Wysłany: 2020-06-30, 17:26
Wygląd: Wysoki, masywny kocur o długim, miękkim futrze w rudym kolorze, na którym malują się ciemniejsze grube zawijasy, a na łapach - grube pasy. Ma białe znaczenia na wszystkich łapach (na tylnych trochę więcej), części brzucha, klatce piersiowej, szyi i brodzie. Jego oczy są barwy soczystej zieleni, a nos ciemnoróżowy. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=310276#310276
– Ale widzisz… teraz też czegoś możesz nie dopilnować, i konsekwencje mogą być dokładnie takie same. Na patrole na przykład rzadko kiedy chodzi jeden wojownik z terminatorami, więc to też nie tak, że często zdarzają się sytuacje, gdy coś spadnie całkowicie na twoją głowę. Poza tym… nigdy nic takiego się dotąd nie zdarzyło. Nikt cię o nic nie obwinił… a nawet gdyby, to winy zawsze można odkupić. Naprawić. No, chyba, że specjalnie doprowadzisz kogoś do śmierci, na przykład – zauważył spokojnym tonem. Dla niego ten lęk przed braniem odpowiedzialności był niezrozumiały… ale on był w całkowicie innej sytuacji już wyjściowo. On chciał tej odpowiedzialności nawet gdy jeszcze nie do końca rozumiał, na czym ona właściwie polega. Jego siostra i tak przeszła długą drogę, bo przecież jako kociak bała się ruszających się listków, głośniejszego głosu, czy wyjścia spomiędzy maminych łap na ceremonii. Ale był już najwyższy czas na to, żeby dorosnąć.
– Ja od zawsze wiedziałem, gdzie chcę się znaleźć, to fakt, ale nie spodziewałem się, że stanie się to w taki sposób i tak szybko… i to też nie tak, że świetnie sobie radzę – przyznał, wzruszając lekko barkami. Nikt się nie rodził doskonałym przywódcą i nikt nie był nim od swojego pierwszego księżyca po przejęciu tej rangi. On miał za sobą doświadczone koty, owszem, ale podejmowanie poważniejszych decyzji niż te, które podejmował jako wojownik, wcale nie przychodziło mu naturalnie czy bez jakichkolwiek wątpliwości. – Są kwestie, w których błądzę niczym kocię we mgle. Są kwestie, które nie zostały rozwiązane wcześniej, a w których nie mam pełnej wiedzy… Ale wiesz. Poradzę sobie, i ty też sobie poradzisz. Nie masz za co przepraszać. Po prostu pora już iść dalej, Pijawko – dodał, a jego ślepia przypatrywały się uważnie pyskowi siostry.
– Szczerze powiedziawszy to myślę, że… raczej żaden wojownik nie dostanie od razu terminatora na swojej własnej ceremonii – odparł. O ile większość sobie radziła… to jednak nie wszyscy. Wystarczyło spojrzeć na Wilczego Pomruka w starciu z Żabią Łapą, czy na to, że zdarzały się przypadki nieuzasadnionej niechęci świeżo mianowanych terminatorów do mistrzów tylko przez to, że mistrzowie zostawali wojownikami na tej samej ceremonii. – I tak, będziesz mogła, chociaż przyznam, że wolałbym uniknąć sytuacji, w której ktoś co kilka księżyców zmienia w kółko rangę – dodał nieco żartobliwym tonem. – Możesz też łączyć te obowiązki. Wojownik, który nie trenuje terminatorów, ma więcej czasu na robienie innych rzeczy, więc będziesz mogła wtedy pomagać w kociarni. I możemy się umówić tak, że dam ci terminatora dopiero wtedy, gdy mi powiesz, że jesteś gotowa.
Wysłany: 2020-06-30, 22:49
Wygląd: Najmniejsze z kociąt Fiołkowego Świtu i Malinowej Gwiazdy. W klanie pod względem wzrostu wygląda jednak w miarę przeciętnie. Pijawka jest również drobna, ale na pewno nie wygląda jak chucherko! Jej ciało pokrywa śnieżnobiałe, długie futerko, a na uszach znajdują się niewielkie pędzelki. Mordkę kotki zdobią również złote oczka. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=7926
Kijanka... Miał rację. Miał rację w tym co mówił. Nie mogła temu zaprzeczyć, ba, nawet nie chciała. Nie zamierzała również doprowadzić specjalnie do czyjejś śmierci, jak ze spokojem zauważył rudy kocur. Kotka westchnęła cicho, słuchając jednak nadal słów brata. Jej żółte oczka były wpatrzone w jego mordkę.
- Masz rację - miauknęła po chwili, po czym delikatnie trzepnęła uchem. Ona była tym kociakiem we mgle. Zawsze była wycofana, ale ile przeżyła? Dużo. Nie były to miłe rzeczy. Nie były to najlepsze wspomnienia... Ale wtedy dawała sobie radę. I skoro jej brat oraz reszta rodzeństwa również sobie poradzili, to jej też się uda, prawda? Musiała tylko ruszyć na przód. Iść dalej, jak to powiedział syn Fiołkowego Świtu.
- Obiecuję, że nie będę zmieniała... Rangi co kilka księżyców. W pewnym... Momencie pewnie sama nie wiedziałabym... Na jakim stanowisku jestem - miauknęła po chwili, siląc się na delikatny uśmiech w stronę rudego przywódcy. - Dobrze. Taka umowa wydaje mi się... Rozsądna - miauknęła po chwili, po czym wstała na cztery łapki i podeszła powoli do Kijanki, aby po prostu się do niego przytulić.
- Dziękuję - miauknęła po chwili cicho, delikatnie przejeżdżając ogonem po trawie.
_________________
Should I ask myself in the water What a warrior would do?
Tell me, underneath myarmor Am Iloyal, brave andtrue? Am Iloyal, brave andtrue?
Wysłany: 2020-07-01, 13:57
Wygląd: Wysoki, masywny kocur o długim, miękkim futrze w rudym kolorze, na którym malują się ciemniejsze grube zawijasy, a na łapach - grube pasy. Ma białe znaczenia na wszystkich łapach (na tylnych trochę więcej), części brzucha, klatce piersiowej, szyi i brodzie. Jego oczy są barwy soczystej zieleni, a nos ciemnoróżowy. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=310276#310276
Głęboko wierzył w to, że Biała Łapa odnajdzie się w przyszłości na… jakiejkolwiek randze, na której wyląduje. No, może nie byłaby świetną zastępczynią czy przywódczynią, ale w jego odczuciu zarówno w randze wojowniczki, jak i matki, powinna sobie poradzić. W końcu czemu by nie miała? W końcu i tak daleko zaszła w swojej walce ze strachem i brakiem pewności siebie. Pokiwał lekko głową na słowa siostry i pozwolił jej się do niego przytulić, kiedy to zamruczał cicho, uspokajająco. Następnie wrócili razem do obozu.
Wysłany: 2020-08-06, 20:19
Wygląd: Biały, długowłosy. Lewe oko jest żółte, a prawe niebieskie. Jest wysokim i dobrze zbudowanym kocurem. Ciężko jest doszukać się na jego pysku uśmiechu, ale może tylko wyglądać na niemiłego. Rzeczywistość jest całkiem inna. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=390994#390994
Jakoś tak wyszło, że zgadał się z siostrą na walkę. Oczywiście względnie bezpieczną, to miało być tylko takie ćwiczenie. Ironicznie miał z nią stoczyć bitwę na treningu, ale nigdy nie mogli zgrać się czasowo. Dzisiaj jednakże udało mu się ją złapać i umówili się niezobowiązujące starcie. Słyszał, że nieraz pojedynkowała się z Przebiśniegiem, ale tego dnia miała sprawdzić się w potyczce z nim. Nie był tak silny jak ich czarno-biały brat, było to widoczne na pierwszy rzut oka, aczkolwiek może tutaj zda się zwinność? Miał zamiar wziąć sobie rady mistrzyni do serca, pamiętać o czułych punktach i elementach otoczenia. To miała być dobra walka. Kiedy znaleźli się na miejscu, z dala od oczu wścibskich obserwatorów, spojrzał na siostrę. Huh. Troszkę się obawiał, ale to były tylko ćwiczenia. Nie brał tego tak poważnie jak zapewne dwójka pozostałego rodzeństwa.
x – Tu jest chyba dobrze, jak myślisz? – spytał, zerkając po okolicznych terenach. Mieli dosyć blisko do obozu, ale jednocześnie nie rzucali się tak w oczy. Jego zdaniem było idealnie i mogli powoli zaczynać potyczkę.
Wysłany: 2020-08-06, 20:48
Wygląd: Konwalia wyrosła na naprawdę ładną kotkę. Jej wzrost nie przekracza normy, jest po prostu idealny. Śladu po kocięcym tłuszczyku już nie ma, są za to dobrze zbudowane mięśnie. Oczy wojowniczki nadal pozostają w pięknej, zielonej barwie, która tylko pod wpływem światła zmienia swój odcień na żółć. Całe jej ciało porasta gęste, długie, ułożone, niebieskie futro. Karta Postaci:https://artemida.webd.pl/viewtopic.php?p=389878#389878 Trwałe urazy: blizna na prawym policzku - trzy dosyć spore szramy po borsuczych pazurach; blizna na prawym barku - długie ślady po borsuczych pazurach, brak futra w tym miejscu; blizna na prawym boku szyi - ukryta pod futrem
Z rodzeństwa została już tylko ona, Magnolia oraz Przebiśnieg. Nakietek się gdzieś po prostu... Zawieruszył, tak jak dwie siostry. Osobiście Konwalia miała szczerą nadzieję, że jeszcze kiedyś może wrócą.
Sama niebieska skupiała się raczej na treningach. Razem z mentorką powtarzały aktualnie granice oraz kodeks wojownika. Osobiście terminatorka tylko czekała na starcie z bratem na treningu jednakże po prostu... Trudno było się im zgrać.
Kiedy jednakże Krwawnik wreszcie ją złapał, zdziwiła ją propozycja... Sparingu. Kocica nie mogła jednak narzekać. Mogła to być dobra powtórka przed treningiem i walką przez Ślimaczą Ścieżką. Teraz mogła poobserować brata, a potem móc wykorzystać tego, czego się dowiedziała. Z Przebiśniegem praktycznie cały czas prowadziła jakieś bójki, jednakże z Magnolią... Z nim chyba nigdy nie próbowała swoich sił. Mogło to być naprawdę ciekawe doświadczenie.
- Tak, też tak myślę - miauknęła w odpowiedzi, po czym odeszła kawałek od białego brata, rozglądając przy okazji po terenie. Zaraz potem, kiedy tylko terminator medyczki się przygotował, postanowiła rozpocząć sparing.
Niebieska kotka ugięła łapy po czym skoczyła w kierunku brata, chcąc zbić go z łap swoim ciężarem. Tak na dobry początek.
_________________
x
x All mylifeI’vebeensolonely Allinthenameofbeingholy Still,you’dliketothinkyouknowme > Youkeepbuyin’stars < Andyoucouldbuyupallofthestars, Butitwouldn’tchangewhoyouare You’restilllivinglifeinthedark It’sjustwhoyouare ...............................................
Wysłany: 2020-08-06, 21:00
Wygląd: Biały, długowłosy. Lewe oko jest żółte, a prawe niebieskie. Jest wysokim i dobrze zbudowanym kocurem. Ciężko jest doszukać się na jego pysku uśmiechu, ale może tylko wyglądać na niemiłego. Rzeczywistość jest całkiem inna. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=390994#390994
Kocica nie czekała na jego pierwszy ruch, właściwie sama postanowiła zapoczątkować walkę, co było bardzo rozsądnym podejściem. Mogła go nawet w ten sposób zdominować, gdyż chwilowa nieuwaga mogła się skończyć dla niego bardzo źle. Na szczęście kocur był gotowy. Bacznie obserwował kotkę, więc nie przeoczył jej rozpoczęcia. Kiedy zauważył, że rusza ona w jego stronę, w miarę możliwości uderzył łapą w ziemię, żeby sypnąć nią siostrze w oczy, a następnie schylił się i ruszył biegiem w jej stronę, aby podciąć jej łapy i możliwie sprawić, aby się przewróciła. Nie był zbyt silny, jednak w połączeniu z jej skokiem może akurat dałby sobie z tym radę.
Wysłany: 2020-08-07, 14:59
Wygląd: niezbyt wielka, długowłosa srebrna szylkretka klasycznie pręgowana o ciepłych, złotych oczach, z bielą na łapach, piersi i pyszczku Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=288396#288396
Pojedynek między rodzeństwem rozpoczął się bez zbędnej gadaniny. Konwaliowa Łapa nie dała bratu zbyt wiele czasu do namysłu i szybko rozpoczęła od swojego ruchu. Skoczyła w stronę białego kocura z zamiarem przewrócenia go, nie włożyła jednak wystarczająco siły w ten manewr; trafiła jednak Magnolię w pierś, nabijając mu tam bolesnego siniaka. Terminator medyka nie spisał się lepiej. Choć próbował oślepić szarą kocicę ziemią, to niewiele mu z tego wyszło - grudki ziemi po prostu odbiły się od jej długiej sierści na piersi. Próba podcięcia łap też spełzła na niczym, bowiem udało mu się tylko pogłaskać siostrę opuszkami łap.
Wysłany: 2020-08-13, 23:07
Wygląd: Konwalia wyrosła na naprawdę ładną kotkę. Jej wzrost nie przekracza normy, jest po prostu idealny. Śladu po kocięcym tłuszczyku już nie ma, są za to dobrze zbudowane mięśnie. Oczy wojowniczki nadal pozostają w pięknej, zielonej barwie, która tylko pod wpływem światła zmienia swój odcień na żółć. Całe jej ciało porasta gęste, długie, ułożone, niebieskie futro. Karta Postaci:https://artemida.webd.pl/viewtopic.php?p=389878#389878 Trwałe urazy: blizna na prawym policzku - trzy dosyć spore szramy po borsuczych pazurach; blizna na prawym barku - długie ślady po borsuczych pazurach, brak futra w tym miejscu; blizna na prawym boku szyi - ukryta pod futrem
Ha! Udało jej się!
Co prawda nie przewróciła swojego brata, ale za to dosyć porządnie uderzyła o jego pierś. Sam Krwawnik... cóż, nic jej nie zrobił. Obsypał ziemią i pogłaskał łapy. Konwalia wiedziała jednak, że przeciwników lepiej nie lekceważyć... Bo kończy się jak z łasicą.
Tym razem niebieska kotka machnęła ogonem, po czym przeszła do kolejnego ataku. Napięła mięśnie, po czym skoczyła, wyciągając przed siebie przednie łapy. Chciała przewrócić białego terminatora medyka na plecy i znaleźć się nad nim. Dzięki temu miałaby łatwiejszy dostęp do jego brzucha, a z tego, co wiedziała, była to dosyć delikatna część ciała. I mimo, iż nie chciała zrobić bratu krzywdy, miała już pomysł na swój kolejny ruch. Musiała najpierw jednak skupić się na tym, który wykonywała teraz, aby nie popełnić błędu.
_________________
x
x All mylifeI’vebeensolonely Allinthenameofbeingholy Still,you’dliketothinkyouknowme > Youkeepbuyin’stars < Andyoucouldbuyupallofthestars, Butitwouldn’tchangewhoyouare You’restilllivinglifeinthedark It’sjustwhoyouare ...............................................
Wysłany: 2020-08-14, 13:01
Wygląd: Biały, długowłosy. Lewe oko jest żółte, a prawe niebieskie. Jest wysokim i dobrze zbudowanym kocurem. Ciężko jest doszukać się na jego pysku uśmiechu, ale może tylko wyglądać na niemiłego. Rzeczywistość jest całkiem inna. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=390994#390994
Nie był zbyt silny, był to niepodważalny fakt. Jako ostatnie, kruche kocię, znacznie odbiegał od swojego dobrze zbudowanego rodzeństwa. Przebiśnieg i Konwalia byli przy nim czołgami, ale nie zrażał się. Miał świadomość, że siostra nie zrobiłaby mu krzywdy, a to było tylko ćwiczenie. W tej walce miał zamiar próbować wszelkich ruchów, niezależnie od swoich predyspozycji, aby w razie konieczności, móc to przelać na prawdziwą bójkę. Miał się uczyć, a to był idealny na to moment. Odskoczył instynktownie, poczuwszy, jak ból rozchodzi się po jego ciele. Kocica nabiła mu siniaka, to z pewnością. Było w tym coś nieprzyjemnego, to płeć piękna powinna być delikatna i chroniona, tymczasem to on wychodził z tej potyczki niekorzystnie, jako iż poza pogłaskaniem jej po łapach, nic więcej nie zdołał zrobić. Zacisnął wargi, lecz zdawał sobie sprawę, że nie może zwlekać. Ważny był czas. Kiedy więc kocica skoczyła w jego stronę, prawdopodobnie chcąc powalić go na ziemię, on spróbował odskoczyć w bok. Gdyby mu się to udało, a siostra wylądowałaby parę długości dalej, miałby pole do popisu, mając odsłonięty jej bok. Raczej nie chciał praktykować uników, nie teraz, lecz myślał mądrze i wiedział, że w tej sytuacji nie zdołałby wygrać. Kocica była znacznie silniejsza i siłowanie się na nic by się nie zdało.
Wysłany: 2020-08-18, 15:22
Wygląd: niezbyt wielka, długowłosa srebrna szylkretka klasycznie pręgowana o ciepłych, złotych oczach, z bielą na łapach, piersi i pyszczku Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=288396#288396
Atak Konwalii: Nieudany! (0%) → przerzut (1/1) → Krytyczny! (150%)
Cóż tu się zadziało... Konwalia rozważnie zaplanowała swój ruch i szybko wdrożyła ułożony plan w życie. Magnolia, choć uważnie obserwował siostrę, zdążył jedynie pomyśleć o odskoczeniu w bok, zanim teoretycznie byłoby za późno. Teoretycznie, bo po drodze coś poszło nie tak, niebieska kocica zbyt zaangażowała się w ruch i wzbiła się w powietrze, przelatując nad Krwawnikową Łapą, wylądowała jednak zgrabnie na ziemi już za nim.
Wysłany: 2020-08-19, 15:20
Wygląd: Konwalia wyrosła na naprawdę ładną kotkę. Jej wzrost nie przekracza normy, jest po prostu idealny. Śladu po kocięcym tłuszczyku już nie ma, są za to dobrze zbudowane mięśnie. Oczy wojowniczki nadal pozostają w pięknej, zielonej barwie, która tylko pod wpływem światła zmienia swój odcień na żółć. Całe jej ciało porasta gęste, długie, ułożone, niebieskie futro. Karta Postaci:https://artemida.webd.pl/viewtopic.php?p=389878#389878 Trwałe urazy: blizna na prawym policzku - trzy dosyć spore szramy po borsuczych pazurach; blizna na prawym barku - długie ślady po borsuczych pazurach, brak futra w tym miejscu; blizna na prawym boku szyi - ukryta pod futrem
Niech to!
Konwalia prychnęła, kiedy przeleciała nad bratem, nawet go zbytnio nie dotykając. Włożyła w skok zbyt wiele siły i zdawała sobie teraz z tego sprawę. Musiała dosyć szybko myśleć, aby nie być długo odsłoniętą i podatną na ataki.
Kiedy więc wylądowała za Krwawnikiem, dosyć szybko się obróciła i ponownie skoczyła. Tym razem jednak miała nadzieję, że nie włożyła w to zbyt dużo siły, ale wystarczająco, aby wylądować na plecach białego brata. Chciała go w ten sposób wywrócić. Przygnieść do ziemi.
_________________
x
x All mylifeI’vebeensolonely Allinthenameofbeingholy Still,you’dliketothinkyouknowme > Youkeepbuyin’stars < Andyoucouldbuyupallofthestars, Butitwouldn’tchangewhoyouare You’restilllivinglifeinthedark It’sjustwhoyouare ...............................................
Wysłany: 2020-08-19, 15:31
Wygląd: Biały, długowłosy. Lewe oko jest żółte, a prawe niebieskie. Jest wysokim i dobrze zbudowanym kocurem. Ciężko jest doszukać się na jego pysku uśmiechu, ale może tylko wyglądać na niemiłego. Rzeczywistość jest całkiem inna. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=390994#390994
Z boku musiało wyglądać to komicznie. Być może nie zdołał odskoczyć, gdyż zareagował zbyt późno, ale nie miało to teraz znaczenia – siostra przeleciała nad nim jak w filmie akcji, lądując za jego całą sylwetką. Musiał się szybko obrócić. Widząc, jak kocica ponownie skacze w jego stronę, zrobił dokładnie to samo. Kocur także wyskoczył w jej stronę, może akurat spotkaliby się po drodze. Wtedy postarałby się mocno ją popchnąć, żeby to ona wylądowała na ziemi. Jakie były na to szanse? Raczej niewielkie, ale ćwiczyć nikt mu nie zabroni. Najwyżej wyjdzie z tej walki jako przegrany, ale z jakimś doświadczeniem. Właściwie to po to właśnie się pojedynkowali. Żeby zbierać doświadczenie.
Wysłany: 2020-08-19, 22:31
Wygląd: niezbyt wielka, długowłosa srebrna szylkretka klasycznie pręgowana o ciepłych, złotych oczach, z bielą na łapach, piersi i pyszczku Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=288396#288396
Choć walka zapowiadała się ciekawie, dwójka rodzeństwa znowu dała plamę. Tym razem zarówno Konwalia, jak i Krwawnik wpadli na podobny pomysł i oboje przystąpili do realizacji. Niestety znowu coś poszło nie tak; być może każde z nich chciało być tym pierwszym, który zaatakuje? W każdym bądź razie oboje wyskoczyli w górę, ale po prostu minęli się w locie, nawet nie dotykając sparingowego rywala po sierści.
Wysłany: 2020-08-22, 19:50
Wygląd: Konwalia wyrosła na naprawdę ładną kotkę. Jej wzrost nie przekracza normy, jest po prostu idealny. Śladu po kocięcym tłuszczyku już nie ma, są za to dobrze zbudowane mięśnie. Oczy wojowniczki nadal pozostają w pięknej, zielonej barwie, która tylko pod wpływem światła zmienia swój odcień na żółć. Całe jej ciało porasta gęste, długie, ułożone, niebieskie futro. Karta Postaci:https://artemida.webd.pl/viewtopic.php?p=389878#389878 Trwałe urazy: blizna na prawym policzku - trzy dosyć spore szramy po borsuczych pazurach; blizna na prawym barku - długie ślady po borsuczych pazurach, brak futra w tym miejscu; blizna na prawym boku szyi - ukryta pod futrem
Niebieska kotka z zaskoczeniem obserwowała, jak biały brat przelatuje obok niej.
Jednocześnie była również świadoma tego, że znowu atak jej się nie udał, na co fuknęła cicho. Machnęła niebieską kitą, po czym obróciła się w stronę terminatora medyka. Ten sparing był... dziwny. Nie szedł im zdecydowanie zbyt dobrze... Chociaż akurat to powinien być w tym momencie powód do szczęścia. Gdyby tak walczyła przed swoją mistrzynią, kompletnie by się skompromitowała... A tak przynajmniej tylko Krwawnik widział jej potknięcia, tak samo jak ona widziała te, należące do niego.
Tym razem Konwalia zdecydowała się ponownie na atak. Najpierw jednak chwyciła w łapę ziemię z pyłem po czym rzuciła w stronę oczu brata, chcąc go oślepić. Następnie wybiła się z tylnych łap, a przednie wyciągnęła przed siebie. Zamierzała przewrócić kocur. Przygnieść go do ziemi własnym ciężarem.
_________________
x
x All mylifeI’vebeensolonely Allinthenameofbeingholy Still,you’dliketothinkyouknowme > Youkeepbuyin’stars < Andyoucouldbuyupallofthestars, Butitwouldn’tchangewhoyouare You’restilllivinglifeinthedark It’sjustwhoyouare ...............................................
Wysłany: 2020-08-22, 22:34
Wygląd: Biały, długowłosy. Lewe oko jest żółte, a prawe niebieskie. Jest wysokim i dobrze zbudowanym kocurem. Ciężko jest doszukać się na jego pysku uśmiechu, ale może tylko wyglądać na niemiłego. Rzeczywistość jest całkiem inna. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=390994#390994
Cyrk, bo inaczej się nie da tego nazwać. Zamiast walczyć w cywilizowany sposób, skakali obok siebie jak jakieś małe pchły. Było w tym coś zabawnego, trzeba przyznać… ale nie tak to miało wyglądać. Mieli zbierać doświadczenie, być może gryźć przy tym piach, ale w imię nauki. A tak? Jedyne, czego mogli się w tej chwili nauczyć, to jak skutecznie wykonywać skoki. Było w tym coś pożytecznego, owszem, ale należy również umieć się bronić, mimo wszystko. Widząc, że kotka ponownie przymierza się do zaatakowania go, w klasyczny dla niej sposób, kocur postanowił obniżyć się na łapach i schylić, żeby znowu przeskoczyła nad nim. Zaczęła być przewidywalna i za każdym razem starała się go powalić na ziemię. Cóż, wygryzł ją, i miał zamiar to wykorzystać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum