ground, taunts my wings
Plummet as I sing, plummet as I sing
Wysłany: 2019-05-02, 09:29
Wygląd: Podniebna wyrosła, co można zauważyć na pierwszy rzut oka. Może nie należy do największych, ale na pewno jest potężna. Przynajmniej pod względem masy, ale nim ktoś się zapyta to nie. Ona nie jest gruba. Jest masywna ale w innym słowa tego znaczeniu. Łapy podobnie jak większość ciała, średnie lecz silne. Jednym słowem czołg. Okrywa ją puchate futro koloru niebieskiego. Niektórym może się zdawać że to jest szary ale nie, jest to niebieski. Posiada bardzo puchaty ogon, chyba najbardziej puszysty. Na końcówkach uszu posiada takie [i]pędzelki[/i], jak większość rodzeństwa. Lecz jeszcze to nie wszytko. Na szyi ma ranę, a dokładniej bliznę. Dostała ją po walce z jedną Terminatorką. Owa rana była poważna więc jak widać ślady muszą zostać. Oczy jak zwykle pozostały żółte. Można stwierdzić że to jest mocno jasny żółty, albo jak ktoś się uprze żółty pomieszany z jasnym złotym. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=219753#219753
Trzepnęła uchem, gdy tamta zmierzyła ją tym chłodnym wzrokiem. Nie przejęła się tak tym, uderzyła tylko kitą o gałąź drzewa i również lodowym spojrzeniem spoglądała na cienistą Wojowniczkę. Zaczęła się zastanawiać czy ona ją pamięta czy nie, w końcu Nawałnica została wyrzucona na oczach wszystkich cienistych. No ale to było bardzo dawno temu, więc w sumie kto to by teraz pamiętał? Może też samotniczka pomyliła kocicę z kimś innym? Raczej tylko ją kojarzyła z wyglądu, lecz wiadomo. W klanie nie tylko Bagienna ma takie umaszczenie, więc możliwe że ta przy tym nie była. Ciekawe. Trzepnęła lekko ogonem i po chwili usiadła na tej gałęzi co przed chwilą leżała.
- A co Cię to obchodzi cieniasie - parsknęła dość nieprzyjemnym, a zarazem chłodnym tonem. Zdecydowanie Nawałnicy nie podobało się zachowanie Wojowniczki. Zachowywała się zupełnie jakby szara była na jej terenie, a tak naprawę to właśnie cienista znajduje się na terenie Nawałnicy w teorii. W końcu ziemie tamtej są oddalone duży o kawałek, samotniczka nie była głupia.
_________________
bloomingever-sweet,the evilflower reaps drowning inc o l o r stil it’s allyou cansee pitifulas ever,they weregrowing byher side just topavethe roadaheadfor her THEIR DESTINY TO DIE
Wysłany: 2019-05-26, 00:59
Wygląd: Nie rzuca się w oczy. Jest kocurem średniego wzrostu o dość lekkiej budowie ciała, co nadrabia półdługą sierścią; najdłuższa jest na szyi gdzie tworzy kryzę, brzuchu i ogonie, ale również u nasady szczęki i na policzkach, łokciach i udach; dłuższy kosmyk na jego potylicy często lekko odstaje. Jego kruczoczarna szata nie jest szczególnie gęsta, przypomina nieco pióra; jest też często niedokładnie ułożona bądź wyczesana jedynie w połowie, gdyż stracił zainteresowanie w trakcie pielęgnacji. Biel pojawia się na jego pysku, skąd spływa na szyję, pierś i brzuch, białe ma również przednie łapy od palców po nadgarstki i tylne - aż po kolana. Głowę ma kwadratową, oczy stosunkowo wąskie, o barwie bladej żółci. Różowy nos okolony długimi, białymi wąsami jakie wywijają się ku dołowi. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=208120#208120
***
Raz posmakowana wolność stawała się kuszącym zakazanym owocem... jednak czy dla kogoś takiego jak Głóg tak naprawdę jakikolwiek zakazany owoc był prawdziwie zakazany? Z całą pewnością nie; od kiedy jednak spędził dłuższy czas poza klanem rzeki pałętając się po osiedlu i jego okolicach nie potrafił dłużej wytrzymać na miejscu. Zawsze miał tendencję do włóczęgostwa, ciągnęło go odkrywanie nowych, obcych miejsc i uczucia, jakie towarzyszyły tym wędrówkom. Zawsze jednak wracał, jak bumerang nie dawał klanowi rzeki zapomnieć o tym, że wciąż tam był i że został nagrodzony rangą wojownika. Że Świetlikowa Gwiazda zaufał mu na tyle, by mieć go pod sobą i pozwolić mu działać samodzielnie (a nie raz wspominał o tym, że swoim wojownikom musiał ufać), a Czerwona Gwiazda nie widziała w nim niczego złego i przekazała mu pod opiekę terminatorkę, córkę własnej zastępczyni. Jak to się stało, że koty tak bardzo mu ufały? Jakim cudem zdobywał sobie przychylność i zaufanie będąc kotem, na którym nigdy nie można było polegać?
Raczej nie bywał po tej stronie ziem niczyich; dużo lepiej znał ziemie od strony klanu rzeki, jak Łan Rzepaku czy przejście w stronę Osiedla, które prowadziło wzdłuż rzeki i poprzez małe gniazda dwunogów, które zamieszkiwali wyłącznie wtedy, gdy pogoda była sprzyjająca. Czasem jednak warto było zmienić swoje przyzwyczajenia, nieprawdaż? Leśne Ostępy miały to do siebie, że były gęste, ciemne i miały swoją tajemnicę, która pociągała Głoga i prosiła się o rozwiązanie jej. Bardziej trywialnym powodem było to, że słyszał o swoim bracie, Echu, który spędził długi czas na osiedlu, a potem... zniknął. Koty, które znały jego brata nie słyszały jeszcze plotek o jego śmierci, toteż Głóg, poprzez czystą ciekawość, zdecydował się zajrzeć w te okolice wiedząc, że dawniej właśnie w tej części ziem niczyich przebywał jego brat. Czyżby powrócił do lasu, odnajdując zgubione dawno powołanie do bycia wojownikiem? Kąciki warg czarno-białego kocura wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu na samą tę myśl.
_________________
if itook youeverywhere, thenwell, youwouldn't knowhow to walk
if i spokeon yourbehalf,then well,you wouldn'tknow how totalk if igave youeverythingand everythingis what ibought
icantake it allback, i nevercared'bout whatyou thought
Księżyce: 45! Mistrz: najpierw tata, potem dziadek, teraz dziewczyna Płeć: kocur Matka: trzcina! [króliczy pląs] Ojciec: lampart! [gburek] Partner: Popielny Żar uwu Multikonta: Malinowe Chaszcze [KG], Krogulcza Gwiazda, Koń [KC], Wysoka Fala [KRz], Iskra [S] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2019-05-29, 16:49
Wygląd: Średniej wysokości, może parę centymetrów wyższy niż klanowy przeciętniak kocur o niebieskiej, klasycznie pręgowanej sierści ze sporą ilością bieli. Jest smukłej postury, której masywności dodaje jedynie długie futro. Jedno, lewe oko ma barwy błękitu, a drugie - złote. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=297352#297352
Dąb raczej nie był typem włóczęgi, jedyne co to raz na ruski rok przekraczał granicę. Za bardzo ich nie znał, nos rzadko kiedy działał tak, jak należy, a nikt się jakoś nie kwapił do pokazania mu ich. Owszem, od czasu do czasu chodził na patrole z innymi kotami, ale dokładnego położenia granic nie znał. Bo jak tu coś poznać, jak codziennie jest gdzieś w innym miejscu! Co prawda parę kroków w tę czy w inną stronę, ale nawet taka drobna odległość siała spustoszenie w głowie niebieskiego kocurka. Tym razem zdecydował się na wejście do Leśnych Ostępów, uważnie rozglądając się po okolicy i z neutralnym wyrazem pyska zwiedzając nowe tereny. Nie zauważył, że podczas jego spacerku, ktoś zdecydował się mu dotrzymać towarzystwa... A raczej po prostu mógł dostrzec jego niebieskie futro, bo jakoś się z tym nie krył. W pewnym momencie terminator przystanął, marszcząc brwi i podnosząc głowę, wciągając do swoich płuc powietrze i starając się zidentyfikować zapach, który napłynął z wiatrem. Czuć było jakby... Sam w sumie nie wiedział za bardzo czym. Był to zapach dość znajomy, tak trochę z granic? Ale też tak nie do końca? Czyżby któryś inny kot zdecydował się również pozwiedzać tę część zagajnika? Syn Króliczego Pląsu raczej odrzucał myśl o tym, że mógł się czaić na te ziemie jakiś wyrzutek, który raz dwa by go pokroił tam, gdzie stoi, bo w końcu... Tak waliło rybami, że żaden normalny kot tak nie pachnie. Chyba, że z rzeki. Czy w ogóle było to możliwe, żeby ktoś z innego klanu tu przyszedł? Może tam też są takie koty, które lubią wędrówki? Do jego głowy nie wpadł jednak pomysł, aby podejść do nieznajomego, chociaz prześledził wzrokiem teren i gdyby drugi kot nie ukrył się przed jego wzrokiem to skierowałby na niego dwubarwne, zaciekawione oczy. Na chwilę obecną zamarł w bezruchu, oczekując akcji ze strony czarno-białego. A jak się ukrył to... Cóż. Nadal niuchał powietrze i rozglądał się, bo co miał robić. Na pewno nie podążyć za obcym zapachem.
Księżyce: 42 w chwili śmierci Płeć: kotka Matka: Jaskółka Ojciec: Amor Partner: 123 Multikonta: Topniejący Lód [kc]; Krwawnikowa Łapa [kw] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2019-07-03, 21:23
Wygląd: Drobna, zgrabna, acz wysoka bura koteczka z charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Ma łososiowo-czarny nos i w tym samym kolorze poduszki łap. W posiadaniu są również białe wibrysy oraz cyjanowe oczęta. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=354071#354071
Od sytuacji z Trzmielą Gwiazdą minęło już trochę czasu. Bura kotka była szczęśliwa, mimo sprzeciwu od losu. Najwidoczniej nie było im dane żyć w klanie gromu, ale córkę srebrzystej zadowalał fakt, że skromna rodzina jest razem. Nie myślała nawet nad tym, jak by zareagowała, gdyby jednak któreś w jej rodzeństwa postanowiłoby zostać z tymi dwoma kocurami — była ona stworzeniem pozytywnym, więc wolała sobie nie zaprzątać tym głowy.
Tego dnia wzięła mamę na spacer, rzecz jasna niedaleko, żeby mieć oko na rodzeństwo. Chciała dowiedzieć się czegoś...więcej. A to oczami kocięcia mogło być naprawdę wiele rzeczy, więc sugerowałaby Jaskółce się trochę przygotować na falę pytań od energicznej córeczki. Z drugiej zaś strony chciała też trochę matulę pocieszyć, nie chcąc by obwiniała się za to wszystko, co zaszło pewien czas temu. Jej ukochana rodzicielka nie zasługiwała na to, by się zadręczać, a już na pewno nie przez tych niemiłych kocurów.
Wysłany: 2019-07-05, 19:18
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
Jaskółka była przygaszona po całej sytuacji z Trzmielą Gwiazdą i z jakiegoś powodu trzymała swoje dzieci na dystans. Spędzała z nimi nieco mniej czasu niż wcześniej, starając się znaleźć jakieś bezpieczne miejsce z dala od klanów, gdzie będą mogli mieć swoje legowisko. Nie mogła jednak odmówić Wróbelek spacerku, gdy ta ją zaprosiła. Maluchy były już w takim wieku, że mogły powoli zacząć naukę polowania, choć kotka wolałaby, by nie wykorzystywały tej umiejętności póki co. Były zbyt bezbronne, by polować same. Mogły natrafić na drapieżnika i co wtedy? Co by się stało, gdyby zadziała im się krzywda? Musieliby pójść do któregoś z klanów i błagać o pomoc, a tego Jaskółka nie chciała. Chciała się trzymać od nich wszystkich jak najdalej.
- Ładny dzisiaj dzień, prawda? - zagaiła, chcąc jakoś rozpocząć rozmowę. Sama nie wiedziała, o czym powinna rozmawiać ze swoimi dziećmi, w końcu... były już coraz większe i rozumiały coraz więcej. Co jeśli w końcu zejdzie na temat ich ojca? Co wtedy im powie?
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Księżyce: 42 w chwili śmierci Płeć: kotka Matka: Jaskółka Ojciec: Amor Partner: 123 Multikonta: Topniejący Lód [kc]; Krwawnikowa Łapa [kw] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2019-07-05, 19:56
Wygląd: Drobna, zgrabna, acz wysoka bura koteczka z charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Ma łososiowo-czarny nos i w tym samym kolorze poduszki łap. W posiadaniu są również białe wibrysy oraz cyjanowe oczęta. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=354071#354071
Niestety, ale było to prawdą, że bengalskie dzieciaki stawały się coraz starsze i chciały coraz więcej wiedzieć o wszystkim i każdym. Już nie wspominając o burej koteczce, która miała głowę pełną pomysłów, których mogłaby użyć w tej rozmowie. Nie chciała co prawda mamy zamęczyć, tym bardziej po ostatnich sytuacjach, po których srebrzysta nie czuła się najlepiej, ale niektóre rzeczy tak ją nurtowały, że aż żal byłoby nie zapytać najmądrzejszej kocicy na świecie, która na pewno rozwiałaby jej wątpliwości.
Szła sobie obok rodzicielki, wesoło skacząc na łapach i kręcąc zabawnie głową, nucąc przy tym rytm śpiewu ptaków. Dopiero pytanie kocicy ją obudziło, na co zwolniła tempa i zaczęła iść normalnie, zamiast wariować jak żabka. Uśmiechnęła się do Jaskółki serdecznie, ciesząc się, że ta zaczęła rozmowę, bo nie była pewna, kiedy może w końcu się odezwać!
— Badzo ładny! — krzyknęła uradowana, wbijając wzrok w bezchmurne niebo. Pogoda była naprawdę fantastyczna: nie było niepotrzebnego, chłodnego wiatru, ale słońce nie przesadzało z temperaturą. Idealna wręcz pora na pogawędki, choć oczywiście na to jest zawsze czas, niezależnie od tego, czy jest ładny dzień, czy wręcz przeciwnie, a przynajmniej w mniemaniu rasowej koteczki. Odchrząknęła po chwili, chcąc zarzucić jakiś luźny temat na początek, po czym spojrzała na mamę, oczywiście w międzyczasie kontrolując czy o nic się nie potknie. — Mamo... — zaczęła na początku. — Jaka byłaś w moim wieku? — spytała. Dla małej Wróbelek kocica od zawsze uchodziła za radosną i pełną miłości, więc ciekawiło ją, jak bardzo zmieniła się od tego czasu. A może zawsze taka była? Ta kwestia wprawdzie wleciała jej do głowy w ułamek sekundy, ale bardzo ją zaciekawiła. Poza tym... wspomnienia muszą być fajne, prawda?
Wysłany: 2019-07-06, 14:58
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
Jaskółka czuła, jak serce podchodzi jej do gardła, gdy Wróbelek zaczęła niepewnie. O cóż takiego spyta? O ojca? I co jej wtedy powie? Prawdę? Na pewno nie. Zaraz dowiedziałaby się też reszta kociąt i zaczęłyby żałować, ze zostały z matką, zamiast pójść do klanu, a skoro już zdecydowały się z nią być, to kocica chciała zrobić wszystko, by im za to podziękować. Nie chciała, by maluchy miały ją za jeszcze bardziej żałosną i beznadziejną niż dotąd, dlatego z szeroko otwartymi z przerażenia oczętami patrzyła na córkę, drżąc przed jej dalszymi słowami.
Odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że młoda Wróbelek wcale nie zamierza pytać o Amora, a o mamę. Jaka była za młodu. To także nie było najlepsze pytanie, ale zdecydowanie lepsze niż o ojca. Na to dało się jakoś normalnie odpowiedzieć. Chyba.
- Ja... wiesz, ja będąc w twoim wieku mieszkałam z ludźmi. Miałam tam rodziców, i przez chwilę rodzeństwo, bo w pewnym momencie wszyscy poznikali. Zostanie zabrani przez obcych i nigdy więcej już ich nie widziałam. Ja jako jedyna zostałam. Rodzice za wszystko mnie krytykowali, więc bałam się wygłupiać i bawić. Nie potrafiłam czuć się lepsza od innych tylko dlatego, że jestem czystej krwi i bardzo im to nie odpowiadało. Najbardziej porównałabym do siebie Mech. Też byłam raczej spokojna - odpowiedziała, uśmiechając się blado do córki. Nie miała rodzicom za złe tego, jak ją traktowali. Po prostu tak zostali wychowani, tacy byli, to nie była ich wina. Nie były to jakieś traumatyczne wspomnienia. Jaskółka wiedziała od zawsze, że jest beznadziejna i nie winiła innych za to, że ją o tym informowali. Dobrze, że to robili. Od początku miała świadomość jaka jest naprawdę, nie wykształtował jej się błędny obraz samej siebie i za to była wdzięczna.
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Księżyce: 42 w chwili śmierci Płeć: kotka Matka: Jaskółka Ojciec: Amor Partner: 123 Multikonta: Topniejący Lód [kc]; Krwawnikowa Łapa [kw] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2019-07-06, 15:13
Wygląd: Drobna, zgrabna, acz wysoka bura koteczka z charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Ma łososiowo-czarny nos i w tym samym kolorze poduszki łap. W posiadaniu są również białe wibrysy oraz cyjanowe oczęta. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=354071#354071
Cóż... bura koteczka nie wiedziała kim jest ojciec, więc nie miała jak o to zapytać: zapewne dowie się o tym, ciągnąc inny temat, albo w ogóle nie wpadnie na pomysł, żeby spytać o to skąd się wzięła. Jaskółka w końcu swoim dzieciom nie mówiła nic o Amorze ani o tym, że przeważnie kocięta wychowuje się we dwójkę, to nie miała nawet skąd wiedzieć o istnieniu kogoś takiego jak tata.
Słuchała odpowiedzi mamy w skupieniu, marszcząc nos i zamykając oczy mocno, chcąc się w to wczuć, jednak nie potrafiła. Wiele rzeczy było dla niej nowych, nie potrafiła odwzorować tego obrazu w głowie. Gdy srebrna przestała mówić, córka niemal od razu wypaliła:
— Co to ludźmi? — spytała, przekrzywiając główkę zdziwiona. Nigdy nie słyszała takiego słowa, więc zdziwienie na jej pyszczku było nie do opisania. Kichnęła, gdy motyl na ułamek sekundy usiadł nad jej noskiem, a potem zaczęła dopytywać dalej: — A cemu zostali zabrani? Bogatka też zniknie? A Mech, Modrzew? — dodała zmartwiona. Nie chciała, żeby ktoś ukradł jej rodzeństwo, za bardzo ich kochała! W uderzeniu serca jej długi ogonek zaczął miotać się wokoło wskutek stresu przelatującego przez jej drobne ciałko. A może to te klany? Wróbelek zaczęło się robić gorąco, miała teraz za dużo myśli w głowie, nie wspominając już o tym, że zaczęła się nerwowo rozglądać do tyłu, chcąc się upewnić, że jej siostra i bracia nadal tam siedzą i są bezpieczni!
Wysłany: 2019-07-06, 15:42
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
- Ah. Mówiłam wam o dwunożnych. To właśnie ludzie. Te łyse istoty chodzące na dwóch łapach. Mieszkają w domach na osiedlu i trzymają w nich koty - odpowiedziała. No tak. Uczyła kociąt klanowego slangu, a nie mowy powszechnej. Teraz jednak, kiedy do klanu się nie dostali, trzeba będzie uzupełnić braki w ich wiedzy i oduczyć języka tych leśnych dzikusów. Mogą mówić po swojemu. Tak, jak im się podoba. - Pozabierali ich inni ludzie, pewnie do siebie do domu. Was nikt nigdy nie zabierze. Jesteśmy daleko od osiedla, nic wam tutaj nie grozi, chyba że sami zdecydujecie się odejść, gdy podrośniecie - albo uznacie, że nie chcecie mieć do czynienia z tak żałosną istotą jak ja - dodała w myślach. Chciała dla swoich pociech jak najlepiej, dlatego teraz, gdy chciały z nią zostać, nie pozwoliłaby nikomu ich tknąć. Jeśli jednak w przyszłości same zdecydują się odejść, nie będzie ich zatrzymywać. Nie będzie miała do tego prawa i choć będzie to bardzo bolesne, to tak długo, jak to będzie właśnie to, co sprawi że jej potomstwo będzie szczęśliwe, to jakoś to przetrwa. Najważniejsze było ich szczęście.
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Księżyce: 42 w chwili śmierci Płeć: kotka Matka: Jaskółka Ojciec: Amor Partner: 123 Multikonta: Topniejący Lód [kc]; Krwawnikowa Łapa [kw] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2019-07-07, 09:48
Wygląd: Drobna, zgrabna, acz wysoka bura koteczka z charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Ma łososiowo-czarny nos i w tym samym kolorze poduszki łap. W posiadaniu są również białe wibrysy oraz cyjanowe oczęta. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=354071#354071
Ludzie, powtórzyła sobie w myślach. Bura uwielbiała zdobywać nową wiedzę, zatem chciała zapamiętać wszystko, o czym mówiła jej mama, żeby nie mieć za dużych braków. Zdawała sobie sprawę, że srebrna jest najmądrzejsza i za nic w świecie jej nie dorówna, ale starała się jak mogła, żeby wzbogacać swoją głowę o nowe słowa. Słysząc, że nikt rodzeństwa nie zabierze, uśmiechnęła się ciepło. Już się bała, że coś złego się stanie! Jednak, jeszcze jedno słowo bacznie trzymało się jej pamięci. Postanowiła więc wrócić do historii, o której powiedziała jej krewna i rozwiać swe wątpliwości dotyczące jeszcze jednego wyrazu.
— A rodzice to? — spytała, spoglądając w niebo. Jeszcze dużo nie wiedziała, ale może gdyby miała dwójkę rodziców, by się domyśliła. Znała tylko pojęcie takie jak "mama", ponieważ nie musiała używać liczby mnogiej w odniesieniu do swojej rodzicielki. Ale temat ten już był wałkowany. Nie zapytałaby pewnie o to, gdyby nie fakt, że ci rodzice ją krytykowali i nie pozwalali jej się bawić, podczas gdy dla małej Wróbelek było to niepojęte. Nie mogła uwierzyć w to, że jej samej ktoś mógłby zabronić rozrywki, tylko dlatego, że powinna czuć się lepsza dzięki swojej czystej krwi, cokolwiek to znaczyło, bo o tym bura też nie miała bladego pojęcia, ale póki co zaprzestała z pytaniami dotyczącymi tej historii. Zamiast tego spojrzała znów na mamę i lekko cofnęła uszka. — A cemu Lwi Zew już nie przychodzi? — zapytała, nie będąc świadoma, że może tym zasmucić mamę jeszcze bardziej. Po prostu ją to zastanawiało: niegdyś przecież bury wojownik codziennie ich odwiedzał, a teraz - nie dość, że już tego nie robi, to jeszcze naopowiadał srebrzystej bzdur i zaprzepaścił szanse na zostanie przyjętym do tego klanu. Mógłby chociaż się zrekompensować odwiedzinami i pomocą.
Wysłany: 2019-07-09, 04:23
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
Fala ciepła oblała całe ciało Jaskółki, gdy Wróbelek zadała to pytanie. Wpadła. Zapomniała, że maluchy nie wiedzą, kim są rodzice, że od zawsze miały tylko ją i nie miały pojęcia, że kocięta powinna wychowywać dwójka kotów. Wspaniale. Wykrzywiła lekko pysk ze stresu, jednak odwróciła przy tym głowę od córki, by jakoś to ukryć i spojrzała na nią, jak gdyby nigdy nic.
- Mama. Chodziło mi o mamę, pomyliłam się - naprostowała pospiesznie, posyłając burej najcieplejszy uśmiech, na jaki obecnie było ją stać. Nie uważała swoich pociech za głupie, jednak ona sama nie należała do zbyt inteligentnych i liczyła na to, że kotka po prostu jej uwierzy, że nie będzie dociekać, zadawać dalszych pytań.
Nie odpowiedziała też na pytanie o Lwim Zewie. Nie potrafiła tego wytłumaczyć maluchom, nie potrafiła o tym wszystkim mówić. Miała powiedzieć, że już nie przychodzi, bo zrobił z niej pośmiewisko? Nie. Jaskółka sama to sobie zrobiła. Po prostu mu zaufała. To był błąd. Po prostu więc tę kwestię przemilczała, z trudem powstrzymując łzy ciskające się do oczu na samo wspomnienie całej tej sytuacji. Błękitne oczęta zaczęły nienaturalnie lśnić, ale ani jedna łza nie spłynęła po srebrzystym policzku. Przynajmniej na razie.
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum