Wysłany: 2020-08-09, 02:06
Wygląd: Wysoka tak samo, jak i rodzice. Ma drobinę dłuższy od przeciętnego trójkątny pysk o prostym profilu, nisko osadzone, nieco dłuższe od przeciętnych uszy, smukła szyja, bardzo szczupła ( niemalże przesadnie! ) sylwetka, długie, bardzo chude łapy, długi, bardzo wąski ogon. Większość ciała jasna; pysk, uszy, łapy i ogon szaro-bura z czarnymi pręgami, sierść na grzbiecie z widocznym zarysem tygrysich pręg, nieco ciemniejsza od tej na bokach. Oczy w kształcie migdałów, o barwie lodowego błękitu odziedziczonej po ojcu. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=355947#355947
Beztrosko wędrując sobie przez noc, Deszczyk zagłębiała się w rozległe łany rzepaku, podekscytowana na myśl tego, co może pośród nich znaleźć. Ach, roślinność była na tyle gęsta, że, gdyby posługiwała się jedynie wzrokiem, mogłaby się dać zaskoczyć jakiemuś nieznanemu jej - ale nie niemile widzianemu - zagrożeniu. Gdy tylko o tym pomyślała, przestała nasłuchiwać i węszyć na tyle, na ile była w stanie to zrobić, biorąc pod uwagę fakt, że gdy się rozpraszała, zapominała o swoim postanowieniu. Gdy jednak o nim pamiętała... ach, sama myśl, że coś mogłoby wyskoczyć w jej kierunku była niesamowicie ekscytująca.
I właśnie dzięki takiemu zachowaniu, gdy przedarła się przez przestrzeń między dwoma rosnącymi obok siebie krzakami niemalże wpadła na kotkę, która zdecydowanie nie pachniała klanami. Była... duża i niezbyt szczupła, co sprawiło, że entuzjazm Deszczyk z powodu spotkania kogoś nieznajomego opadł nieco, niemniej jednak...
- Miło mi, że zostawiłaś jedną dla mnie - powiedziała, wyciągając łapę w kierunku jednej z myszy z zamiarem przyciągnięcia jej do siebie. Tamta była jedna, a miała ze sobą dwa gryzonie - to brzmiało - nie, krzyczało wręcz - jak zaproszenie do kontaktów towarzyskich.
DZIEŃ DOBRY, JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM; OBIECAŁAM, TO JESTEM THO.
Wysłany: 2020-08-10, 19:49
Wygląd: Ogromna, trochę gruba niebieska kotka z tygrysimi pręgami. Oczy są w kolorze złotym, a wąsy są grube i białe. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....opic.php?t=8333
Zaczęła jeść jedną z myszy, co jakiś czas się rozglądając i nasłuchując. To że teraz była tu sama, nie oznaczało, że zaraz ktoś nie mógł się przyczaić na nią, albo po prostu przyjść. No i tak też się stało – niedługo później usłyszała, a nawet zobaczyła wysoką kocicę, od której waliło smrodem Klanu Rzeki. Zmarszczyła nos na to, a następnie uważnie się przyjrzała rzeczniaczce. Cóż, właściwie to nie zrobiła tego dobrze, bo słysząc jej słowa, a następnie widząc co robi, sama wyciągnęła swoją szarą łapę i uderzyła kocicę w łapę, żeby zostawiła jej mysz. Co to, to nie.
— Spadaj, to moje żarcie — syknęła, a przy okazji zjeżyła futro. Jakiś random miał zamiar zabierać jej jedzenie od tak? Dobre sobie. Igła była twarda i uparta, i nigdy w życiu nie dałaby sobie wejść na głowę. Nie rozumiała nawet jak ktokolwiek mógł na to pozwolić.
Księżyce: 44 [IX] Mistrz: Wysoka Fala Płeć: kotka Matka: Jastrzębi Szpon [KRz] Ojciec: Liściasta Łapa [KG] (Deszczowa Łapa) Partner: każdego ukocha Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-09-06, 16:29
Wygląd: Wichura, zdecydowanie wydoroślała. Jej uczniowskie łapy wydłużyły się, tak samo jak jej ogon i całe ciało. Była teraz niemałą kotką, u której dało się zauważyć delikatny zarys mięśni, pod długowłosą sierścią, która zwisała po jej bokach, tworząc kaskady futerka, opadające ku dołowi. Spojrzenie jej złotych oczu znów nabrało barw, radości i nadziei, którą utraciły, gdy ta była jeszcze kocięciem. Na pyszczku wyraźnie odznaczały się pręgi, tworząc po bokach trzy wzory, a na czubku utworzyły charakterystyczne „M”. Jej ciało zdobi pręgowanie ticked. Wichura posiada jaśniejsze futerko bliżej samej linii ust a także nad oczami i w okolicy brwi, tworząc białe znaczenia. Podczas pobytu w mieście, podczas nauki walki i bójek z innymi miejskimi kotami, dorobiła się trzech blizn - z prawej strony pyska, na lewym policzku i na wewnętrznej stronie prawej przedniej łapy. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=318878#318878
Długo wędrowałam, zanim znalazłam jakikolwiek ślad Klanu Rzeki. Szczerze mówiąc, to... Sama nie wiem czego się spodziewałam. Jedno wiedziałam na pewno - powitania z szeroko otwartymi ramionami na pewno się nie doczekam.
Wędrując przez miasto i osiedle, zostałam odprowadzona przez Zero, z którym następnie się pożegnałam. Obiecałam mu, że jeszcze się zobaczymy i ruszyłam przed siebie. Szłam spokojnym tempem, na obcych terenach uważając na drapieżniki i polując na kolację przed zachodami słońca.
Dotarłam w końcu do pola dwunożnych, które pomimo tego, że było ścięte, w powietrzu wciąż unosił się charakterystyczny zapach rzepaku. Przeszłam przez pole, aż w końcu do moich nozdrzy dotarł zapach Klanu Rzeki. Przystanęłam na moment, zamykając oczy i wypuszczając głośno powietrze.
- Czy to na pewno był dobry pomysł...? - zapytałam sama siebie, otwierając oczy i ruszając dalej. Nie zamierzałam od razu wtargnąć na klanowe tereny, nie byłam mysim móżdżkiem. W powietrzu wyraźnie unosił się zapach klanowych kotów, nie przekraczałam jednak granicy, przystając przy kłującym gąszczu, kładąc się w cieniu krzewów. Gdy ktoś będzie przechodził obok, przecież usłyszę i w każdej chwili mogęzawołać.
Uniosłam łeb ku górze, starając przejrzeć się niebu spomiędzy koron drzew. Słońce powoli zaczęło sięgać zenitu, więc, jeśli dobrze pamiętałam i w klanowej polityce nic się nie zmieniło, niedługo powinien wyruszyć kolejny patrol. Lub jeśli dopisze mi szczęście, ktoś akurat będzie na polowaniu...
A teraz, jedynie co mi pozostało to czekać.
Księżyce: 38 [VI] Mistrz: Ognistopręga Płeć: kocur Matka: Jastrzębi Szpon Ojciec: Deszczowa Łapa [*] [Liściasta Łapa] Partner: Czy to jeszcze istnieje? Multikonta: Ciemna Toń [KC], Spadająca Łapa [KG] | Imbirowy Pył [GK] Interwencja MG: tak
Wysłany: 2020-10-13, 21:31
Wygląd: Wysoki jak na swój wiek, niebieski kocurek. W przyszłości jego kocięcy tłuszyk przerodzi się w mięśnie. Budową zdecydowanie bardziej przypomina nastoletnią matkę, natomiast chodem...zdecydowanie ojca. Porusza się z gracją, z lekko uniesioną wyżej głową. Wypina lekko do przodu swoją pierś. Jego futerko jest długie, puszyste, odrobinę dłuższe na kołnierzyku. Posiada białe plamy ciągnące się od pyszczka w postaci cienkiej kreseczki, po bródkę, kończąc się na kołnierzyku, który następnie zostaje rozbity na brzuchu na dwie mniejsze łatki, gdzie pomiędzy nimi znajduje się jeszcze znacznie mniejsza, plamka. Tak samo w przypadku pyska, na którym na samym jego środku widnieje malutka kropeczka. Jego uszka są rozstawione po obu stronach jego dużej okrągłej głowy. Nosek jest ciemnoszarej barwy. To wszystko dopełniają śliczne jasnożółte niczym słońce znajdujące się w zenicie ślepia, których barwa pod względem padania słońca, może się przerodzić w jasnozielone niczym jesienna trawa. Karta Postaci:http://www.artemida.webd....p=318906#318906
Ten dzień miał być jak każdy poprzedni spędzony na wypełnianiu swych obowiązków, szkoleniu terminatora, jakichś rozmowach oraz odpoczynku, lecz szarą codzienność postanowiło pokolorować jedno...nieoczekiwane spotkanie. Słońce niemalże już sięgało zenitu, gdy Sokole Skrzydło postanowił wyruszyć na samotne polowanie. Najpierw zaczął od Mszaru, lecz po kilku o dziwo nieudanych próbach, gdy zwierzyny albo w ogóle nie było, a gdy już łaskawie wpadała w jego łapy, obchodził się smakiem; poddenerwowany ruszył w kierunku Ptasich Krzewów i ich zachodniej części, właśnie tam bowiem prowadził go kierunek wiatru. I gdy posuwał się tak pomiędzy drzewami na przód, wiodąc wciąż za zwierzyną, nieoczekiwanie dotarł aż do granicy Klanu Rzeki wraz z Ziemiami Niczyimi, a do jego nozdrzy prędko dotarł nieprzyjemny odór jednej z tych padlin, zwykłej strawy dla wron, która albo grasowała gdzieś w pobliżu, albo jeszcze niedawno odwiedziła to miejsce, a wiatr przyniósł ten smród do niego. Skrzywił się na samą myśl. Nienawidził samotników, pieszczochów i całej tej bandy, która mieszkała na tych ziemiach. Byli niczym i nie zasługiwaliby żyć. Wysunął momentalnie pazury z przednich poplamionych bielą łap, jego ogon zawirował w powietrzu momentalnie je tnąc. Jeśli gdzieś panoszyła się tu ta lisia wywłoka...niech lepiej ma ważny powód, żeby zbliżać się do TEJ granicy, albowiem Sokół nie ręczył za siebie, a jeden niewłaściwy ruch wystarczył, aby pazury ptaszora poszły w ruch. Przeczesywał więc bardzo uważnie wzrokiem okolice, by wypatrzeć każde nawet najmniejsze poruszenie się, gdy ośmielił się zadać jedno ważne, zasadnicze pytanie.
— Jessst tu kto? Mam nadzieję, że masz ważny powód, by zbliżać się do tejże granicy. — syknął, akcentując szczególnie wzmiankę o granicy, a w swym głosie nie krył ani grama pogardy czy też chłodu. Cóż...kimkolwiek jesteś trafiłeś na złego rzeczniaka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum