Wysłany: 2018-04-18, 22:34
Wygląd: Poprzez ciężką pracę, zbudowała potężne mięśnie. Szeroka w barkach, jednocześnie jest dość niska jak na członka Klanu Gromu - jej głowa wchodzi kotu o przeciętnym wzroście pod szyję. Krótka, zadbana i błyszcząca sierść przylega do ciała, eksponując wszystko, co Malina ma do zaoferowania, jednak w jednym miejscu na szyi sierść się kończy, ustępując miejsca bladej, krótkiej bliźnie z dzieciństwa. Złote oczy patrzą ze spokojem, który ukrywa zmęczenie, a krok jest pewny i energiczny. Przy wargach, zaczęły się pojawiać pojedyncze, widoczne dopiero z bliskiej odległości, siwe włoski. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=218008#218008
Łatka przez dłuższy czas nic nie wyczuwała. Jedynie naturalne zapachy lasu, lekko zwietrzałe tropy zwierzyny, za którą prawdopodobnie by musiała spory kawałek iść, a nie miała pewności, czy na pewno ją doprowadzą do celu...
- Zgubiłaś się, maleńka? - oraz czyiś niski głos, który zabrzmiał niemal jak bęben za plecami Gromiaczki. Gdyby odwróciła się w jego stronę, ujrzałaby masywnego, barczystego kocura, który był jednym z największych kotów, jakie kiedykolwiek widziała. Jego ciemnobure, pręgowane tygrysio futro dodawało mu groźnego wyglądu... Oraz masywności jako, że było długie. Pysk miał równie ogromny, co reszta jego ciała, który rozciągał się teraz w zadziornym uśmiechu, a nad nim pobłyskiwały złociste ślepia.
- Ej Góra, co tam znalazłeś? - rozniósł się nieco wyższy, jednak nadal męski głos innego osobnika, który podbiegł do grupki i spojrzał zainteresowany na, jakby nie patrzeć, ładną kocicę.
- Widzę, że upolowałeś piękną kruszynę.
Niestety, czarno-biała kotka nie była w stanie wyczuć żadnej zwierzyny w pobliżu, ale za to wyczuła samotnika. Za późno, bo stał już obok niej. I był z kolegami. W panice szukała wzrokiem Piaska, ale jedyne co dostrzegła, to jego sylwetkę, zmierzającą w kierunku obozu. Była pewna, że pobiegł po pomoc, nie zostawiłby jej w takiej sytuacji. Na pewno.
- Nie, nie zgubiłam się, a ty? Z tego co wiem nie należysz do klanu Gromu, a właśnie do niego należą te tereny. - Powiedziała, informując kocura o tym, że nie jest u siebie. Już miała się na niego rzucać, kiedy usłyszała głos innego samotnika. W walce innej niż 1vs1 nie miała szans i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale musiała jakoś kupić sobie czas, dopóki jej partner nie wróci.
- Upolować to możesz sobie królika, a nie mnie. - Wyrzuciła, spluwając najbliższemu z nich w pysk. Działała pod wpływem impulsu i nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że mogła go w ten sposób sprowokować do ataku.
_________________
whenthis worldisno more ★them o o nis allwe'll see★ I'll ask youtofly awaywith me untilthe starsall falldown they emptyfrom thesky but Idon't m i n d if you'rewith me ≡theneverything'salright≡
Wysłany: 2018-04-19, 10:37
Wygląd: Poprzez ciężką pracę, zbudowała potężne mięśnie. Szeroka w barkach, jednocześnie jest dość niska jak na członka Klanu Gromu - jej głowa wchodzi kotu o przeciętnym wzroście pod szyję. Krótka, zadbana i błyszcząca sierść przylega do ciała, eksponując wszystko, co Malina ma do zaoferowania, jednak w jednym miejscu na szyi sierść się kończy, ustępując miejsca bladej, krótkiej bliźnie z dzieciństwa. Złote oczy patrzą ze spokojem, który ukrywa zmęczenie, a krok jest pewny i energiczny. Przy wargach, zaczęły się pojawiać pojedyncze, widoczne dopiero z bliskiej odległości, siwe włoski. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=218008#218008
- Grom-srom. Czy masz mnie za takiego, który ugina kark pod byle prośbą? - zmarszczył pysk, widocznie niezadowolony ze słów, jakie wypadły z pyska łaciatej. Na kolejną wypowiedź oboje zanieśli się śmiechem, niemal pokładając się podczas chwili rozbawienia.
- Ty Skala patrz. Jaka drapieżna. Chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, kto tu jest górą - powiedział masywniejszy z nich, przybliżając się bardziej do kocicy, zaś jego oczy zalśniły niepokojąco. Drugi z kocurów zaś zablokował możliwość ucieczki z drugiej strony. Biczowaty ogon krótkowłosego kocura uderzył w udo kotki, a sam on zachichotał, czekając na reakcję.
Łatka przewróciła oczami widząc postawę samotników. Góra przypominał jej trochę kocura, którego spotkała na treningu z Puszczykowym Ogonem. Też był takim zalotnikiem.
- Górą? Na pewno nie wy. - Prychnęła, śmiejąc się im prosto w pysk. Widziała, że nie bardzo ma możliwość ucieczki, bo jeden z napastników zaszedł ją od drugiej strony. Zaczęła się bać, bo na horyzoncie nie widziała jeszcze Piaska z odsieczą. Serce zaczęło jej bić trochę szybciej, ale ufała swojemu partnerowi. Żadna krzywda jej się nie stanie.
_________________
whenthis worldisno more ★them o o nis allwe'll see★ I'll ask youtofly awaywith me untilthe starsall falldown they emptyfrom thesky but Idon't m i n d if you'rewith me ≡theneverything'salright≡
Wysłany: 2018-04-19, 13:22
Wygląd: Mysz to całkiem ładna, szczupła kotka o zgrabnej sylwetce i długich łapach. Jedna z najwyższych kotów w klanie. Posiada zadbane, puszyste i miękkie futerko w kolorze ciemnej szarości na grzbiecie, zaś na brzuchu, łapach, pyszczku i szyi stopniowo przechodzące w płowy (niebieski abisyńczyk). Jej kolejną cechą charakterystyczną jest długi, puszysty ogon, na którym futerko wydaje się być jeszcze bardziej puchate. Pyszczek kotki ma smukły, nieco trójkątny kształt, zaś zdobi go para dużych, szeroko rozstawionych uszu, dwoje okrągłych, zielonych oczu oraz ciemnoróżowy nosek otoczony białymi wąsami. Nie zapominajmy też o wiecznym uśmiechu. Po mamie odziedziczyła ładny, melodyjny głos.
Blizny: brak środkowego palca na prawej przedniej łapie. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=4743
Guess who's coming. W chwili, gdy Piasek wpadł zziajany do obozu, gromowa zastępczyni akurat szła w stronę wyjścia. Miała zamiar zapolować razem z Różanym Kwiatem i przy okazji sprawdzić, czy patrole dobrze sobie radzą, ale tak się złożyło, że niemal nie zderzyła się z rudym wojownikiem. Po krótkiej wymianie słów Mysiowąsa zrozumiała, że Łaciatemu Futerku, ba, całemu klanowi grozi niebezpieczeństwo. Szybko zgodziła się pomóc, po czym pędząc wraz z Piaskowym Podmuchem oraz grupą innych wojowników, którzy przyłączyli się w drodze, dotarła do Lisiej Nory, gdzie zastała... niepokojący widok. Dwóch potężnych samotników osaczających czarno-białą wojowniczkę.
– Jesteście na terytorium Klanu Gromu – wyraźny, damski głos wydźwięczał w powietrzu, gdy niebieska kotka zaczęła podchodzić do trójki kotów. Sierść na jej i tak puszystym ogonie najeżyła się, zwiększając kilkukrotnie swoją objętość – Musicie opuścić ten teren, inaczej mamy prawo wygonić was siłą – jej głos brzmiał zadziwiająco zdecydowanie. Nie mogła pokazać słabości i tego, że była niespokojna. Zatrzymała się w odległości dwóch lisich ogonów od samotników, patrząc przez chwilę na Łatkę. Była cała. Zaraz zmierzyła wzrokiem burego kocura i jego kolegę. Nie chciała walczyć i miała szczerą nadzieję, że pod wpływem przewagi liczebnej ustąpią. W końcu ich było dwóch, a gromiaków sześciu. Szkoda tylko, że nie wyglądali na takich, co chcą ustępować. Jeden z nich był podobnej wielkości co Bystra, a skoro ta jednym skokiem powaliła lisa...
Kątem oka sprawdziła, czy są obok niej pozostali i czy nie rzucają się od razu na samotników z pazurami. Łatka była w niebezpieczeństwie, więc lepiej by było spróbować najpierw załatwić sprawę dyplomatycznie. Oby to się udało. Wysunęła nieznacznie pazury z opuszek łap, czekając na reakcję samotników, a puszysta kita uniesiona była w powietrzu, dając znak pozostałym, żeby w razie czego byli gotowi do walki.
Rana na policzku zdążyła się elegancko zagoić, więc...Wichura po prostu robiła swoje. Pomaganie przy obozie, w kociarni, w legowisku medyka, tam, gdzie mogła się na coś komuś przydać. Odpoczywała trochę, zanim uda się na kolejne polowanie. Nic specjalnego. Stosunkowa sielanka. Spokój i cisza, Grom wychodził na prostą...powiedział, co wiedział, i cały plan w piz...
Rude ucho wojowniczki drgnęło, słysząc, że jeden z wojowników wpadł jak burza do obozu i zaczął wołać o pomoc. Natychmiast przerwała co robiła i wybiegła na spotkanie kocurowi - Piaskowy Podmuch. Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia i bez namysłu wyrwała do przodu, na pełnym speedzie. Przed siebie. Na oślep, byle zdążyć. Byle dobiec. SAMOTNICY. ch**era, na osty i ciernie i wszystko znowu szlag jasny trafił. Tu miało być bezpieczniej. Warknęła sfrustrowana, bijąc ogonem po piętach, i dalej biegła. Biegła, jakby miała klapki na oczach, jej cel był jeden - dobiec z Piaskiem i resztą ekipy ratunkowej na miejsce i pomóc. Dobiegli. Łaciate Futro i dwójka masywnych samotników. Bursztynowe ślepia Zwichrzonej się rozszerzyły, a źrenice gwałtownie zwęziły, tak, że prawie nie było ich widać. Piasek już im wygrażał i najwidoczniej nie mieli zamiaru się stąd ruszyć. Nie było czasu na negocjacje, nie było nawet sensu. Ale wtedy...nie. Zatrzymała się i odetchnęła głęboko. Dotarł do niej głos Zastępczyni, Mysiowąsa tam stała, mówiła coś do nieznajomych. Wichura lustrowała wzrokiem samotników obok Łaciatego Futerka. Wyczytała sygnał od zastępczyni. Pazury miała w gotowości, kitą biła po piętach a z jej gardła wydobył się głuchy warkot.
- Wynoście się stąd - fuknęła, marszcząc nos. - Póki macie okazję.
_________________
l a s t thingi remember....-..,..i wasrunning.,.forthe door i had tof i n d thepassagebackto theplace..i was before relax - saidthenight man,we areprogrammedto receive you cancheck outanytime youlike
but...you...can...n e v e r...l e a v e
Ostatnio zmieniony przez Wichura, 2018-04-19, 13:43, w całości zmieniany 1 raz
Wysłany: 2018-04-19, 13:51
Wygląd: Schudła co widać na pierwszy rzut oka, teraz wygląda dosłownie jak patyk. Gdyby ktoś kto ją znał wcześniej a potem zobaczył ją teraz, pewnie by się trochę zdziwił i chwilę zastanowił czy to ta sama kotka. Ostatnio zaczęła dużo mniej jeść, a efekty widać właśnie teraz. Ponadto posiada dość szczupłe i długie łapy, na których widnieją blizny po ugryzieniach, ale do wysokich i tak nie należy. Lecz szybko biega dzięki nim, przy czym jedno się nie zmieniło, nadal w biegu wygląda jak upośledzony zając, widać tak już jej zostanie. Trawiaste Zbocze pokrywa czarna sierść wraz z białymi znaczeniami. Dokładniej znajdują się ona na pysku aż po szyję, wszystkich łapach i końcówce ogona. Jej nos jest w kolorze różowym, nie za jasnym i nie za ciemnym, można powiedzieć optymalnym. Natomiast oczy ma w kolorze brązu, nie jest on intensywny jak u ojca, bardziej jasny. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=196191#196191
Piasek długo nie musiał czekać aż ktoś zareaguje na jego wołanie o pomoc. Trawiasta właśnie krążyła po obozie, niedługo miała zamiar pójść na patrol, ale jak widać plany nieco się zmieniły. Nagle usłyszała wołanie, nastawiła uszy i szybko zlokalizowała Wojownika. Szybko do niej dotarło, że coś poważnego musiało się stać. Czym prędzej pobiegła za Wojownikiem nawet nie zwracając uwagi na to kto też z nimi pobiegł. Nie zauważyła nawet Mysz czy Różę, dla niej liczyła się chęć pomocy, a niby te tereny miały być bezpieczne, eh.
Chwilę im zajęło, żeby tam dotrzeć, ale grunt że udało się. Jak tam dotarła ujrzała dwóch samotników i Łatkę – nie znała jej za dobrze, lecz teraz liczyło się jedno, przepędzić bądź w ostateczności zabić samotników. Choć na razie nie atakowała, pozwoliła mówić Zastępczyni, ale wysunęła pazury i zjeżyła futro. Była gotowa do walki, a przy okazji mierzyła samotników wzrokiem. Tak to nie będzie, że będą chcieli zrobić coś komuś z Klanu Gromu, a oni będą stać bezczynnie. No o ile chcą coś jej zrobić, bo na razie tylko stoją, ale nic nie wiadomo. Może nie będzie trzeba użyć przemocy? Nawet jeśli to i tak Grom ma przewagę...na razie. Napięła jeszcze mięśnie, jeśli oni będą chcieli zaatakować to ona ich również. Ale póki co stała i obserwowała każdy ich ruch.
_________________
andnomanisanisland ohxxthisxxIxxk n o w butcan'tyousee,oh? maybeyouweretheocean whenIwasjusta stone
Księżyce: 78 Mistrz: Błyskające Niebo Płeć: kocur Matka: Agrestowy Kolec Ojciec: Jaszczurczy Język Partner: Łatka [*] Multikonta: Mewia Łapa [KR], Słodki Język [GK], Spopielona Łapa [GK] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2018-04-19, 13:53
Wygląd: Rudy kocur z lekkimi pręgami.
Od strony brzucha i przy łapach ma białe znaczenia.
Należy do niższych kotów w Klanie Gromu.
Ma duże, ciemnozielone oczy.
Charakterystyczny jest też jego ukruszony lewy górny kieł. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=223304#223304
Piasek prowadził spotkane wojowniczki (akurat tak wyszło, że żadnego wojownika płci męskiej nie spotkał, ale nie uważał tego za problem) na miejsce, gdzie wiedział, że znajdował się wcześniej samotnik. Wówczas jednak zobaczył Łaciatą. Puls mu przyspieszył. Biegł z całą prędkością, chcąc być jak najprędzej przy partnerce. Nie tracił czasu na oglądanie się, czy Mysiowąsa, Trawiaste Zbocze, Nocna Wichura i Różany Kwiat zrobiły to samo, ale po chwili zobaczył, że Mysiowąsa, Trawiaste Zbocze i Nocna Wichura mimo wszystko go wyprzedziły.
Gdy już dotarł, stanął tam, gdzie kazała Mysiowąsa, choć łapy świerzbiły fo, by stanąć między samotnikami a Łaciatą. Wysunął już lekko pazury, gotów do ataku. Nie zrobił jednak tego. Sam najwyraźniej nie był dobrym dyplomatą, ale może przynajmniej Mysiowąsej się uda przekonać tych tutaj, by odeszli.
Na jego pysku nie widać było emocji. Był wściekły, ale nie zamierzał tracić nad sobą panowania. Był zawiedziony sobą, że dopuścił do takiej sytuacji. I był szczęśliwy, że Łaciatej nic się nie stało.
Milczał i czekał na sygnał. Kątem oka jeszcze rozejrzał się, czy nie nadchodzi wsparcie dla samotników. W teorii był przynajmniej jeszcze jeden z nich, który zaraz mógł tu dotrzeć. A w praktyce... Mogło ich być i więcej. Miał tylko nadzieję, że wyjdą z tej sytuacji bez strat.
Ostatnio zmieniony przez Piaskowy Podmuch 2018-04-19, 14:02, w całości zmieniany 2 razy
Księżyce: szesnaście i serduszko bić skończyło Mistrz: Mysiowąsa Płeć: kotka Matka: Sójczy Śpiew Ojciec: Deszczowy Dzień [*] Partner: gwiazdka obok mnie Ciąża: nie Multikonta: Potok (GK) | Wydmowy Wiatr (KRz), Ważkowa Sadzawka (KC), Ostrężynowa Łapa (KRz), Łuska (KW)
Wysłany: 2018-04-19, 14:01
Wygląd: Po sześciu księżycach siedzenia spokojnie wyrwał ją głos Sójczego Śpiewu. Ceremonia, na której dostała imię Różanej Łapy i siostrę jako mistrzynię. Mysiowąsa, nowa zastępczyni zaczęłą ją trenować. Dzięku temu stała się trochęszybsza, garb zniknął, łapki stały się trochę dłuższe, a jej futro bardziej zmatowiało, gdyż nie dbała już onie jak za czasów kocięcia. Teraz dla terminatorki liczył się bardziej trening, niż uroda. Ale może kiedyś wróci do swoich godzinnych toalet i znów będzie tą czystą, małą pięknisią? Znaczy, nie oznacza to, że nie jest ładna - najpiękniejsza z rodzeństwa. Ma taki medal nawet, o tutaj (kliknij w link!) Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=5904
Akurak miała iść na polowanie z mentorką a zarazem zastępczynią, w tym planie przeszkodził im jednak Piaskowy Podmuch, który o mało nie wpadł na kotki. Gdy wyjaśnił o co chodzi, niebieska wojowniczka spojrzała na moment na Mysiowąsą, po czym rzuciła się za wojownikami. Gdy tam dotarli, przez ułamek sekundy nie zauważyła gigantycznych samotników. Usłyszała, jak zastępczni mówi coś do nich, po chwili dołącza się też Nocna Wichura, postanowiła więc nic nie mówić, skoro temat został wyczerpany. Czekała przez chwilę, czy starsza siostra nie powie im niczego, jednak ona tylko dała im rozkaz, aby zostali spięci i gotowi do rzucenia się na masywnych samotników, którzy otoczyli jej przyjaciółkę i nauczycielkę Łaciate Futerko. Chciała od razu się rzucić, ale szanowała decyzję Mysiowąsej i nie chciała "wystawać z szeregu". Nie miała także ochoty słuchać konsekwencji, że nie posłuchała się siostry, będącą zastępczynią Błyskającej Gwiazdy.
Wysłany: 2018-04-19, 14:25
Wygląd: Poprzez ciężką pracę, zbudowała potężne mięśnie. Szeroka w barkach, jednocześnie jest dość niska jak na członka Klanu Gromu - jej głowa wchodzi kotu o przeciętnym wzroście pod szyję. Krótka, zadbana i błyszcząca sierść przylega do ciała, eksponując wszystko, co Malina ma do zaoferowania, jednak w jednym miejscu na szyi sierść się kończy, ustępując miejsca bladej, krótkiej bliźnie z dzieciństwa. Złote oczy patrzą ze spokojem, który ukrywa zmęczenie, a krok jest pewny i energiczny. Przy wargach, zaczęły się pojawiać pojedyncze, widoczne dopiero z bliskiej odległości, siwe włoski. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=218008#218008
- Tak? Zaraz się przekonamy - zamruczał gardłowo największy z nich, przybliżając się bardziej do drobnej koteczki i napierając na jej bok, przyciskając ją równocześnie do boku drugiego z kocurów. Jednak nim zdążyło zrobić się gorąco, do akcji wkroczyła Mysiowąsa, która była przy Lisiej Norze pierwsza.
- O, patrzcie! Sójka! Idealnie słowo w słowo! - powiedział ten wyglądającego na bardziej mądrzejszego, po czym zarechotali oboje z wykwintnego żartu. Jednak pyski im się zmarszczyły, kiedy zobaczyli więcej śmierdzących kotów.
- Kamyk, Odłupek. Do mnie - zawołał basowym tonem największy z nich, a po chwili do grupki doszła dwójka młodszych samotników, którzy patrzyli na Gromiaków również ze złością. Chociaż posłusznie podeszli do swojego lidera, otaczając go z trzech stron, pozostawiając miejsce jedynie na przodzie. Skała nadal przytrzymywał Łaciate Futerko, zaś pozostała dwójka stanęła po lewej i prawej stronie Góry.
- Chyba nie chcecie, żeby tej ślicznotce stała się krzywda, co? - zapytał ponownie przywódca, podnosząc przy tym brew i spoglądając na stadko wrogich mu kotów.
Nadeszła pomoc. Wiedziała, że Piasek jej tak nie zostawi. Pierwsza pojawiła się Mysiowąsa, która próbowała załatwić sprawę dyplomatycznie. Łatka szczerze wątpiła w to, że uda się rozwiązać ten konflikt bez walki, czy bez jakichkolwiek szkód. Nie podobało jej się, jak samotnik się do niej przymilał, zwłaszcza, że niedługo po zastępczyni pojawił się właśnie jej partner. Ignorowała słowa intruzów, próbowała obmyślić plan ucieczki. Patrzyła na kremowego kocura z przerażeniem, bała się, że któryś z tych brutali zrobi krzywdę jej, albo co gorsza, jej partnerowi. Zaczęła delikatnie napierać swoim bokiem na bok stojącego przy niej kocura, próbując w ten sposób go przesunąć, ale w taki sposób, żeby nawet tego nie zauważył. Uderzyła również ogonem w udo drugiego z napastników, tak jak wcześniej miało to miejsce wobec niej. Nie zamierzała wychodzić przed szereg i dopóki Mysiowąsa nie stwierdzi, że trzeba atakować, Łatka będzie stać spokojnie. Musi im zaufać.
_________________
whenthis worldisno more ★them o o nis allwe'll see★ I'll ask youtofly awaywith me untilthe starsall falldown they emptyfrom thesky but Idon't m i n d if you'rewith me ≡theneverything'salright≡
Wysłany: 2018-04-19, 15:00
Wygląd: Mysz to całkiem ładna, szczupła kotka o zgrabnej sylwetce i długich łapach. Jedna z najwyższych kotów w klanie. Posiada zadbane, puszyste i miękkie futerko w kolorze ciemnej szarości na grzbiecie, zaś na brzuchu, łapach, pyszczku i szyi stopniowo przechodzące w płowy (niebieski abisyńczyk). Jej kolejną cechą charakterystyczną jest długi, puszysty ogon, na którym futerko wydaje się być jeszcze bardziej puchate. Pyszczek kotki ma smukły, nieco trójkątny kształt, zaś zdobi go para dużych, szeroko rozstawionych uszu, dwoje okrągłych, zielonych oczu oraz ciemnoróżowy nosek otoczony białymi wąsami. Nie zapominajmy też o wiecznym uśmiechu. Po mamie odziedziczyła ładny, melodyjny głos.
Blizny: brak środkowego palca na prawej przedniej łapie. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=4743
To miał być żart? Mysiowąsa z chwilowym niezrozumieniem patrzyła na samotników, gdy ci rechotali do siebie. Sójka? Co było w tym śmiesznego? Jednak ku satysfakcji zastępczyni zaraz mina im zrzedła, bowiem zobaczyli, że na miejsce dołączają kolejni gromiacy. Widać przestraszyli się trochę przewagi liczebnej. Po chwili jednak serce Mysiowąsej zabiło szybciej, zobaczyła bowiem, że do dwójki kocurów dołącza jeszcze dwóch. Sześciu na czterech? Gromiacy nadal mieli przewagę, jednak Łatka nadal tkwiła w potrzasku i Mysiowąsa wiedziała, że musi zrobić wszystko, aby nic jej się nie stało. Zerknęła na jej towarzyszy. Byli gotowi do walki, jednak czy walka była w tym momencie najlepszym rozwiązaniem? A tak na marginesie, to Mysiowąsa nawet lekko zdziwiła się, że cała ta grupa posłuchała się jej, w końcu ostatnio jej autorytet był kilkukrotnie podburzany. Miła niespodzianka.
Skierowała wzrok ponownie na grupę samotników, a konkretniej na największego z nich, który najwyraźniej przewodził całej zgrai.
-Poddajcie się, a pozwolimy wam odejść bez walki- miauknęła stanowczo, chcąc w jakiś sposób przekonać samotników, żeby jednak się poddali. A nawet jeśli nie, to chociaż będzie grać na czas, może Łatka zdąży uwolnić się z uścisku -Mamy przewagę liczebną i w razie czego zjawi się nas tutaj więcej- dodała, chcąc wywrzeć presję na samotnikach. Oczywiście nie mogła być pewna, czy akurat ktoś zjawi się w pobliżu, by im pomóc, ale postraszyć nie zaszkodzi. I tak w szóstkę mieli przewagę. Mięśnie wciąż były napięte, pazury lekko wysunięte a ogon uniesiony bez ruchu w powietrzu. Oby tylko obeszło się bez rozlewu krwi. Mysiowąsa w myślach zaczęła prosić Gwiezdny Klan, w tym jej zmarłego ojca o ich wsparcie.
Uderzyła nastroszoną niczym szczota ogonem po piętach, z coraz większej frustracji i gniewu, które w niej wzbierały z każdym uderzeniem serca. Z jej gardzieli ponownie wydostał się wściekły, niski warkot, pazury co chwila chowały się i ponownie wysuwały z poszewek, wbijając w glebę. Odetchnęła głęboko i odrobinę się uspokoiła, zmuszając futro na ogonie, żeby przyległo do niego płasko. Pazury jednak dalej miała wysunięte, kark sztywny, nos zmarszczony. Była wściekła. Gniew ją dosłownie rozrywał od środka. Czuła to. Że zaraz wybuchnie, cała frustracja, gniew, żal które się w niej kumulowały po prostu wybuchną i rzuci się liderowi tej zgrai do gardła. Jego słowa rozwścieczyły ją jeszcze bardziej. Łaciate Futerko była w potrzasku, przyciśnięta z obu stron przez samotników. Jeden zły ruch i po prostu mogli ją udusić. Zerknęła na Mysiowąsą, która dalej chciała to rozegrać dyplomatycznie. Tutaj nie było czasu na negocjacje. Nie było sensu. Wichura wystąpiła krok do przodu, pochylając głowę i strosząc lekko rude futro na karku.
- Opuśćcie nasze ziemie a nikomu nic się nie stanie - miauknęła głośno, chociaż brzmiało to bardziej jak fuknięcie. Ruda kita ponownie uderzyła jej po piętach. Przycisnęła lekko bark do barku Trawiastego Zbocza obok. Obnażyła kły i ponownie spojrzała na zastępczynie. Musimy walczyć. Nie ma innego wyjścia.
_________________
l a s t thingi remember....-..,..i wasrunning.,.forthe door i had tof i n d thepassagebackto theplace..i was before relax - saidthenight man,we areprogrammedto receive you cancheck outanytime youlike
but...you...can...n e v e r...l e a v e
Ostatnio zmieniony przez Wichura, 2018-04-19, 18:20, w całości zmieniany 2 razy
Wysłany: 2018-04-19, 20:00
Wygląd: Schudła co widać na pierwszy rzut oka, teraz wygląda dosłownie jak patyk. Gdyby ktoś kto ją znał wcześniej a potem zobaczył ją teraz, pewnie by się trochę zdziwił i chwilę zastanowił czy to ta sama kotka. Ostatnio zaczęła dużo mniej jeść, a efekty widać właśnie teraz. Ponadto posiada dość szczupłe i długie łapy, na których widnieją blizny po ugryzieniach, ale do wysokich i tak nie należy. Lecz szybko biega dzięki nim, przy czym jedno się nie zmieniło, nadal w biegu wygląda jak upośledzony zając, widać tak już jej zostanie. Trawiaste Zbocze pokrywa czarna sierść wraz z białymi znaczeniami. Dokładniej znajdują się ona na pysku aż po szyję, wszystkich łapach i końcówce ogona. Jej nos jest w kolorze różowym, nie za jasnym i nie za ciemnym, można powiedzieć optymalnym. Natomiast oczy ma w kolorze brązu, nie jest on intensywny jak u ojca, bardziej jasny. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=196191#196191
Trawiasta miała zjeżoną sierść i była gotowa do walki, a przynajmniej przez tą chwilę, aż lider nie przycisnął Łaciatego Futerka do drugiego kocura. Momentalnie przeleciało jej przez myśl, że tej może się coś stać i nawet słowa masywnego kocura to potwierdzały. Przepraszam bardzo, ale tak to się nie bawimy. Schowała pazury choć nadal nie mogła ukryć złości, była wściekła na samotników którzy panoszyli się na ich terenach, ale walka to złe rozwiązanie. Szczególnie, że przybyła kolejna dwójka samotników, nawet jeśli wyglądali na nieco słabszych to i tak mieli w potrzasku Łatkę. Co jak ją skrzywdzą? Kolejna śmierć? A przecież miało być tu b e z p i e c z n i e, a co się okazuje? Jakaś grupka samotników nie odpuszcza i łapie jednego z gromiaków. Czy to oznacza, że ich klan był słaby? Nie. Równie dobrze oni mogli być na innych terenach i na przykład Cieniści mieliby ten sam problem. Rozmyślała tak, lecz te rozmyślenia nagle przerwała Zastępczyni oraz Nocna Wichura. Podniosła uszy i spojrzała się zdziwiona nieco na obie kocice. Co. one. wyrabiają. Czy serio tak bardzo zależy im na walce? Czy serio tak bardzo chcą czyjejś śmierci? To byłoby bez sensu jak można spróbować w inny sposób. Wystąpiła szybko na przód i spojrzała z wyrzutem na obie kocice. Zawiodłam się na tobie Wich. -Czy wy serio chcecie aby Łatka zginęła, albo została poważnie ranna?-syknęła zła na obie, ale mówiła to takim tonem, żeby tamci samotnicy nie słyszeli, tylko Wichura i Mysz.-Mysiowąsa posłuchaj, równie dobrze może być ich tu więcej, nie możemy tego wiedzieć. Nie ryzykowałabym życiem Łaciatego Futerka czy nawet którymś z naszych.-dopowiedziała mierząc złym wzrokiem niebieską. Czy wszyscy w Gromie widzieli tylko jedno wyjście, którą była walka? Eh. A przecież byli tu by uratować kotkę, a nie żeby spowodować jej śmierć. Po chwili wyprostowała się i zwróciła się ku samotnikom z wciąż niezadowoloną miną.-Powiedzcie co byście chcieli w zamian za opuszczenie naszego terenu i oddanie nam łaciatej.-powiedziała nieco poważniejszym tonem, może to nie będzie nic strasznego i da radę w jakiś inny sposób? Nie obchodziły ją słowa Zastępczyni bo zwyczajnie według czarno-białej tamta nie miała racji. Dla Wojowniczki liczyło się dobro Klanu, dobro Klanowiczów, ciągle chciała pomagać, niby czemu tak niedawno chciała zostać Medykiem? Żeby pomagać oraz sprawić by ojciec stał się dumny, ale zawiodła go, więc teraz starała się to naprawić. Zawsze trzeba było rozważać wszystkie wyjścia z sytuacji oraz to jak mogłoby się potoczyć. Przecież tamci mieli w garści jednego z nich, mogli od razu zrobić coś Wojowniczce zanim ekipa ratunkowa zdołałaby w ogóle zaatakować. Ciągle mierzyła wzrokiem cała czwórkę samotników wraz z Łatką, chciała na wszelki wypadek śledzić każdy ich ruch.
_________________
andnomanisanisland ohxxthisxxIxxk n o w butcan'tyousee,oh? maybeyouweretheocean whenIwasjusta stone
Ostatnio zmieniony przez Trawiaste Zbocze 2018-04-19, 20:01, w całości zmieniany 1 raz
Księżyce: 78 Mistrz: Błyskające Niebo Płeć: kocur Matka: Agrestowy Kolec Ojciec: Jaszczurczy Język Partner: Łatka [*] Multikonta: Mewia Łapa [KR], Słodki Język [GK], Spopielona Łapa [GK] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2018-04-19, 22:06
Wygląd: Rudy kocur z lekkimi pręgami.
Od strony brzucha i przy łapach ma białe znaczenia.
Należy do niższych kotów w Klanie Gromu.
Ma duże, ciemnozielone oczy.
Charakterystyczny jest też jego ukruszony lewy górny kieł. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=223304#223304
Piasek po raz pierwszy w całym swoim życiu odczuwał prawdziwą nienawiść. Niechęć tak, ale nienawiści jeszcze nigdy nie doznał.
Teraz jednak ledwie trzymał się w ryzach, by nie skoczyć i wydrapać oczu kocurowi trzymającemu Łatkę. Zmuszony był jednak zachować racjonalność osądów, oczyścił więc umysł że złości.
Spojrzał w jej kierunku, próbując jej przekazać, że będzie dobrze.
Sam jednak w to ledwie wierzył. Czuł, że niedługo nie będzie to sytuacja w której można się zastanawiać czy ktoś zginie, ale raczej pytać się kto. Jego los w tym momencie już go nie obchodził. Z łatwością był gotów położyć swe życie na szali, byleby reszta, a zwłaszcza Łaciata zdołały wrócić do obozu.
Wiedział jednak, że Trawiaste Zbocze ma rację. Może się udać tak, jak ona planowała.
Czekając na ich reakcję, kocur obserwował samotnika trzymającego Łaciatą. Przyglądał się każdemu jego ruchowi, czekając cicho na ten jeden fałszywy, który będą w stanie wykorzystać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum