Księżyce: 76 IV Mistrz: Każdy po kolei Płeć: kotka Matka: Zawilcowa Skórka Ojciec: Chmielograb Multikonta: Błękitna Toń [KG] Różyczka [P] Skrzące Słowo [KRz] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-04-04, 20:00
Wygląd: Średniej postury, długowłosa biała kotka z jasnoniebieskimi oczami. Szczupła Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=263337#263337 Trwałe urazy: mała blizna na lewej przedniej łapie po ukąszeniu szczura
Kocica w żaden sposób nie zareagowała na moje pytanie. Czułam jedynie, jak jej ciało napiera na mnie z coraz większą siłą, stając się coraz bardziej bezwładne. Dopóki jej oczy były otwarte i widziałam, jak porusza się jej nos, miałam pewność, że żyje. Kiedy jednak jej oczy zamknęły się, zaczęłam się obawiać, że lada moment samotniczka odejdzie. Nie interesował mnie jej los, skądże. Była losowym kotem napotkanym podczas wyprawy po medykamenty, ale nie mogłam dopuścić do tego, by umarła w moich objęciach.
Położyłam ją ostrożnie na ziemi i przyłożyłam ucho do jej klatki piersiowej. Serce w dalszym ciągu biło, więc prawdopodobnie po prostu zasłabła.
— Złocisty Kłosie. Jeśli mnie słyszysz, zareaguj w jakikolwiek sposób — powtórzyłam, chcąc upewnić się, że kocica jest całkowicie nieprzytomna, czy tylko na chwilkę omdlała. Potem zobaczymy, co dalej.
_________________
falling too fast to prepare for this tripping in the world could be dangerous everybody circling is vulturous NEGATIVE,NEPOTIST
everybody hoping they could be the one i was born to run, i was born for this
nie kradnij bo to joint effort klon, łatki i zając
Wysłany: 2020-04-28, 14:12
Wygląd: Średniego wzrostu kotka o jasnokremowym, długim i bardzo, bardzo aksamitnym oraz sumiennie wyczesanym futerku. Z małych zgrabnych uszek Złocistego Kłosa wyrastają białe włoski, tego samego koloru są również jej wąsy. Pysk ma okrągły, a policzki pełne. Nos kotki jest ciemnoróżowy, tak samo zresztą jak poduszki łapek. Posiada duże, otoczone białą obwódką oczy we wspaniałym miodowym odcieniu. Najwięcej chluby przynosi jej okazały ogon, przypominający ciągnący się w nieskończoność złoto-biały tren. Porusza się ostrożnie z powodu drobnych problemów z koordynacją ruchów, ale trzeba jej oddać, że jest w tym całkiem urocza, zwłaszcza jak się potknie. Odkąd została Samotnikiem bardzo schudła, czego jednak nie widać przez gęste futro, można za to poczuć jej drobny szkielet, gdyby tylko tak nie stroniła od fizycznego kontaktu. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=5243
Tak, jej serce biło, ale właściwie nie miało już dla kogo, ani dla czego. Dudniło cicho i flegmatycznie chyba tylko po to, aby skupiona na zadaniu Lśniąca Sadzawka mogła je usłyszeć, a także nie musieć użerać się z grzebaniem w piachu losowej Samotniczki, o którą dbała mniej niż o swoje cenne zioła w składziku...
Rzeczywiście, świat po prostu zgasnął z momentem zamknięcia powiek. Językiem fachowca: omdlała. Wpadła w mroczną głębinę, gdy jej umysł rozpaczliwie bronił się przed akceptacją suchych faktów o zaginionej Cierń. Ktoś mógłby pomyśleć, że reakcja Złocistego Kłosa jak na kogoś, kto nie widział własnej siostry przez księżyce, była niezrozumiała, a wręcz przesadzona, ale wystarczyło pamiętać, że nie zawsze przecież żyło się w tym samym miejscu, co nasi bliscy, aby ich strata... Nadal bolała. Bolała niepewność co do ich dalszych losów, bolał brak szans na ponowne spotkanie, bolał brak gwarancji, że gdziekolwiek Ciernisty Kwiat obecnie jest... Ma się dobrze.
Słowa Medyczki rozbiły się wysoko nad głową znieruchomiałej, rozciągniętej na ziemi Kłos, identycznie jak morskie fale szalejące na powierzchni, a tak obojętne dla podwodnego, twardego głazu. Czy ją słyszała? Być może... Jeśli nawet, nie reagowała, chyba nie do końca wiedząc jak. Po dłuższym jednak czasie kocica zatrzepotała niepewnie powiekami, by je w końcu rozkleić, a następnie zawiesiła udręczone, a jednocześnie beznadziejnie zakłopotane spojrzenie na białym pyszczku. Gdzie jej język w gębie, gdzie jej maniery, gdzie... To wszystko.
Księżyce: 76 IV Mistrz: Każdy po kolei Płeć: kotka Matka: Zawilcowa Skórka Ojciec: Chmielograb Multikonta: Błękitna Toń [KG] Różyczka [P] Skrzące Słowo [KRz] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-04-29, 02:35
Wygląd: Średniej postury, długowłosa biała kotka z jasnoniebieskimi oczami. Szczupła Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=263337#263337 Trwałe urazy: mała blizna na lewej przedniej łapie po ukąszeniu szczura
Czekałam na znak, czekałam na cokolwiek, co pozwoli mi złapać z kocicą ponowny kontakt i upewnić się, że nic jej nie jest. Tak długo, jak nie będę miała takiej pewności, nie będę mogła jej opuścić. Obowiązywał mnie kodeks. Ponadto, pozostawienie jej tutaj nieprzytomnej było bardzo niebezpieczne. Nie miała żadnych szans na obronę, gdyby zaatakował ją samotnik, byłaby skazana na śmierć, a za to zapewne Gwiezdni na dobre zamknęli by wejście na Srebrną Skórkę, jeśli jeszcze tego nie zrobili.
Każda chwila się dłużyła, każde uderzenie serca zdawało się trwać wieki, ale w końcu się udało i samotniczka otworzyła oczy.
— W porządku? Jak się czujesz? — zapytałam, mając nadzieję, że kocica jest już nieco bardziej przytomna i obecna.
_________________
falling too fast to prepare for this tripping in the world could be dangerous everybody circling is vulturous NEGATIVE,NEPOTIST
everybody hoping they could be the one i was born to run, i was born for this
nie kradnij bo to joint effort klon, łatki i zając
Wysłany: 2020-05-01, 13:42
Wygląd: Średniego wzrostu kotka o jasnokremowym, długim i bardzo, bardzo aksamitnym oraz sumiennie wyczesanym futerku. Z małych zgrabnych uszek Złocistego Kłosa wyrastają białe włoski, tego samego koloru są również jej wąsy. Pysk ma okrągły, a policzki pełne. Nos kotki jest ciemnoróżowy, tak samo zresztą jak poduszki łapek. Posiada duże, otoczone białą obwódką oczy we wspaniałym miodowym odcieniu. Najwięcej chluby przynosi jej okazały ogon, przypominający ciągnący się w nieskończoność złoto-biały tren. Porusza się ostrożnie z powodu drobnych problemów z koordynacją ruchów, ale trzeba jej oddać, że jest w tym całkiem urocza, zwłaszcza jak się potknie. Odkąd została Samotnikiem bardzo schudła, czego jednak nie widać przez gęste futro, można za to poczuć jej drobny szkielet, gdyby tylko tak nie stroniła od fizycznego kontaktu. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=5243
Głos Medyczki stał się donośniejszy, zupełnie jakby podkręcono nareszcie jego głośność. Co ważniejsze, Złotko potrafiła teraz zrozumieć postawione przed nią pytania i się do nich sensownie odnieść. Ćmiący ból łupał co prawda bezustannie jej klatkę piersiową, przypominając o Cierń, ale powoli do świadomości Samotniczki przebijały się też inne problemy, a wśród nich sprawianie niepotrzebnego, ogromnego kłopotu Sadzawce…
Zmotywowana przed wstyd kocica ostrożnie obróciła się na brzuch, po czym podwinęła pod siebie przednie łapy, przechodząc do lekko rozkolebanego siadu. Dwa wspaniałe bursztyny, choć smutne i ewidentnie zakłopotane, poszukały lodowych oczu jej białego anioła stróża.
- Trochę słabo, ale chyba będzie dobrze… Dziękuję, droga Lśniąca… - Kłos skłoniła przed nią z wdzięcznością pyszczek w ślimaczym tempie, gdyż z jednej strony wypadało taki gest uczynić, a z drugiej nadal była trochę niestabilna i przeczuwała, że gwałtowniejsze ruchy mogłyby ją znowu znokautować. - Mam u Ciebie dług wdzięczności – dodała melancholijnym szeptem, jeszcze nieco nieobecna. Nie znała Kodeksu Medyka, toteż nie wiedziała, do czego tak naprawdę zobowiązywał leśnych uzdrowicieli. Niemniej kremowa upatrywała w zachowaniu Lśniącej Sadzawki więcej z nienagannej, zawodowej etyki niż obaw o wylądowanie po śmierci w Ciemnym Lesie.
Księżyce: 76 IV Mistrz: Każdy po kolei Płeć: kotka Matka: Zawilcowa Skórka Ojciec: Chmielograb Multikonta: Błękitna Toń [KG] Różyczka [P] Skrzące Słowo [KRz] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-05-01, 23:41
Wygląd: Średniej postury, długowłosa biała kotka z jasnoniebieskimi oczami. Szczupła Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=263337#263337 Trwałe urazy: mała blizna na lewej przedniej łapie po ukąszeniu szczura
Obserwowałam uważnie kocicę, czekając na jakiś znak od niej. Milczałam, gdy zaczęła się podnosić, pozwalając jej zrobić to w swoim tempie. Nie było sensu jej pospieszać, jeśli zaraz potem na nowo miałaby stracić przytomność. Byłoby to co najmniej bez celowe.
— To od nadmiaru emocji, ochłoń — poleciłam, będąc właściwie pewna że stąd się wzięło nagłe omdlenie. Już niejednokrotnie byłam świadkiem tego, co działo się kotami, w których aż gotowało się od nadmiaru emocji. Kończyło się czasem na samookaleczeniu, a czasem nie dochodziło do aż tak poważnych sytuacji i kot jedynie tracił przytomność. Nic nadzwyczajnego, choć początkowo byłam lekko zdezorientowana i nie wiedziałam, co się dzieje.
— Nic z tych rzeczy — rzuciłam bez zawahania. — Kodeks Medyka nakazuje pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. Nie mogłam postąpić inaczej — nawet jeśli marne szanse były na to, że nieudzielenie pomocy samotniczce rozwścieczyło przodków bardziej niż zrobienie sobie kociąt, ale... wolałam nie ryzykować. Ponadto, ostatnie czego potrzebowałam do długu wdzięczności u samotniczki. Cóż takiego mogłaby mi zaoferować? Upolowaną polną mysz?
_________________
falling too fast to prepare for this tripping in the world could be dangerous everybody circling is vulturous NEGATIVE,NEPOTIST
everybody hoping they could be the one i was born to run, i was born for this
nie kradnij bo to joint effort klon, łatki i zając
Wysłany: 2020-05-07, 14:09
Wygląd: Średniego wzrostu kotka o jasnokremowym, długim i bardzo, bardzo aksamitnym oraz sumiennie wyczesanym futerku. Z małych zgrabnych uszek Złocistego Kłosa wyrastają białe włoski, tego samego koloru są również jej wąsy. Pysk ma okrągły, a policzki pełne. Nos kotki jest ciemnoróżowy, tak samo zresztą jak poduszki łapek. Posiada duże, otoczone białą obwódką oczy we wspaniałym miodowym odcieniu. Najwięcej chluby przynosi jej okazały ogon, przypominający ciągnący się w nieskończoność złoto-biały tren. Porusza się ostrożnie z powodu drobnych problemów z koordynacją ruchów, ale trzeba jej oddać, że jest w tym całkiem urocza, zwłaszcza jak się potknie. Odkąd została Samotnikiem bardzo schudła, czego jednak nie widać przez gęste futro, można za to poczuć jej drobny szkielet, gdyby tylko tak nie stroniła od fizycznego kontaktu. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=5243
O ileż łatwiej powiedzieć "ochłoń" niż wykonać! To nie Lśniąca Sadzawka była Samotniczką, której ostatni członek rodziny zaginął bez wieści. Ona miała cały klan, a w nim pewnie wianuszek bliskich, którzy się o nią z wzajemnością troszczyli. Kłos natomiast oficjalnie została sama i miała się tak tułać dopóki nie przyjdzie po nią śmierć. Z czasem w złote loki miało wplątywać się coraz więcej srebrnych włosków, miały ją boleć stawy, miała dostać kurzych łapek i wszystko to przyjmować z niezmąconą godnością. A może Gwiezdni upomną się o nią jeszcze nim zaatakuje starość, może zdarzy się nieszczęśliwy wypadek i psie szczęki albo koła Ryczącego Potwora połączą ją z tymi, których kochała?
- To była moja ostatnia krewna... - wypowiedziała te słowa z poczucia obowiązku, bo czuła, że jest winna Medyczce wyjaśnienia, skoro już jej pokrzyżowała dzień swoją niedyspozycją, ale brzmiała jak puste echo... Ledwo cień czegoś, co żyło.
Wzrok Złotka błądził przez moment po Barwnej Łączce, czepiając się z nostalgią pobliskich roślinek, gdy ponownie odezwała się niebieskooka. Doprawdy wspaniała, dobrze wychowana kocica. Oczywistym było, że sprawiła jej kłopot swoim omdleniem, przeciągając w dodatku znacznie ich zaplanowane na krótkie spotkanie, a mimo to Lśniąca nie dawała tego po sobie poznać, skromnie zasłaniając się Kodeksem Medyka. Nawet jeśli ten istotnie zawierał punkt o takiej treści, to liczył się również sposób interpretacji oraz samo wykonanie, prawda? Kłos uniosła nieco ogon nad ziemię, aby go nie pobrudzić i otuliła nim łapy.
- Nalegam - mruknęła z łagodnym uporem, spoglądając teraz centralnie w przejrzyste ślipia Wichrzaczki. - Powiedz proszę, moja droga, co mogłabym dla Ciebie zrobić, aby się odwdzięczyć? Może Ty również straciłaś kogoś bliskiego? Może mogłabym tego kogoś poszukać? Zrobię, co zechcesz - zapowiedziała, unosząc delikatnie brwi.
Księżyce: 76 IV Mistrz: Każdy po kolei Płeć: kotka Matka: Zawilcowa Skórka Ojciec: Chmielograb Multikonta: Błękitna Toń [KG] Różyczka [P] Skrzące Słowo [KRz] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-05-08, 16:03
Wygląd: Średniej postury, długowłosa biała kotka z jasnoniebieskimi oczami. Szczupła Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=263337#263337 Trwałe urazy: mała blizna na lewej przedniej łapie po ukąszeniu szczura
— Bliscy znikają. To normalne, Złocisty Kłosie. Rodzeństwa nie zdążyłam dobrze poznać, nim zniknęło — pomijając Iskrę, który został w klanie o wiele dłużej, niż powinien. Gdyby on zniknął tak szybko jak Migotek, czy Błyskotka, gdyby przepadł, zdechł, wszystkim żyłoby się o wiele lepiej i wiele kocic nie zostałoby przez niego skrzywdzonych. Dlaczego więc nie padło na niego? Nie wiem, ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i będzie wąchał kwiatki od spodu.
— Brat. Uciekł z klanu, gdy wydało się, że dokonał gwałtu na kocicy z innego klanu. Wiem, że żyje i dalej robi to samo, bo skrzywdził kolejną kotkę, tym razem z twojego rodzimego klanu. Nie wiem, gdzie może być, prawdopodobnie na osiedlu. Jest poszukiwany. Ma długie, czarno-białe futro i charakterystyczną czarną plamę na brodzie. Żółte oczy. Raczej nie przedstawi się jako Iskra, ale może opowiedzieć ci ckliwą historię, jak to odmówiłam leczenia jego partnerki, przez co ta zmarła, co, jak zapewne się domyślasz, jest kłamstwem. Jeśli go gdzieś zobaczysz, poinformuj mnie o tym. Jeśli zaczniesz z nim rozmowę, przede wszystkim uważaj, ale nie zdradzaj mu, że mnie znasz. — powiedziałam. Skoro nalegała, dlaczego by nie skorzystać? Iskra panoszył się od dawien dawna, a ja nie mogłam sobie pozwolić na jego poszukiwania. Miałam zbyt wiele obowiązków. Złocisty Kłos natomiast czasu wydawała się mieć o wiele więcej, więc... może szansa na to, że odnajdzie mojego braciszka jest nieco większa.
_________________
falling too fast to prepare for this tripping in the world could be dangerous everybody circling is vulturous NEGATIVE,NEPOTIST
everybody hoping they could be the one i was born to run, i was born for this
nie kradnij bo to joint effort klon, łatki i zając
Wysłany: 2020-06-01, 15:20
Wygląd: Średniego wzrostu kotka o jasnokremowym, długim i bardzo, bardzo aksamitnym oraz sumiennie wyczesanym futerku. Z małych zgrabnych uszek Złocistego Kłosa wyrastają białe włoski, tego samego koloru są również jej wąsy. Pysk ma okrągły, a policzki pełne. Nos kotki jest ciemnoróżowy, tak samo zresztą jak poduszki łapek. Posiada duże, otoczone białą obwódką oczy we wspaniałym miodowym odcieniu. Najwięcej chluby przynosi jej okazały ogon, przypominający ciągnący się w nieskończoność złoto-biały tren. Porusza się ostrożnie z powodu drobnych problemów z koordynacją ruchów, ale trzeba jej oddać, że jest w tym całkiem urocza, zwłaszcza jak się potknie. Odkąd została Samotnikiem bardzo schudła, czego jednak nie widać przez gęste futro, można za to poczuć jej drobny szkielet, gdyby tylko tak nie stroniła od fizycznego kontaktu. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=5243
l ale ze mnie prokrastynacyjny kołek, przepraszam...
Zamiast komentarza kremowe wargi uniosły się nieznacznie, bez drwiny, jednak ze szczyptą pobłażliwości. Koty stale odchodziły i przychodziły, natomiast perspektywa klanowicza w sile wieku a podstarzałej samotniczki mocno się od siebie różniły. Złotko bowiem już od okrągłych księżyców nosiła w duchu obawę, jak to będzie umierać w zimnej ciszy, albo jak to będzie stracić tak ważną dla niej kontrolę nad tym, co będzie dalej z jej zesztywniałym ciałem, skoro nie miała co liczyć na życzliwy pochówek, ani na to, że ktoś zadba o to, by stosownie wyglądała, kiedy jej pierś opadnie na dobre... Lśniąca Sadzawka, z całym szacunkiem, jako piastunka ważnej rangi nie miała bladego pojęcia o problemach targających Kłosem, ponieważ nigdy nie groziła jej śmierć w zapomnieniu przez pobratymców...
Tymczasem małe krągłe uszy poruszyły się z uwagą, podczas gdy zwykle stoicki pyszczek ogarniał coraz to większy szok. Nie sądziła, że biała kocica mogła być spokrewniona z taką niewyżytą kreaturą, ale z drugiej strony miała znikomy wpływ na to, co robi jej własny brat.
- Niezmiernie przykro mi o tym słyszeć. Domyślam się, że to musi być dla Ciebie trudne... Postaram się odnaleźć tego kocura, albo może chociaż dowiem się czegoś o nim od innych... W każdym razie możesz na mnie liczyć. Daję Ci moje słowo - miauknęła poważnie, bo i niezmiernie poważnie traktowała szansę, aby się odwdzięczyć... - Bądź zdrowa, Lśniąca Sadzawko. Wrócę, gdy się czegoś dowiem... - zapowiedziała Medyczce, skinęła jej na pożegnanie głową, a następnie odeszła od wichrowej granicy lekko rozkolebanym krokiem.
Księżyce: 76 IV Mistrz: Każdy po kolei Płeć: kotka Matka: Zawilcowa Skórka Ojciec: Chmielograb Multikonta: Błękitna Toń [KG] Różyczka [P] Skrzące Słowo [KRz] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-06-04, 01:43
Wygląd: Średniej postury, długowłosa biała kotka z jasnoniebieskimi oczami. Szczupła Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=263337#263337 Trwałe urazy: mała blizna na lewej przedniej łapie po ukąszeniu szczura
— Od zawsze wiedziałam, że jest z nim coś nie tak. Zdecydowanie większy zawód przeżyła nasza matka — odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Iskra od zawsze był beznadziejny. Nigdy go nie lubiłam i czułam, że jest z nim coś nie tak. Bardziej zawiodła się Zawilcowa Skórka, dla której Iskra był ulubieńcem. Szybko przekonała się, że spośród jej dzieci udało jej się tylko jedno, nawet i ja w pewnym momencie ją zawiodłam. Nie dostałam jednak szansy na to, by ponownie wkupić się w jej łaski, bo zniknęła. Pewnie uciekła z klanu. Jak wszyscy. Jak tchórz.
— Uważaj na siebie, Złocisty Kłosie — poprosiłam, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak niebezpieczny był mój brat. Następnie także skinęłam wojowniczce na pożegnanie i poszłam w swoją stronę, dalej szukając medykamentów.
zt x2
_________________
falling too fast to prepare for this tripping in the world could be dangerous everybody circling is vulturous NEGATIVE,NEPOTIST
everybody hoping they could be the one i was born to run, i was born for this
nie kradnij bo to joint effort klon, łatki i zając
Wysłany: 2020-07-13, 00:22
Wygląd: Korzonek śmiało może uchodzić za syna Wilczego Pomruku. Jego futro jest czarne dymne, tyle że długie, co znacząco odróżnia go od rodziców; zarówno tych prawdziwych, jak i fałszywych. Ironicznie oczy odziedziczył po Bursztynowym Wschodzie: są intensywnie płomienno-bursztynowe, odznaczające się na tle ciemnego futra.
Korzonek dba o swój wygląd. Jest elegancki, dostojny, olśniewa urodą. Porusza się również z dostojeństwem i gracją. Kocur ma długie łapy. Wysoki jak jego prawdziwy ojciec (mówiąc szczegółowo jest idealnie tego samego wzrostu, co Bursztynowy Wschód) i szczupły. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=9186
Odniósł wrażenie, że już od jakiegoś czasu buro-biały kocur o imieniu Orlikowe Pióro chciał z nim porozmawiać. W ogóle go nie znał i dopiero od niedawna widywał w klanie. Od starszych, których wypytał, dowiedział się, iż kocur nosi takie, a nie inne imię i zaginął, by powrócić kilkanaście księżyców temu. Był też bratem Zaśnieżonej Ścieżki, co akurat nic dla niego nie znaczyło. Popielate Niebo nie czuł się zżyty z rodziną matki, jako że ta nigdy nie ubiegała o jego uwagę. Z nich wszystkich poznał tylko Wronie Serce, który zaginął. Miętowy Pąk była aktywną wojowniczką, lecz nigdy nawet nie spojrzała w kierunku Popielatego Nieba, a Orlikowe Pióro... cóż, lepiej późno niż wcale?
Dymny kocur zagadnął starszego wojownika, czy wybierze się z nim na patrol. Zrobił to z ciekawości, gdyż był ciekaw, czy Orlikowe Pióro będzie próbował udzielać mu moralizujących mówek o Zaśnieżonej Ścieżce, rodzinnych więzach, krwi i innych bzdurach, czy wprost przeciwnie.
Wysłany: 2020-08-29, 11:41
Wygląd: Masywny, długowłosy ciemnoniebieski point z białymi i szarymi zaznaczeniami o bladoniebieskich oczach. || KP Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=420330#420330
___________
Gronostajowa Łapa polubił się ze swoją rangą od razu, gdy tylko ją dostał; nie jedynie ze względu na trening, który wtedy zaczął, choć to główny powód. Jedna z zalet bycia terminatorem było bowiem to, że mógł legalnie wychodzić na tereny swojego Klanu, bez obaw, że spotka na swojej drodze kogoś starszego, kto nakaże wrócić mu do obozu. Przekonał się, będąc na wyprawie Lawendowej Gwiazdy, że świat wokół skrywał w sobie wiele tajemnic i rzeczy, których jeszcze nie odkrył i nie zrozumiał; a tereny Wichru były równie ciekawe, bowiem jeszcze nieodkryte.
Wyszedł przed samym zachodem słońca, gdy promienie miały bardzo ciepłą barwę, która ładnie oświetlała wszystko wokół, nadając otoczeniu złotawy blask. Uznał, że w tej porze wszystko wyglądać będzie lepiej. Co prawda Gronostaj z reguły nie interesował się zbędnymi dla jego edukacji rzeczami, jednak natura była jedyną rzeczą, przy której lubił spocząć i jedynie rozkoszować się jej bliskością. Była tak cudownie nieinwazyjna i opanowana, a na dodatek różnorodna.
Łapy poniosły go daleko, niemal do granicy z Ziemiami Niczyimi. Szło mu się jednak tak lekko, że nie zwrócił nawet uwagi, gdy oddalił się na podobną odległość od obozu, co za małego kociaka, wraz z Rysiem. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się naprawdę wyciszony. Na co dzień nie targały nim żadne emocje, jednak z tyłu głowy w dalszym ciągu miał widok martwego mistrza, słowa, które przekazała mu Lawenda, a to wystarczyło, by zająć jego umysł. Teraz jedynie tonął wśród kwiatów i ostatnich promyków słońca. Położył się wśród nich, przymykając nieznacznie oczy, jednak nie do końca; jak zawsze pozostawał czujny.
zapraszam kogokolwiek
_________________
I COUNT THE CORPSES ON MY LEFT I FIND I'M NOT SO TIDY »★«
SO I BETTER GET AWAY BETTER MAKE IT TODAY
BUT I CAN'T CONTROL IT MY FACE ISDRAWN My instinct still emotes it
Wysłany: 2020-09-09, 22:15
Wygląd: Szczuplutka koteczka o zgrabnym ciałku i eleganckich, długich łapach. Jej futro jest długie, gładko przylegające do ciała i nieskazitelnie czyste, a odrobinę dłuższa kryza opadająca na łopatki i pierś ma charakterystyczny kształt łezki, podkreślający jej urodę. Szata Stromizny jest jasna, kremowobiała, za wyjątkiem ciemniejszego, pręgowanego na czarno pyszczka i uszu, łap oraz ogona, który przy samym koniuszku ma rudawą plamkę, układającą się w strzałkę, natomiast na jej bokach, grzbiecie i tyłku widać delikatny zarys klasycznych pręg, nieco ciemniejszych niż baza. Ma małe białe znaczenie na piersi, kształtem przypominające deltoid, na pyszczku, brzuchu oraz palcach łap. Nosi się dziewczęco, wdzięcznie i lekko, a spojrzenie jej niebieskich oczu zawsze ma w sobie coś zalotnego, rozbrykanego i przede wszystkim wyzywającego. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=429848#429848
Popołudniowy patrol trwał dłużej niż sądziła, że będzie. Słońce chyliło się już ku zachodowi, a złoty poblask rozjaśniał nie tylko ich pagórkowate ziemie, ale lizał również długie kosmyki jej jasnego futra, które nie wyglądało teraz tak chłodno, jak zazwyczaj. Znajdowała się na tyle całego pochodu i rozkoszowała pięknymi krajobrazami, wśród których spoczywał jej brat. Odcinał się na tle zieleni i natychmiastowo zwrócił jej uwagę, dlatego - korzystając z faktu, że była już w gruncie rzeczy wolna - zbliżyła się. Wskoczyła na znajdującą się tuż za nim skałkę i spojrzała patetycznie z góry, wykręciwszy końcówkę ogona w uroczy sposób.
- Grrronostajowa Łapo - odezwała się doń tonem dyplomatycznym, choć gdzieś w głębi jej oczu można było dostrzec jakiś błysk sympatii oraz wyrozumiałości - cech bardzo charakterystycznych podczas obcowania z najbliższą rodziną. Owsianą Łuskę oraz ojca pożegnała natomiast krótkim pomrukiem i odprowadziła parę spojrzeniem, nim powróciła nim do brata.
Wysłany: 2020-09-12, 20:26
Wygląd: Masywny, długowłosy ciemnoniebieski point z białymi i szarymi zaznaczeniami o bladoniebieskich oczach. || KP Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=420330#420330
Obecność siostry nie pozostała niezauważona; choć na początku słyszał jedynie kroki, pomruki i inne znaki czyjejś obecności. Postanowił jednak gwałtownie nie rozglądać się, a jedynie zastrzygł uszami, nastawiając je i czyniąc je bardziej wrażliwymi na wszelki dźwięk. Patrole nie były w końcu niczym dziwnym, a o tej porze dnia szczególnie można było dostrzec wichrowców wracających do obozu. Nie poczuł również żadnego obcego zapachu, więc pozostawał opanowany i całkiem obojętny.
Usłyszawszy swoje imię, zaraz po coraz wyraźniejszych krokach, odwrócił łeb w stronę źródła głosu i ujrzał Stromą Łapę; czy się jej spodziewał? Nie. Nie rozmawiali ze sobą niemal nigdy, a kotki i tak czy siak było mało w klanowym życiu, a przynajmniej takie wrażenie odnosił Gronostaj, który też nie należał do duszy towarzystwa, którego można było spotkać w większej grupie kotów. Słowa, które przekazała mu Lawenda, od samego Porywistego Wiatru, że powinien zainteresować się innymi co prawda były obecne w jego umyśle, ale nie stosował się do tej sugestii gwałtownie; wolał ją dokładnie przemyśleć i sprawić, by była wygodna do spełnienia na jego warunkach, bez naruszania jego przestrzeni osobistej i bez konieczności chowania dumy i wyższości.
...— Stroma Łapa — mruknął, rzucając jej przy tym chłodne spojrzenie, nie wyrażające jednak żadnych skrajnych emocji — patrol?
_________________
I COUNT THE CORPSES ON MY LEFT I FIND I'M NOT SO TIDY »★«
SO I BETTER GET AWAY BETTER MAKE IT TODAY
BUT I CAN'T CONTROL IT MY FACE ISDRAWN My instinct still emotes it
Wysłany: 2020-09-17, 19:41
Wygląd: Szczuplutka koteczka o zgrabnym ciałku i eleganckich, długich łapach. Jej futro jest długie, gładko przylegające do ciała i nieskazitelnie czyste, a odrobinę dłuższa kryza opadająca na łopatki i pierś ma charakterystyczny kształt łezki, podkreślający jej urodę. Szata Stromizny jest jasna, kremowobiała, za wyjątkiem ciemniejszego, pręgowanego na czarno pyszczka i uszu, łap oraz ogona, który przy samym koniuszku ma rudawą plamkę, układającą się w strzałkę, natomiast na jej bokach, grzbiecie i tyłku widać delikatny zarys klasycznych pręg, nieco ciemniejszych niż baza. Ma małe białe znaczenie na piersi, kształtem przypominające deltoid, na pyszczku, brzuchu oraz palcach łap. Nosi się dziewczęco, wdzięcznie i lekko, a spojrzenie jej niebieskich oczu zawsze ma w sobie coś zalotnego, rozbrykanego i przede wszystkim wyzywającego. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=429848#429848
- W istocie - przytaknęła bratu, świdrując go wzrokiem na wylot - Ptaszek ćwierrkał, że poziom grzmiącej rzeki jest corraz niższy, a przy jej brzegu krrręci się corraz więcej rróżnych zwierząt. Zastanawia mnie czy klan rzeki będzie miał wkrrótce prroblem ze wzrrostem populacji drrapieżników, którre rrównież będą parrły tam by zaspokoić prrragnienie - podzieliła się z Gronostajową Łapą wieściami o sąsiadach oraz swoimi własnymi przemyśleniami. Sarny sarnami, ale to było oczywiste, że poza nimi zaczną kręcić się tam dziki, lisy, borsuki i całe to inne tałatajstwo, a po drodze będą przechodziły przez tereny klanu cienia, gromu, no i przede wszystkim wichru. Pożywienia było coraz mniej a ich otwarte przestrzenie idealnie nadawały się dla głodnych ptaszysk jako teren łowiecki, musieli mieć się na baczności.
Wysłany: 2020-09-19, 13:51
Wygląd: Masywny, długowłosy ciemnoniebieski point z białymi i szarymi zaznaczeniami o bladoniebieskich oczach. || KP Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=420330#420330
Słuchał Stromej Łapy, lustrując ją wzrokiem od góry do dołu. Nie miał okazji z nią rozmawiać i można powiedzieć, że nieco zaskoczył się, gdy ta tylko otworzyła pyszczek i zaczęła coś mówić. Nie spodziewał się, że jego rodzeństwo potrafi logicznie myśleć i jest w stanie mówić coś z sensem. Podniósł brew, gdy ta skończyła, gotów rzucić coś uszczypliwego, jak to zwykle miał w zwyczaju, gdy rozmawiał z kimś w swoim wieku, lub młodszym, jednak postanowił odpuścić i pociągnąć temat, który szczerze uznał za ciekawy, tym bardziej, że jedynie obił mu się on o uszy.
...— Klany powinny wybić ich tyle, ile się da — stwierdził chłodno, obejmując wzrokiem horyzont, który wyglądał niezwykle o tej porze dnia, gdy słońce już powoli się za nim chowało. — zwierzyny coraz mniej. A gęb do wykarmienia mnóstwo — powiedział, nieco zniesmaczony; nie dość, że wicher pękał w szwach od kociaków, to kręcili się tu na dodatek samotnicy, bezczelni i agresywni, a to wszystko z połączeniu z drapieżnikami, których nie interesują granice, stawiało im nienajlepszy obraz przyszłości.
...— Dzieje się dużo złego. — mruknął, spoglądając na rozmówczynię — koty giną, znikają, a pokarmu zaczyna brakować. Miłosierny Klan Gwiazdy na to pozwala. — skomentował, podkreślając ironicznie moment o kotach zasiadających na Srebrnej Skórce.
_________________
I COUNT THE CORPSES ON MY LEFT I FIND I'M NOT SO TIDY »★«
SO I BETTER GET AWAY BETTER MAKE IT TODAY
BUT I CAN'T CONTROL IT MY FACE ISDRAWN My instinct still emotes it
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum