Wysłany: 2018-01-11, 20:48 Chrząszcz Wygląd: Może i z charakteru nie jest czarujący, ale z wyglądu - jak najbardziej. No, może ma nieco smętną twarzyczkę, ale wyrósł na dużego, smukłego kocura. Zapowiadał się na kogoś tłustego i raczej grubego, ale księżyce spędzone jako samotnik dały się we znaki. Jego ciało pokrywa długie, srebrzyste futerko zdobione klasycznymi, czarnymi prążkami. Od pyska, przez szyję, pierś i brzuch, a kończąc na czubku ogona ciągnie się białe znaczenie. Ma również białe skarpetki na każdej z łap. Na końcu uszu ma raczej krótkie, czarne pędzelki. Jego oczy zaś w większości są jasno-brązowe, ale gdzieniegdzie znajdują się zielone "nitki". Jego nosek jest czerwony, z czarną otoczką. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=6132
charakter:
Chrząszcz na pewno się zmienił. Uciekło z niego jakiekolwiek młodzieńcze szczęście czy motywacja - większość dnia spędza w swojej dziupli, głównie leżąc. Lisi Wrzask sprawiła, że kocur czasami wyjdzie i posiedzi w obozie dłużej niż kilka uderzeń serca, i chociaż zaczyna czuć się już coraz bardziej komfortowo wśród kotów, nadal mózg mówi mu...różne rzeczy. Że go nie lubią, że oceniają, że każdy śmiech to nabijanie się z niego. Szybko się stresuje i ma w sobie wiele emocji, które boi się okazywać w publice. A Chrząszczyk cały czas jest jak tykająca bomba i potrafi płaczem wybuchnąć w każdym momencie, dlatego tak unika wychodzenia z dziupli. Jest raczej miły i uległy, nie chce narażać się innym kotom, ale w środku często buzuje zirytowanie czy zazdrość. Ma niską samoocenę i uważa, że kompletnie nie nadaje się na kocura...albo w ogóle na wojownika. Nie jest samodzielny i do wszystkiego potrzebuje drugiej osoby, której często mu brakuje. Bardzo chciałby się zmienić, ale z natury jest leniwy i szybko się poddający - cóż, czas pokaże, czy wyjdzie kiedyś z tego żałosnego dołka.
wygląd:
Może i z charakteru nie jest czarujący, ale z wyglądu - jak najbardziej. No, może ma nieco smętną twarzyczkę, ale wyrósł na dużego, smukłego kocura. Zapowiadał się na kogoś tłustego i raczej grubego, ale księżyce spędzone jako samotnik dały się we znaki. Jego ciało pokrywa długie, srebrzyste futerko zdobione klasycznymi, czarnymi prążkami. Od pyska, przez szyję, pierś i brzuch, a kończąc na czubku ogona ciągnie się białe znaczenie. Ma również białe skarpetki na każdej z łap. Na końcu uszu ma raczej krótkie, czarne pędzelki. Jego oczy zaś w większości są jasno-brązowe, ale gdzieniegdzie znajdują się zielone "nitki". Jego nosek jest czerwony, z czarną otoczką.
historia:
Urodzony wraz z Osą, Pszczołą, Ważką, Modliszką, Żuczkiem, Pchłą oraz Ćmą. Syn Żmijowego Ogona oraz rzeczniaka, Zachodzącej Łapy. Mimo to nie wiedział o tym, wierząc że jego ojcem jest Motyli Lot, terminator i partner matki. Gdy miał około trzech księżyców, szylkretka zmarła z powodu zbyt wielu kociaków. Nastąpił tu przełom w jego charakterze, nabrał pokory i stał się bardziej rozgarnięty, porządny. W wieku czterech miał nauki z Porannym Szronem, a dwa później - został terminatorem owego wojownika, Chrząszczową Łapą. Gdy poszedł na spacer z Motylem, napotkał się na zaginioną terminatorkę, Jałowcową Łapę. Kiedy pobiegł po przywódcę, na miejscu zjawił się Olchowy Szept, przyjaciel srebrzystego. Zaatakował swoją szylkretową siostrę, traktując ją jak intruza (którym była). Gdy sprawa się rozwiązała, bury chciał, by jego młody przyboczny poszedł z nim. Zaś przybrany ojciec kocurka, pałający niechęcią do Olchy, zdenerwował się. Relacje między dwoma srebrnymi kocurami znacznie się pogorszyły i od tego czasu Chrząszcz miał z nim na pieńku. W międzyczasie skończył trening i zdobył mienię Chrząszczowego Brzucha. A potem...cóż, na spacerze z zielonookim przyjacielem dowiedział się, że Motyl tak naprawdę nie jest jego ojcem, a sam ma nie do końca cienistą krew. Zszokowało to młodego wojownika na tyle, by uciekł z klanu. Musiał...odpocząć. Odpocząć od ich wszystkich. Chodził, jednak nie daleko lasu gdzie mieszkały klanu, wiedział, że wróci. Zdobywał doświadczenia. I tak przez około pięciu księżyców. Czuł się lepszym kotem, można powiedzieć. Kosztowało to dużo przemyśleń, jednak zdecydował się wrócić na stare śmieci. Postanowił kręcić się przy granicy, aż nie spotka go jakiś patrol czy kot na spacerze. Jednakże, gdy Olchowy królewicz napotkał go na swej drodze, odmówił ponownego przyjęcia. Chrząszczowe emocje wybuchły, jak gdyby mała buteleczka, w której je trzymał upadła z trzaskiem na podłogę. Bury mruknął, że coś powie Wężowej Gwieździe, a srebrny uciekł. Pewnego dnia, nadal szwendając się po granicy, poczuł drapieżnika i kocią krew, toteż sunął biegiem, łamiąc zasadę o granicach. A bohater z niego był taki, że kilka razy machnął łapcią, a wszystko zrobiła czekoladowa szylkretka - Krogulec. Po tym incydencie oddalił się, mając namiastkę nadziei, by córka Traszki nie pisnęła o tym klanowi. Potem został jednak przyjęty do Klanu Cienia z powrotem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum