Księżyce: 42 VI Płeć: kotka Ciąża: nie Multikonta: Lśniąca Sadzawka [KW] Błękitna Toń [KG] Różana Łapa [KW] Skrząca Łapa [KRz]
Wysłany: 2020-06-10, 17:22
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
— J-jeśli masz chwilkę i to nie będzie problem, to chętnie bym się tam przeszła — odparła nieco nieśmiało, ale z uśmiechem na pyszczku. Odzwyczaiła się od spędzania czasu z kimkolwiek. Raczej zdarzało jej się chwilkę z kimś porozmawiać i wrócić do siebie, albo w ogóle spacerowała samotnie, toteż wizja towarzystwa była dość przyjemna, tym bardziej że jej towarzyszem miał być Tonące Słońce, któremu ufała i którego lubiła. Kocur miał tyle okazji, by zrobić krzywdę jej lub jej córkom, a mimo tego tego nie zrobił, pomimo tego, że zdobył już ich zaufanie, więc chyba oznaczało to, że złym kotem nie był i nie musiała do niego podchodzić jak do jeża, prawda? Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła, powstrzymując tę paranoiczną część siebie przed paniką względem burego kocura.
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Wysłany: 2020-06-12, 22:36
Wygląd: Toń wyrósł, jednak nie jest wcale potężnym kotem. Wielkości bez dwóch zdań dodaje mu gęste, prążkowane futro przetykane białymi znaczeniami, które okala całe jego ciało. Całe? Niemalże. Tam, gdzie kiedyś pysznił się jego ogon, pozostał obecnie jedynie niezbyt apetyczny kikut, który porasta tę część skóry niewiele jeszcze włosów - jakby w ogóle nie chciały się tutaj przyjąć. Ten brak włosów z całą pewnością rekompensują mu całkiem ładne bokobrody i długie, śmieszne włosy, jakie wyrastają przy jego uszach, nadając mu nadal nieco komiczny, nieco starczy wygląd. Przez to, że ów uszy są wywinięte pod dziwnym kątem, jego mordka, choć już wyraźnie dorosła, nadal sprawia wrażenie nieco zdziwionej, jakby kocurek nieustannie miał uniesione brwi i spoglądał na świat z pewną dozą niedowierzania. Oczy zdążyły się już wybarwić i mają teraz kolor zielony, wpadający w złoto, a może orzech, wszystko zależy od tego, jak akurat padnie na niego światło. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=194574#194574
- Chodźmy, nie ma się co zastanawiać! Nie zajmuję się teraz niczym szczególnym, więc równie dobrze możemy obserwować kaczki, kto wie, może będą pływały całymi grupami po jeziorze? - rzucił na to dość entuzjastycznie i nie ma co się dziwić, bo jednak cieszyło go to, że kocica chciała mu towarzyszyć i znalazł dla niej również jakąś rozrywkę. Mógł się z nią podzielić tym, co go cieszyło, co mu odpowiadało, nie miał z tym najmniejszego nawet problemu, a jeśli mógł zająć na nieco dłużej jej myśli, cóż, tym lepiej, bo dzięki temu na pewno od razu czuła się lepiej, a przecież o to mu chodziło. By nie była samotna, porzucona, czy cokolwiek takiego, to nie byłoby bowiem ani trochę odpowiednie.
- Umiesz pływać? - zapytał jej jeszcze spokojnie, dość uprzejmie, ciekaw, czy Jaskółka wiedziała, jak poradzić sobie w sytuacji, powiedzmy, kryzysowej. Gdyby nie miała pojęcia, był chętny do tego, by w tym zakresie zaoferować jej pomoc. Bo dlaczego by nie? W końcu żyli tutaj samotnie i powinni jakoś się wspierać, nigdy nie wiadomo bowiem, co mogło ich spotkać i jak mogło się to wszystko w efekcie skończyć.
_________________
SEETHEWORLDINGREENANDBLUE seeChinarightinfront of you seethecanyonsbrokenbycloud see thetunafleetsclearingtheseaout see the Bedouinfiresat night seetheoilfieldsatfirstlight
Księżyce: 42 VI Płeć: kotka Ciąża: nie Multikonta: Lśniąca Sadzawka [KW] Błękitna Toń [KG] Różana Łapa [KW] Skrząca Łapa [KRz]
Wysłany: 2020-06-12, 22:49
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
Uśmiechnęła się szczerze na słowa kocura i poczuła, jak jej serce na moment przyspieszyła. Uznała, że było to spowodowane ekscytacją, bo w końcu pierwszy raz od bardzo dawna miała ochotę przeżyć jakąś przygodę! Nawet jeśli nie było to nie wiadomo co, a jedynie oglądanie kaczek, to cieszyła się, że mogła zrobić coś innego, poza bezmyślnym pałętaniem się po okolicznych terenach i zamartwianiem dosłownie wszystkim. Taka miła alternatywa, w dodatku w doborowym towarzystwie.
— Nie — odpowiedziała bez najmniejszego problemu, po chwili zdając sobie sprawę z tego, że może mimo wszystko nie powinna zdradzać takich informacji? To, że Tonące Słońce wydawał się być godnym zaufania kocurem o dobrym sercu nie oznaczało, że nie mógł udawać i nie zdecyduje się wykorzystać tego przeciwko Jaskółce.
Skarciła się w myślach. Głupia. On przecież taki nie jest i doskonale to wie! Skąd więc ta paranoja?
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Wysłany: 2020-06-15, 22:26
Wygląd: Toń wyrósł, jednak nie jest wcale potężnym kotem. Wielkości bez dwóch zdań dodaje mu gęste, prążkowane futro przetykane białymi znaczeniami, które okala całe jego ciało. Całe? Niemalże. Tam, gdzie kiedyś pysznił się jego ogon, pozostał obecnie jedynie niezbyt apetyczny kikut, który porasta tę część skóry niewiele jeszcze włosów - jakby w ogóle nie chciały się tutaj przyjąć. Ten brak włosów z całą pewnością rekompensują mu całkiem ładne bokobrody i długie, śmieszne włosy, jakie wyrastają przy jego uszach, nadając mu nadal nieco komiczny, nieco starczy wygląd. Przez to, że ów uszy są wywinięte pod dziwnym kątem, jego mordka, choć już wyraźnie dorosła, nadal sprawia wrażenie nieco zdziwionej, jakby kocurek nieustannie miał uniesione brwi i spoglądał na świat z pewną dozą niedowierzania. Oczy zdążyły się już wybarwić i mają teraz kolor zielony, wpadający w złoto, a może orzech, wszystko zależy od tego, jak akurat padnie na niego światło. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=194574#194574
Miał nadzieję, że dzięki niemu kocica poczuje się lepiej, że się uśmiechnie, że będzie miała coś, czym mogłaby się zająć, bo tak naprawdę chciał, żeby nieco lepiej się poczuła. Odnosił bowiem wrażenie, że jego sąsiadka nie ma się jakoś rewelacyjnie, a nad jej głową zbierają się różne, ciemne chmury, na które na pewno nie chciał spoglądać, nic zatem dziwnego, że zaproponował jej to poszukiwanie kaczek, że ciągnął ją dalej za język, chcąc w ten sposób pokazać, że jeśli tylko by chciała, mogą bez najmniejszego nawet problemu spędzać razem czas. Nie było to złe, nie było to ani trochę przerażające, nie było to ani trochę coś wielkiego, więc Toń nie miał z tym problemu.
- Nie? Jeśli chcesz, mogę cię tego nauczyć. Wiesz, tutaj, przy wodzie, ma to całkiem spore znaczenie, a czasami nawet się przydaje, gdy trzeba przed kimś uciekać. Tak samo jak wspinaczka - powiedział zatem i uśmiechnął się do niej ciepło, nie robiąc z tego żadnego problemu i nie zachowując się ani trochę tak, jakby wydarzyło się coś wielkiego. Nie szukał jej słabych punktów, nie chciał jej robić na złość, a już na pewno nie chciał zrobić jej żadnej krzywdy, nic z tych rzeczy! Tego nie musiała się ani trochę obawiać.
_________________
SEETHEWORLDINGREENANDBLUE seeChinarightinfront of you seethecanyonsbrokenbycloud see thetunafleetsclearingtheseaout see the Bedouinfiresat night seetheoilfieldsatfirstlight
Księżyce: 42 VI Płeć: kotka Ciąża: nie Multikonta: Lśniąca Sadzawka [KW] Błękitna Toń [KG] Różana Łapa [KW] Skrząca Łapa [KRz]
Wysłany: 2020-06-16, 12:11
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
Nad głową Jaskółki czarne, czy wręcz burzowe chmury kłębiły się dość często. Goniły ją demony przeszłości, złe wspomnienia i nie do końca radziła sobie z rzeczywistością. Nie potrafiła przetrawić tego, co się działo, tego że jej córki były dorosłe i męczyło ją to, zadręczała się tym. Chwila odpoczynku od tego wszystkiego, ten krótki moment rozmowy z Tonącym Słońcem pozwolił jej o tym zapomnieć, przynajmniej na te kilka uderzeń serca. Wystarczyło zająć się czymś innym. Niestety, nieczęsto miała ku temu okazję.
— W-wspinać się chyba troszkę umiem. Ale od wody raczej trzymałam się z daleka — odparła. Nawet jeśli miała bliższy kontakt z wodą w swoim życiu, to jeszcze za czasów, gdy mieszkała u ludzi i z jakiegoś powodu uznali, że ją wykąpią. Nie było to zbyt przyjemne doświadczenie, ale skoro Tonące Słońce twierdził, że mogło się to kiedyś przydać, to dlaczego by nie spróbować...?
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Wysłany: 2020-06-16, 22:03
Wygląd: Toń wyrósł, jednak nie jest wcale potężnym kotem. Wielkości bez dwóch zdań dodaje mu gęste, prążkowane futro przetykane białymi znaczeniami, które okala całe jego ciało. Całe? Niemalże. Tam, gdzie kiedyś pysznił się jego ogon, pozostał obecnie jedynie niezbyt apetyczny kikut, który porasta tę część skóry niewiele jeszcze włosów - jakby w ogóle nie chciały się tutaj przyjąć. Ten brak włosów z całą pewnością rekompensują mu całkiem ładne bokobrody i długie, śmieszne włosy, jakie wyrastają przy jego uszach, nadając mu nadal nieco komiczny, nieco starczy wygląd. Przez to, że ów uszy są wywinięte pod dziwnym kątem, jego mordka, choć już wyraźnie dorosła, nadal sprawia wrażenie nieco zdziwionej, jakby kocurek nieustannie miał uniesione brwi i spoglądał na świat z pewną dozą niedowierzania. Oczy zdążyły się już wybarwić i mają teraz kolor zielony, wpadający w złoto, a może orzech, wszystko zależy od tego, jak akurat padnie na niego światło. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=194574#194574
Cóż, jej życie na pewno nie było łatwe, komplikowało się i stawało mało kolorowe tak wiele razy, że ktoś inny mógłby się już poważnie załamać i ostatecznie zdecydować, że może najwyższa pora z tym skończyć. Toń czasem zastanawiał się, czy sąsiadce nie byłoby lepiej gdzieś w pobliżu siedliska Dwunożnych, chociażby tam, gdzie żyły konie, wtedy może otrzymywałaby pomoc i jedzenie, jakiego mogła pewnego dnia potrzebować, a on, czy inne koty, nie byłyby w stanie jej tego dostarczyć. Na razie jednak nie mówił tego na głos, a jedynie ostrożnie starał się zorientować, jak Jaskółka się ma, jak sobie radzi, co jest dla niej problemem. Nauczenie jej pływania nie było wcale takim wyzwaniem, bo jak Toń sam doskonale wiedział, z tym po prostu się rodziło, tylko trzeba było przemóc lęk i wsunąć się do wody, później wszystko szło już właściwie jak z płatka. Uśmiechnął się teraz do niej lekko, w miarę jak zbliżali się do jeziora.
- O, jak większość z nas. W końcu pływanie nie kojarzy się z niczym dobrym! A ja ci powiem, że jest wspaniałe w upalne dni Pory Zielonych Liści - powiedział, a jego uśmiech stał się nieco rozmarzony, jakby wspominał te wszystkie przyjemne chwile, które miał właśnie teraz na myśli.
_________________
SEETHEWORLDINGREENANDBLUE seeChinarightinfront of you seethecanyonsbrokenbycloud see thetunafleetsclearingtheseaout see the Bedouinfiresat night seetheoilfieldsatfirstlight
Księżyce: 42 VI Płeć: kotka Ciąża: nie Multikonta: Lśniąca Sadzawka [KW] Błękitna Toń [KG] Różana Łapa [KW] Skrząca Łapa [KRz]
Wysłany: 2020-06-17, 11:28
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
Jaskółka natomiast nie zamierzała wracać w okolice Osiedla już nigdy. Panicznie bała się tego, że mogłaby natrafić na ojca swoich kociąt, a ponadto, było to stosunkowo niedaleko klanu Gromu, którego także unikała jak ognia. Tutaj, choć zdecydowanie nie było najbezpieczniej, czuła się najlepiej i nie chciała się stąd wynosić, choć rzecz jasna zamierzała wdawać się z córkami w dyskusje, gdyby zdecydowały odejść w tamte rejony. Nie chciała ich kontrolować, ale ze wszystkich możliwych miejsc, nie mogła pozwolić na to, by udały się akurat w tamte rejony.
— A w wodzie nie ma takich... w-wodnych lisów na przykład? Albo innych drapieżników? — zapytała, bo nie byłaby sobą, gdyby się czegoś nie obawiała w całym tym pomyśle. Nie wiedziała, co może czaić się w wodzie, nie wiedziała, czy nie ma tam jakichś ogromnych, drapieżnych ryb, czy czegoś w tym rodzaju, więc wolała się dopytać, mając nadzieję, że kocur jej nie wyśmieje. Po prostu była panikarą. Po tym wszystkim co przeszła, prawdopodobnie każdy na jej miejscu by był.
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Wysłany: 2020-06-17, 22:41
Wygląd: Toń wyrósł, jednak nie jest wcale potężnym kotem. Wielkości bez dwóch zdań dodaje mu gęste, prążkowane futro przetykane białymi znaczeniami, które okala całe jego ciało. Całe? Niemalże. Tam, gdzie kiedyś pysznił się jego ogon, pozostał obecnie jedynie niezbyt apetyczny kikut, który porasta tę część skóry niewiele jeszcze włosów - jakby w ogóle nie chciały się tutaj przyjąć. Ten brak włosów z całą pewnością rekompensują mu całkiem ładne bokobrody i długie, śmieszne włosy, jakie wyrastają przy jego uszach, nadając mu nadal nieco komiczny, nieco starczy wygląd. Przez to, że ów uszy są wywinięte pod dziwnym kątem, jego mordka, choć już wyraźnie dorosła, nadal sprawia wrażenie nieco zdziwionej, jakby kocurek nieustannie miał uniesione brwi i spoglądał na świat z pewną dozą niedowierzania. Oczy zdążyły się już wybarwić i mają teraz kolor zielony, wpadający w złoto, a może orzech, wszystko zależy od tego, jak akurat padnie na niego światło. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=194574#194574
Cóż, Toń nie wiedział wszystkiego, nie znał całe tej historii i jedynie czynił własne założenia, ale na nic nie naciskał, niczego jej nie kazał i zachowywał się po prostu całkowicie normalnie, chcąc jakoś pomóc, czegoś ją nauczyć, podchodził spokojnie do tego, co się działo, a skoro Jaskółka wdała się z nim w rozmowę, to chociaż teraz czuł się w miarę dobrze. Uśmiechnął się lekko do swojej towarzyszki, a później skinął delikatnie głową, by zaraz spojrzeć na nią poważnie.
- Owszem, są, ale nie widziałem tutaj żadnego z nich. Mogę się oczywiście mylić, ale nie sądzę, by znajdowały się zaraz przy brzegu - powiedział na to spokojnie, a później mimowolnie spojrzał w miejsce, gdzie dawniej znajdował się jego ogon. Cóż, doskonale wiedział, kto mu go zabrał i jak do tego doszło, ale nie musiał tego opowiadać kocicy. Nie zamierzał jednak ukrywać przed nią prawdy, w końcu powinna wiedzieć, jak się sprawy miały i że to wszystko nie było aż tak bezpieczne, jak mogło się rysować na początku. - Tak właściwie to z łowieniem ryb i pływaniem jest dokładnie tak samo, jak z polowaniem. Trzeba być po prostu bardzo uważnym - dodał, z pewną dozą namysłu, bo dokładnie tak to odbierał.
_________________
SEETHEWORLDINGREENANDBLUE seeChinarightinfront of you seethecanyonsbrokenbycloud see thetunafleetsclearingtheseaout see the Bedouinfiresat night seetheoilfieldsatfirstlight
Księżyce: 42 VI Płeć: kotka Ciąża: nie Multikonta: Lśniąca Sadzawka [KW] Błękitna Toń [KG] Różana Łapa [KW] Skrząca Łapa [KRz]
Wysłany: 2020-06-19, 01:13
Wygląd: Drobna, przeciętnego wzrostu, rasowa kotka, o krótkim, czarnym srebrnym futerku przyozdobionym charakterystycznymi dla kotów bengalskich rozetami. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=350946#350946
— O-oh — wymsknęło jej się, gdy usłyszała wiadomość, że w wodzie w istocie są wodne lisy, czy inne drapieżniki. Momentalnie odechciało jej się tam iść i uczyć czegokolwiek, bojąc się że, znając swoje szczęście, trafi na któregoś z nich i nie dość, że sama będzie w niebezpieczeństwie, to jeszcze narazi Tonące Słońce! Poczuła się nieco spokojniejsza, gdy kocur stwierdził, że żadnego niebezpieczeństwa tutaj nie widział, ale z tyłu głowy ciążyła jej myśl, że to, że samotnik nic nie widział, to nie znaczy, że tego nie ma.
— A jak one wyglądają? — zapytała niepewnie, chcąc się dowiedzieć, czego ewentualnie się wystrzegać, nawet jeśli domyślnie zaprogramowaną miała ucieczkę przed każdym nieznajomym zwierzęciem, które okazać się mogło drapieżnikiem. Lepiej jednak wiedzieć czego unikać NA PEWNO, czyż nie?
— To nie brzmi aż tak źle... — stwierdziła błyskotliwie. Trochę ją to podniosło na duchu, choć w dalszym ciągu bała się, że i w pływaniu okaże się być beznadziejna i tylko sprawi Toniowi problem.
_________________
b i r d s.flying.high.you knowhow Ifeel sun.in.the.s k y.you knowhowIfeel breeze driftin'on by.you knowhow Ifeel
it's anewdawn it's anew d a y it's an e wlife - ̗̀ FOR ME ̖́-
Wysłany: 2020-07-02, 22:55
Wygląd: Toń wyrósł, jednak nie jest wcale potężnym kotem. Wielkości bez dwóch zdań dodaje mu gęste, prążkowane futro przetykane białymi znaczeniami, które okala całe jego ciało. Całe? Niemalże. Tam, gdzie kiedyś pysznił się jego ogon, pozostał obecnie jedynie niezbyt apetyczny kikut, który porasta tę część skóry niewiele jeszcze włosów - jakby w ogóle nie chciały się tutaj przyjąć. Ten brak włosów z całą pewnością rekompensują mu całkiem ładne bokobrody i długie, śmieszne włosy, jakie wyrastają przy jego uszach, nadając mu nadal nieco komiczny, nieco starczy wygląd. Przez to, że ów uszy są wywinięte pod dziwnym kątem, jego mordka, choć już wyraźnie dorosła, nadal sprawia wrażenie nieco zdziwionej, jakby kocurek nieustannie miał uniesione brwi i spoglądał na świat z pewną dozą niedowierzania. Oczy zdążyły się już wybarwić i mają teraz kolor zielony, wpadający w złoto, a może orzech, wszystko zależy od tego, jak akurat padnie na niego światło. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=194574#194574
- Cóż... Ja spotkałem bobra. Jest... duży, ale przede wszystkim ma wielkie zęby, to właśnie on pozbawił mnie ogona, więc lepiej się z nim nie spotkać. Ale tak jak mówiłem, nie widziałem w okolicy żadnego - wyjaśnił, kręcąc nieznacznie łbem, nie był jednak w stanie jakoś dokładnie opisać jej tego paskudnego drapieżnika, bo w pamięci miał białe plamy. Mógł się tego oczywiście spodziewać, w końcu niewiele pamiętał z chwili, kiedy stracił ogon, jedynie te krzyki, nawoływania, biegnących wojowników, Łososia, który również ruszył z pomocą i przypłacił to niemałym cierpieniem. Gdyby jednak ktoś chciał, żeby dokładnie opisał mu tego bobra, nie był po prostu w stanie, jakby jego umysł odmawiał współpracy, nie zgadzał się na to, żeby coś za tym było, żeby coś się tam kryło.
- I naprawdę nie jest złe. Po prostu... cóż musimy liczyć się z tym, że nie jesteśmy tutaj sami. ale możliwość pływania, czy łowienia ryb, naprawdę wiele ułatwia. Czasami, kiedy nie mam sił wędrować gdzieś dalej po pożywienie, po prostu siedzę na brzegu i czekam na płotki - odparł spokojnie, gdy zbliżyli się już dość znacznie do jeziora, a potem wciągnął głęboko powietrze, bo w gruncie rzeczy lubił woń, jaka się tutaj rozchodziła. Była taka kojąca.
_________________
SEETHEWORLDINGREENANDBLUE seeChinarightinfront of you seethecanyonsbrokenbycloud see thetunafleetsclearingtheseaout see the Bedouinfiresat night seetheoilfieldsatfirstlight
Księżyce: 59 (I) Mistrz: jakiś zdechlak (Sowia Przełęcz) Płeć: kocur Matka: nie istnieje (Zroszony Listek [NPC]) Ojciec: zwiał jak tchórz (Brudny Kamień [NPC]) Partner: wielki powrót (chyba?) Multikonta: Olchowa Łapa (KW); Mknąca Zawierucha (KC) | Miętowy Pąk (GK) Interwencja MG: nie
Wysłany: 2020-08-25, 23:10
Wygląd: Wysoki, szczupły, krótkowłosy rudy, klasycznie pręgowany kocur z bielą na łapach, brzuchu, piersi, pysku i kawałku łba z bursztynowymi oczami [KP] Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=7541
Wszystko szło nie tak, jak powinno.
Rudy wojownik przeszedł w swoim życiu wiele, jednak ostatnie doświadczenia dobiły go o wiele bardziej, niż wcześniejsze. Cóż, być może dlatego, że po raz pierwszy w calutkim swoim życiu został bez nikogo, i to na własne życzenie? Kiedy Deszcz umarł, miał obok siebie Śnieżną, kiedy Śnieżna odeszła po zabiciu kota, miał obok siebie Kukułkę, a teraz nie miał dosłownie nikogo. Mógł warczeć sam na siebie o to, że dopuścił wtedy gniew do głosu, że pozwolił sobie na wyrzucenie jej wszystkiego prosto w pysk a potem po prostu skończenie ich związku. A potem po prostu odwrócił się i odszedł, jak tchórz, którym w istocie był całe życie. Chciał być wspaniałym wojownikiem, rzeczniakiem na medal, a był brudnym tchórzem i nikim więcej. Kot zrodzony bez miłości nie mógł wiedzieć, co to miłość, nie potrafił kochać i tylko ranił wszystkich dookoła.
Wschód nie potrafił ze sobą wytrzymać. Trzymał się z daleka od obozu, wracał tylko po to, by odłożyć zwierzynę na stos. Na patrolach szedł z tyłu, samotnie, i odtrącał nawet Płonący Świt, z którą kiedyś nawiązał nić przyjaźni. A pewnego wieczoru w swym ponurym nastroju podjął spontaniczną decyzję, o której rozmawiał z kimś już kiedyś.
Wstał więc skoro świt i wyszedł z obozu. Swoje kroki skierował pewnie ku granicy z Szarymi Brzozami, zatrzymał się jednak na moment w Trawiastej Dolince na szybkie polowanie, by zaspokoić głód. Zamierzał bowiem opuścić klan Rzeki na parę dni i zobaczyć, co kryją w sobie Ziemie Niczyje, bo czuł, że długo zamknięty w granicach nie wytrzyma, szczególnie że unikał burej wojowniczki, jak tylko mógł.
Przekroczył więc granicę zapachową, nawet się nie wahając. Pomyślał przy tym o Śnieżnym Sercu, która pewnego dnia też odeszła i już nie wróciła. Też miała krew na łapach. No popatrz, siostrzyczko, pomyślał i uśmiechnął się do siebie z ironią, jednak jesteśmy tej samej, brudnej krwi. W ich żyłach płynęła krew morderców. Może takie koty nie zasługują na to, by żyć w klanie z pobratymcami?
Kluczył między Szarymi Brzozami, a świat dookoła spał. Słońce powoli oświetlało białe pnie, czasami jedynie przesłaniane przez pojedyncze obłoczki. Choć poprzedniego dnia dużo padało, ten dzień zapowiadał się na obecną chwilę dobrze. Wschód wciągnął powietrze w płuca, parł jednak dalej, nieskory do rezygnacji z podjęcia przygody, czy po prostu dołączeniu kolejnego rozczarowania do kolekcji.
Doszedł w pewnym momencie do rowu, który po prostu przeskoczył, spinając mięśnie łap. I tak oto znalazł się przy Grzmiącej Ścieżce, którą widział już któryś raz w życiu, i słyszał o niej wiele razy. Pierwszy raz jednak miał ją przekroczyć.
Przykucnął przy czarnym kamieniu, marszcząc nos, kiedy poczuł jej zapach pomieszany ze smordem Potworów. Jego czujnie nastawione uszy usłyszaly jednak jedynie odległy warkot jednego z tych dziwnych stworzeń, więc syn Zroszonego Listka bez problemu przebiegł na drugą stronę, choć poduszki jego łap nie były przyzwyczajone do takiego biegania po twardych kamieniach.
Po drugiej stronie znajdował się kolejny rów, który Wschód chciał przeskoczyć z równą nonszalancją, jak poprzedni. Trawa jednak była jeszcze wilgotna po wczorajszych deszczach, więc jedna z jego łap objechała, a kocur poleciał w dół bez możliwości ratunku, i spadł prosto w pysk do zastanej w dole, brudnej wody, płosząc przy tym jakąś ropuchę.
- Na osty i ciernie! - sapnął sam do siebie, kiedy podniósł się na łapy, cały ociekający wodą, po czym mocno wydmuchał powietrze, by pozbyć się z nosa tej obrzydliwie pachnącej mazi.
Wysłany: 2020-08-30, 12:03
Wygląd: Co się zmieniło w wyglądzie Rzecznej Wiedźmy? No cóż... Chyba praktycznie nic. Biczowaty ogon, odziedziczony po ojcu prawie cały czas drga, kiedy to jest poirytowana. Oczywiście, bo co innego miał robić? Ponadto, przez nawyk z dzieciństwa, podczas chodzenia jest równie wysoko uniesiony co jej głowa, na której czubku znajdują się trójkątne uszy. Oczy kotki, stały się bardzo lodowate, chociaż nadal zielone. Jedynie potrafi zamrozić spojrzeniem. Rany? Żadnych jej nie przybyło na zadbanym, czekoladowym futrze. Ah i oczywiście jest również wysoka, można wręcz rzec, że wygląda jak młoda wojowniczka a nie terminatorka. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=6822
Zachodzące Światło od zawsze była rannym ptaszkiem.
Poranne polowania i brak terminatora pozwalał jej na swobodne wychodzenie na tereny, aby łapać zwierzynę dla klanu. Nie spodziewała się jednak, że tym razem natknie się na rudego wojownika, który wymknął się za tereny Klanu Rzeki. Czekoladowa kocica zmrużyła zielone ślepia, po czym machnęła biczowatym ogonem. Odkąd wróciła do klanu, raczej nie wychodziła za tereny klanowe. Tym razem postanowiła jednak zrobić wyjątek, ponieważ Bursztynowy Wschód zachowywał się... dziwnie.
Ruszyła więc powoli za nim synem Zroszonego Listka, starając się mieć go cały czas na widoku, ale również iść tak, aby wojownik jej nie zauważył. Kiedy więc dotarli do Grzmiącej Ścieżki, Zachód stanęła, czekając, aż młodszy ją przekroczy, a następnie... Wpadnie do rowu.
Kocica ruszyła przez twardą drogę, kiedy nie słyszała w okolicy żadnego potwora, a następnie usiadła na skraju rowu, spoglądając na mokrego kocura.
- Co ty wyprawiasz
Księżyce: 59 (I) Mistrz: jakiś zdechlak (Sowia Przełęcz) Płeć: kocur Matka: nie istnieje (Zroszony Listek [NPC]) Ojciec: zwiał jak tchórz (Brudny Kamień [NPC]) Partner: wielki powrót (chyba?) Multikonta: Olchowa Łapa (KW); Mknąca Zawierucha (KC) | Miętowy Pąk (GK) Interwencja MG: nie
Wysłany: 2020-09-02, 16:22
Wygląd: Wysoki, szczupły, krótkowłosy rudy, klasycznie pręgowany kocur z bielą na łapach, brzuchu, piersi, pysku i kawałku łba z bursztynowymi oczami [KP] Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=7541
Gdzież Wschód się wymykał poza tereny, któż to powiedział? On się wcale nie wymykał, nie krył się przed nikim, kiedy wychodził. W sumie trochę po prostu olał fakt, że ktokolwiek go może przyłapać... Jednak na czym? Czy kodeks zabrania wychodzenia poza granice klanu?
Skoro rudy kocur się nie rozglądał, to nic dziwnego, że nie zorientował się o obecności czekoladowej towarzyszki dopóki sama się nie ujawniła.
Drgnął lekko, kiedy usłyszał głos dobiegający z góry. W końcu nikogo się nie spodziewał w okolicy. Zerknął na wojowniczkę przymrużonymi oczami i rozpoznał w niej Zachodzące Światło. No proszę, może być ciekawie.
- Zażywam kąpieli, nie widać? - mruknął z ironią, po czym podniósł łapę i powąchał ją. Cuchnęła stęchlizną, w końcu woda nie dość, że tam stała, to jeszcze znajdowała się zaraz obok Drogi Grzmotu. Skrzywił się więc i otrzepał łeb, po czym wyskoczył z wody i rozpoczął wspinanie się w górę rowu.
Wysłany: 2020-09-04, 07:50
Wygląd: Co się zmieniło w wyglądzie Rzecznej Wiedźmy? No cóż... Chyba praktycznie nic. Biczowaty ogon, odziedziczony po ojcu prawie cały czas drga, kiedy to jest poirytowana. Oczywiście, bo co innego miał robić? Ponadto, przez nawyk z dzieciństwa, podczas chodzenia jest równie wysoko uniesiony co jej głowa, na której czubku znajdują się trójkątne uszy. Oczy kotki, stały się bardzo lodowate, chociaż nadal zielone. Jedynie potrafi zamrozić spojrzeniem. Rany? Żadnych jej nie przybyło na zadbanym, czekoladowym futrze. Ah i oczywiście jest również wysoka, można wręcz rzec, że wygląda jak młoda wojowniczka a nie terminatorka. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=6822
- Na pewno będziesz po niej pięknie pachnieć - fuknęła, przewracając oczami. Stęchła woda w rowie, capiła tak okropnie, jak Klan Gromu. Zachodzące Światło machnęła biczowatym ogonem, patrząc na młodszego wojownika.
Najwyraźniej śmierdzące kąpiele wyjątkowo wygładzająco działały na jego łapska, które teraz były zanurzone w cuchnącej cieczy. Czekoladowa kocica usiadła powoli na krańcu rowu, aby nadal móc patrzeć na syna syna Zroszonego Listka - która swoją drogą ostatnio się jakoś zawieruszyła i nie było jej widać w obozie.
- Dokąd się wybierałeś - mruknęła, nadal wpatrując się w Bursztynowy Wschód. Jeżeli chciał zwiać, to proszę. Droga wolna. Nie zamierzała go zatrzymywać.
Księżyce: 59 (I) Mistrz: jakiś zdechlak (Sowia Przełęcz) Płeć: kocur Matka: nie istnieje (Zroszony Listek [NPC]) Ojciec: zwiał jak tchórz (Brudny Kamień [NPC]) Partner: wielki powrót (chyba?) Multikonta: Olchowa Łapa (KW); Mknąca Zawierucha (KC) | Miętowy Pąk (GK) Interwencja MG: nie
Wysłany: 2020-09-05, 03:48
Wygląd: Wysoki, szczupły, krótkowłosy rudy, klasycznie pręgowany kocur z bielą na łapach, brzuchu, piersi, pysku i kawałku łba z bursztynowymi oczami [KP] Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=7541
Nie odpowiedział od razu, choć miał ogromną ochotę. Zacisnął zęby i po prostu wygramolił się na górę, po czym stanął obok czekoladowej kocicy. Droga na górę była nieco cięższa, niż po prostu przeskakiwanie, jednak Wschód nie narzekał. Teraz dopiero spojrzał na Zachód, która cały czas się na niego gapiła.
- Oczywiście, że będę. Wątpisz w to? - rzucił ironicznie, po czym uśmiechnął się delikatnie. - Wiesz, powinnaś sama spróbować. - zbliżył się na krok i otrzepał się, celowo jeszcze starając się tak kierować ciałem, by jak najwięcej cuchnących kropelek poleciało w stronę czekoladowej wojowniczki. Było to wredne? Było, ale w tym momencie rudy wojownik tak niezbyt o to dbał.
- A pozwiedzać. Poszwendać się po okolicy. - odpowiedział wymijająco, bo tak szczerze mówiąc, to sam szczególnego celu podróży nie znał; chciał się po prostu zgubić z terenów klanu Rzeki na jakiś czas, bo uciekał przed kimś. Zachód jednak traktowała go tak opryskliwie, że nie miał ochoty jej się z tego spowiadać, a przecież nie musiał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum