21.05.2024 15:28
Wygląd
Dość duży choć szczupły, lekko zbudowany kocur o gładkiej sierści. Oczy zadziwiające, niezwykłe, o głęboko orzechowej barwie. Lekko postrzępione prawe ucho i cienka długa blizna ciągnąca się po prawym boku od kręgosłupa, poprzez żebra aż do brzucha. Wyraźne oznaki siwizny widoczne na pyszczku i świadczące o zaawansowanym wieku kota przed śmiercią. Futro miedziano rude poprzecznie prążkowane czarnym pigmentem. Wierzch głowy, grzbiet oraz pyszczek wyraźnie ciemniejsze- czarna pręga wzdłuż kręgosłupa oraz końcówka ogona. Spód ciała nieco jaśniejszy.
Oto kolejna okazja, by zagrać postacią urodzoną w Klanie Cienia. Kocięta pochodzą z miotu NPC (rodzice nie są i nie będą nigdy odgrywani), a grę rozpoczynamy od razu po wysłaniu i zaakceptowaniu Karty Postaci.
Rodzicami są Zgniłe Jabłko oraz Pchli Grzbiet:
Imię: Zgniłe Jabłko
Płeć: Kotka
Wiek: 44
Wygląd: Zgniłe Jabłko urodziła się jako najmniejsza w miocie, ale ostatecznie wyrosła na przeciętnego wzrostu kocicę. Jest dobrze zbudowana, widać, że wkładała wysiłek w trening. Jej futerko jest krótkie i zadbane, w klasycznych kolorach Klanu Cienia: rudości, czerni i bieli. Zdecydowanie więcej na niej jednak czerni, która dominuje lewą połowę pyszczka, lewą przednią łapę i większość tułowia. Rudość pojawia się na prawej części pyszczka, prawej przedniej łapie i wywalcza dla siebie trochę miejsca na tułowiu, zdobiona przez ciemniejsze cętki. Biel tworzy krawat pod szyją, ciągnąc się aż na brzuch, gdzie rozlewa się na tylne łapy. Białe ma też palce u przednich łap. Białe wąsy zwisają ku dołowi pod blado zielonymi oczami.
Charakter: Zgniłe Jabłko jest milsza niż by jej imię wskazywało. Często wydaje się odległa lub jakby coś skwasiło jej nastrój, ale nie robi tego specjalnie. Jak to mówi, jej pysk po prostu tak wygląda. Nie pali się do zawiązywania głębokich relacji z innymi, ale nie przeszkadza jej ewentualne towarzystwo. Lubi robić rzeczy po swojemu, nie przeszkadzając innym, ani bez innych przeszkadzających jej. Niedługo po rozpoczęciu treningu na wojownika doznała urazu w kolano, które nie chciało się dobrze goić. To skłoniło ją do zastanowienia się, czy bycie wojownikiem to na pewno to, czego chce w życiu. I choć ostatecznie uraz zaleczył się dobrze, Zgniłe Jabłko zdecydowała, że na razie spróbuje swoich sił jako matka.
Urodzona: w Klanie Cienia.
Pochodzenie: nieznane.
Imię: Pchli Grzbiet
Płeć: Kocur
Wiek: 49
Wygląd: Smukły, długowłosy kocur często się uśmiecha, przez co w jego zielonych oczach pojawiają się figlarne iskierki. Ma bardzo przyjazny uśmiech, który unosi do góry jego białe wąsy. Większość ciała ma srebrną, pokrytą ciemniejszymi, praktycznie czarnymi, klasycznymi pręgami, szczególnie widocznymi na pysku. Charakterystyczna dla niego jest odrobina bieli, którą można znaleźć na palcach jego przedniej prawej łapy oraz na samiuteńkiej końcówce ogona.
Charakter: Pchli Grzbiet zawsze był kotem raczej preferującym przebywanie w obozie niż poza nim. W obozie było życie, w obozie były koty, w obozie można było rozmawiać i się śmiać! Pchli Grzbiet lubi towarzystwo innych, lubi wywoływać uśmiechy na pyszczkach i lubi, gdy życie jest zwyczajnie miłe. Niezbyt za to radzi sobie ze sporami, stara się unikać ich jak ognia, często wychodząc rakiem z sytuacji potencjalnie konfliktowych. Woli komuś przytaknąć lub coś obiecać, ale tego nie zrobić, niż gdyby miał się zacząć z kimś sprzeczać. Na całe szczęście dobrze radzi sobie z dziećmi i je lubi, więc całkiem dobrze odnajduje się w roli matki.
Urodzony: w Klanie Cienia.
Pochodzenie: nieznane.
Historia:
xxxMłodzi spotkali się w Liściastym Gąszczu, ale nie jako kociaki, a jako Matki, którymi zostali z dwóch różnych powodów: On kochał dzieci, Ona zastanawiała się czego w życiu pragnie. Na początku kocur starał się zagadywać Zgniłą i po prostu ją poznać skoro wcześniej nie mieli takiej szansy. Kotka nieugięcie nie podtrzymywała rozmowy, jedynie robiąc wszystko dosyć mocno niezręcznym. Nie była niemiła, raczej nie bardzo chciało jej się gadać z konkretnie nim - co go jak najbardziej uraziło. Zrezygnował więc dosyć szybko z przyjaznego podchodzenia do kocicy i spokojnie spędzał swoje dnie, gdy ona ignorowała jego osobę, w tym samym czasie starając się zrozumieć jak działają kocięta. Wszystkie cudze wydawały jej się jednak jakieś takie - uszkodzone. Nie żeby mocno oceniała wychowanie młodych Cienistych, ale gdyby ją ktoś zapytał pewnie zrobiłaby to lepiej. Nie wchodziła w kompetencje matek przyszłych pokoleń i nie starała się naprawiać ich pociech tam, gdzie one poległy, uznawszy że jej zadaniem jest przede wszystkim pilnowanie by najmłodsi się nie uszkodzili i nie opuszczali obozu. I odnajdywała się całkiem nieźle w tym zadaniu, problemy zaczynały się, gdy maluchy przestawały być grzeczne, wyrywały sobie wzajemnie kłaczki, nosiło je od nadmiaru energii, czy (co gorsza) chciały się z nią bawić. O ile z jednym miała zwykle jakieś szanse, tak w przypadku zmasowanych ataków wynik był przesądzony – Zgniła nie potrafiła nad nimi zapanować, a własna bezsilność działała jej na nerwy. Wtedy wkraczał on. Pchli Grzbiet.
xxxA kotka nigdy nad tym się nie zastanawiała. Przecież również był matką, wypełniał tylko swoje obowiązki, nie wyświadczał jej tym żadnej przysługi. Potrzeba było gorszego dnia Zgniłego Jabłka, gdzie wszystko po prostu szło nie tak, a zirytować potrafiła ją nawet krzywo rzucona kępka mchu, by to się zmieniło. Akurat tego dnia jedno z kociąt się na nią uwzięło, uznawszy ją za idealną towarzyszkę do zabaw. Zupełnie nie reagowało na żadne reprymendy, zaraz wracało jak rzep, by wbić swoje szpileczki w kolorowy ogon. I szylkretka naprawdę była już o grubość wąsa od rzucenia kociakiem na drugi koniec kociarni, gdy zjawił się Pchli Grzbiet i zabrał tego małego potworka, ratując tym samym wszystkich zamieszanych. Dopiero wtedy dostrzegła w jego zachowaniu także miły gest i… dość gwałtownie zmieniła swoje podejście do jego osoby. Zgniła zaczęła przynosić mu piszczki, czasami zagadywać, pytać o wypad poza obóz (które dość często odrzucał) i ogólnie osaczać go swoją osobą. Nie bardzo wiedział, czy podoba mu się ta admiracja, ale też nie narzekał, bo czemu by miał? Rozmowy też nawet zaczęły się kleić i w ogóle nie było żadnych większych spin, starą kość niezgody zakopał, a czas miło leciał. Ona zaś w tym wszystkim zastanawiała się czy nowo postawione wyzwanie przed nią: bycie klanową Matką, było aż tak trudne, czy może to jednak te kocięta. Dlatego postanowiła to przetestować i zostać matką ze swoimi własnymi młodymi, które będzie mogła wychować jak chce i przede wszystkim sprawdzić się w roli. Pchli Grzbiet wydawał się dobrym kocurem, ogarniał temat, zawsze mogłaby na nim polegać, nie sądziła, że znajdzie lepszą opcję. Wyznała mu miłość, bo tak należy, w chłodny, deszczowy dzień kiedy dopiero co kocur wstał na równe łapy. Zaspany nie bardzo wiedział co się nawet wydarzyło, a sytuacja wyrwała się spod kontroli kiedy zaproponowała mu związek, a on wciąż nieprzytomny, podjął najgorszą możliwą decyzję. Zgodził się.
xxxPchli Grzbiet nie zdążył się jeszcze w pełni oswoić z nową sytuacją, dopiero od paru wschodów słońca miał partnerkę, a ta… już mu zaproponowała kocięta. Kocur uprzejmie, lecz stanowczo odmówił, twierdząc że to zdecydowanie za szybko i że powinni wrócić do tej rozmowy najwcześniej za parę księżyców. Zgniłe Jabłko nie była z tego powodu zadowolona, ale uszanowała jego decyzję i odpuściła na parę księżyców, nim temat znów wypłynął. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy nim kocur stwierdził wreszcie, że są gotowi, czy może po prostu uległ determinacji swojej partnerki. Ciężko orzec, a szylkretce nie robiło to większej różnicy.
xxxGdy medycy potwierdzili ciążę, Zgniłe Jabłko nie posiadała się z radości; zaraz przeskoczyła do tworzenia mentalnej listy cech i zachowań u kociąt, których nie znosiła oraz do zastanawiania się jak je wyplenić, gdyby się pojawiły u jej młodych. Gdzieś w tym swoim skupieniu na nowym celu, odsunęła się nieświadomie od partnera i jego obaw związanych z najbliższymi księżycami. Raczej nie rozmawiali o nich zbyt często, bo w jej świecie wszystko szło jak należy i z odpowiednim przygotowaniem byli w stanie pokonać każdą trudność. Ciężko jej było więc zrozumieć lęki partnera, gdy miała dla nich logiczne rozwiązania, czy dotyczyły spraw zupełnie niezależnych od nich. Jak chociażby poród, który spędzał sen z powiek kocura, bo przecież zdarzały się przypadki, że matka umierała w jego trakcie, zostawiając świeżo upieczonego ojca z młodymi i krwawiącym sercem.
xxxNie skończyli jako jedna z tych historii, poród przebiegł bez komplikacji, kocięta rozwijały się prawidłowo, więc zanim Pchli Grzbiet się obejrzał, kocięta już zaczynały samodzielnie myśleć i zwiedzać kociarnię, Zgniłe Jabłko już zaczynała wbijać do ich głów podstawowe zasady: nie podnosimy głosu, nie mówimy brzydko, nie gryziemy innych, nie biegamy bez sensu, nie wymyślamy głupot. Z jej perspektywy całkiem racjonalne, z jego raczej absurdalne, obdzierające kociaki z uroków dzieciństwa. Z natury jednak unika konfliktów, więc zamiast poważnie porozmawiać z partnerką, sam stara wychować się dzieci najlepiej jak potrafi – raczej dając im dość dużo przestrzeni do bycia sobą i dyscyplinując je jedynie, gdy stwarzają zagrożenie dla siebie i otoczenia. A gdy Zgniłe Jabłko posyła kocięta do kąta za bieganie po jedzeniu, kocur prędzej dołączy do skazanego by opowiadać mu bajki i żarty, niż otwarcie sprzeciwi się decyzji partnerki.
Jest możliwość wcielenia się w szóstkę kociąt. Kocięta można adoptować przez najbliższe trzy miesiące, aż do osiągnięcia przez miot wieku terminatorskiego. Rozpoczynamy grę jako 1 księżycowy kociak (wiek na koniec maja: 2 księżyce). W historii obowiązkowy jest zapis, że posiada się piątkę rodzeństwa z miotu, a rodzicami są Zgniłe Jabłko oraz Pchli Grzbiet.
Lista chętnych:
x Oset (już gra)
x Wierzba (już gra)
x Chrust (już gra)
x Niepylak (już gra)
x Kruk (już gra)
x Piana (już gra)
Typ pyska: Europejski
Długość futra: Krótkie lub długie
Umaszczenia (kliknij na umaszczenie, by zobaczyć przykładowe zdjęcie):
Te oznaczone * są wyjątkowo rzadkie i może być ciężko znaleźć zdjęcia.
Pręgowanie: Kocięta mogą być jednolite (niepręgowane) lub pręgowane klasycznie, tygrysio lub w cętki.
Biel: Kocięta mogą mieć dowolną ilość białych znaczeń lub być całe białe.
Kolor oczu: Dowolny naturalny kolor. Koty z jakąkolwiek ilością białych znaczeń mogą mieć heterochromię (oczy w dwóch różnych kolorach). Przypominamy, że kocięta rodzą się z niewybarwionymi oczami, tzn. niebieskimi, a docelowy kolor przyjmują one w wieku ok. 3-5 księżyców.
Rodzicami są Zgniłe Jabłko oraz Pchli Grzbiet:
Imię: Zgniłe Jabłko
Płeć: Kotka
Wiek: 44
Wygląd: Zgniłe Jabłko urodziła się jako najmniejsza w miocie, ale ostatecznie wyrosła na przeciętnego wzrostu kocicę. Jest dobrze zbudowana, widać, że wkładała wysiłek w trening. Jej futerko jest krótkie i zadbane, w klasycznych kolorach Klanu Cienia: rudości, czerni i bieli. Zdecydowanie więcej na niej jednak czerni, która dominuje lewą połowę pyszczka, lewą przednią łapę i większość tułowia. Rudość pojawia się na prawej części pyszczka, prawej przedniej łapie i wywalcza dla siebie trochę miejsca na tułowiu, zdobiona przez ciemniejsze cętki. Biel tworzy krawat pod szyją, ciągnąc się aż na brzuch, gdzie rozlewa się na tylne łapy. Białe ma też palce u przednich łap. Białe wąsy zwisają ku dołowi pod blado zielonymi oczami.
Charakter: Zgniłe Jabłko jest milsza niż by jej imię wskazywało. Często wydaje się odległa lub jakby coś skwasiło jej nastrój, ale nie robi tego specjalnie. Jak to mówi, jej pysk po prostu tak wygląda. Nie pali się do zawiązywania głębokich relacji z innymi, ale nie przeszkadza jej ewentualne towarzystwo. Lubi robić rzeczy po swojemu, nie przeszkadzając innym, ani bez innych przeszkadzających jej. Niedługo po rozpoczęciu treningu na wojownika doznała urazu w kolano, które nie chciało się dobrze goić. To skłoniło ją do zastanowienia się, czy bycie wojownikiem to na pewno to, czego chce w życiu. I choć ostatecznie uraz zaleczył się dobrze, Zgniłe Jabłko zdecydowała, że na razie spróbuje swoich sił jako matka.
Urodzona: w Klanie Cienia.
Pochodzenie: nieznane.
Imię: Pchli Grzbiet
Płeć: Kocur
Wiek: 49
Wygląd: Smukły, długowłosy kocur często się uśmiecha, przez co w jego zielonych oczach pojawiają się figlarne iskierki. Ma bardzo przyjazny uśmiech, który unosi do góry jego białe wąsy. Większość ciała ma srebrną, pokrytą ciemniejszymi, praktycznie czarnymi, klasycznymi pręgami, szczególnie widocznymi na pysku. Charakterystyczna dla niego jest odrobina bieli, którą można znaleźć na palcach jego przedniej prawej łapy oraz na samiuteńkiej końcówce ogona.
Charakter: Pchli Grzbiet zawsze był kotem raczej preferującym przebywanie w obozie niż poza nim. W obozie było życie, w obozie były koty, w obozie można było rozmawiać i się śmiać! Pchli Grzbiet lubi towarzystwo innych, lubi wywoływać uśmiechy na pyszczkach i lubi, gdy życie jest zwyczajnie miłe. Niezbyt za to radzi sobie ze sporami, stara się unikać ich jak ognia, często wychodząc rakiem z sytuacji potencjalnie konfliktowych. Woli komuś przytaknąć lub coś obiecać, ale tego nie zrobić, niż gdyby miał się zacząć z kimś sprzeczać. Na całe szczęście dobrze radzi sobie z dziećmi i je lubi, więc całkiem dobrze odnajduje się w roli matki.
Urodzony: w Klanie Cienia.
Pochodzenie: nieznane.
Historia:
xxxMłodzi spotkali się w Liściastym Gąszczu, ale nie jako kociaki, a jako Matki, którymi zostali z dwóch różnych powodów: On kochał dzieci, Ona zastanawiała się czego w życiu pragnie. Na początku kocur starał się zagadywać Zgniłą i po prostu ją poznać skoro wcześniej nie mieli takiej szansy. Kotka nieugięcie nie podtrzymywała rozmowy, jedynie robiąc wszystko dosyć mocno niezręcznym. Nie była niemiła, raczej nie bardzo chciało jej się gadać z konkretnie nim - co go jak najbardziej uraziło. Zrezygnował więc dosyć szybko z przyjaznego podchodzenia do kocicy i spokojnie spędzał swoje dnie, gdy ona ignorowała jego osobę, w tym samym czasie starając się zrozumieć jak działają kocięta. Wszystkie cudze wydawały jej się jednak jakieś takie - uszkodzone. Nie żeby mocno oceniała wychowanie młodych Cienistych, ale gdyby ją ktoś zapytał pewnie zrobiłaby to lepiej. Nie wchodziła w kompetencje matek przyszłych pokoleń i nie starała się naprawiać ich pociech tam, gdzie one poległy, uznawszy że jej zadaniem jest przede wszystkim pilnowanie by najmłodsi się nie uszkodzili i nie opuszczali obozu. I odnajdywała się całkiem nieźle w tym zadaniu, problemy zaczynały się, gdy maluchy przestawały być grzeczne, wyrywały sobie wzajemnie kłaczki, nosiło je od nadmiaru energii, czy (co gorsza) chciały się z nią bawić. O ile z jednym miała zwykle jakieś szanse, tak w przypadku zmasowanych ataków wynik był przesądzony – Zgniła nie potrafiła nad nimi zapanować, a własna bezsilność działała jej na nerwy. Wtedy wkraczał on. Pchli Grzbiet.
xxxA kotka nigdy nad tym się nie zastanawiała. Przecież również był matką, wypełniał tylko swoje obowiązki, nie wyświadczał jej tym żadnej przysługi. Potrzeba było gorszego dnia Zgniłego Jabłka, gdzie wszystko po prostu szło nie tak, a zirytować potrafiła ją nawet krzywo rzucona kępka mchu, by to się zmieniło. Akurat tego dnia jedno z kociąt się na nią uwzięło, uznawszy ją za idealną towarzyszkę do zabaw. Zupełnie nie reagowało na żadne reprymendy, zaraz wracało jak rzep, by wbić swoje szpileczki w kolorowy ogon. I szylkretka naprawdę była już o grubość wąsa od rzucenia kociakiem na drugi koniec kociarni, gdy zjawił się Pchli Grzbiet i zabrał tego małego potworka, ratując tym samym wszystkich zamieszanych. Dopiero wtedy dostrzegła w jego zachowaniu także miły gest i… dość gwałtownie zmieniła swoje podejście do jego osoby. Zgniła zaczęła przynosić mu piszczki, czasami zagadywać, pytać o wypad poza obóz (które dość często odrzucał) i ogólnie osaczać go swoją osobą. Nie bardzo wiedział, czy podoba mu się ta admiracja, ale też nie narzekał, bo czemu by miał? Rozmowy też nawet zaczęły się kleić i w ogóle nie było żadnych większych spin, starą kość niezgody zakopał, a czas miło leciał. Ona zaś w tym wszystkim zastanawiała się czy nowo postawione wyzwanie przed nią: bycie klanową Matką, było aż tak trudne, czy może to jednak te kocięta. Dlatego postanowiła to przetestować i zostać matką ze swoimi własnymi młodymi, które będzie mogła wychować jak chce i przede wszystkim sprawdzić się w roli. Pchli Grzbiet wydawał się dobrym kocurem, ogarniał temat, zawsze mogłaby na nim polegać, nie sądziła, że znajdzie lepszą opcję. Wyznała mu miłość, bo tak należy, w chłodny, deszczowy dzień kiedy dopiero co kocur wstał na równe łapy. Zaspany nie bardzo wiedział co się nawet wydarzyło, a sytuacja wyrwała się spod kontroli kiedy zaproponowała mu związek, a on wciąż nieprzytomny, podjął najgorszą możliwą decyzję. Zgodził się.
xxxPchli Grzbiet nie zdążył się jeszcze w pełni oswoić z nową sytuacją, dopiero od paru wschodów słońca miał partnerkę, a ta… już mu zaproponowała kocięta. Kocur uprzejmie, lecz stanowczo odmówił, twierdząc że to zdecydowanie za szybko i że powinni wrócić do tej rozmowy najwcześniej za parę księżyców. Zgniłe Jabłko nie była z tego powodu zadowolona, ale uszanowała jego decyzję i odpuściła na parę księżyców, nim temat znów wypłynął. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy nim kocur stwierdził wreszcie, że są gotowi, czy może po prostu uległ determinacji swojej partnerki. Ciężko orzec, a szylkretce nie robiło to większej różnicy.
xxxGdy medycy potwierdzili ciążę, Zgniłe Jabłko nie posiadała się z radości; zaraz przeskoczyła do tworzenia mentalnej listy cech i zachowań u kociąt, których nie znosiła oraz do zastanawiania się jak je wyplenić, gdyby się pojawiły u jej młodych. Gdzieś w tym swoim skupieniu na nowym celu, odsunęła się nieświadomie od partnera i jego obaw związanych z najbliższymi księżycami. Raczej nie rozmawiali o nich zbyt często, bo w jej świecie wszystko szło jak należy i z odpowiednim przygotowaniem byli w stanie pokonać każdą trudność. Ciężko jej było więc zrozumieć lęki partnera, gdy miała dla nich logiczne rozwiązania, czy dotyczyły spraw zupełnie niezależnych od nich. Jak chociażby poród, który spędzał sen z powiek kocura, bo przecież zdarzały się przypadki, że matka umierała w jego trakcie, zostawiając świeżo upieczonego ojca z młodymi i krwawiącym sercem.
xxxNie skończyli jako jedna z tych historii, poród przebiegł bez komplikacji, kocięta rozwijały się prawidłowo, więc zanim Pchli Grzbiet się obejrzał, kocięta już zaczynały samodzielnie myśleć i zwiedzać kociarnię, Zgniłe Jabłko już zaczynała wbijać do ich głów podstawowe zasady: nie podnosimy głosu, nie mówimy brzydko, nie gryziemy innych, nie biegamy bez sensu, nie wymyślamy głupot. Z jej perspektywy całkiem racjonalne, z jego raczej absurdalne, obdzierające kociaki z uroków dzieciństwa. Z natury jednak unika konfliktów, więc zamiast poważnie porozmawiać z partnerką, sam stara wychować się dzieci najlepiej jak potrafi – raczej dając im dość dużo przestrzeni do bycia sobą i dyscyplinując je jedynie, gdy stwarzają zagrożenie dla siebie i otoczenia. A gdy Zgniłe Jabłko posyła kocięta do kąta za bieganie po jedzeniu, kocur prędzej dołączy do skazanego by opowiadać mu bajki i żarty, niż otwarcie sprzeciwi się decyzji partnerki.
Jest możliwość wcielenia się w szóstkę kociąt. Kocięta można adoptować przez najbliższe trzy miesiące, aż do osiągnięcia przez miot wieku terminatorskiego. Rozpoczynamy grę jako 1 księżycowy kociak (wiek na koniec maja: 2 księżyce). W historii obowiązkowy jest zapis, że posiada się piątkę rodzeństwa z miotu, a rodzicami są Zgniłe Jabłko oraz Pchli Grzbiet.
Lista chętnych:
x Oset (już gra)
x Wierzba (już gra)
x Chrust (już gra)
x Niepylak (już gra)
x Kruk (już gra)
x Piana (już gra)
Typ pyska: Europejski
Długość futra: Krótkie lub długie
Umaszczenia (kliknij na umaszczenie, by zobaczyć przykładowe zdjęcie):
- czarne, bure (czarne pręgowane), czarne srebrne, czarne dymne,
- niebieskie, niebieskie pręgowane, niebieskie srebrne,
- rude (zawsze pręgowane), rude srebrne, rude dymne*,
- kremowe ( zawsze pręgowane), kremowe srebrne, kremowe dymne*
- białe
Te oznaczone * są wyjątkowo rzadkie i może być ciężko znaleźć zdjęcia.
Pręgowanie: Kocięta mogą być jednolite (niepręgowane) lub pręgowane klasycznie, tygrysio lub w cętki.
Biel: Kocięta mogą mieć dowolną ilość białych znaczeń lub być całe białe.
Kolor oczu: Dowolny naturalny kolor. Koty z jakąkolwiek ilością białych znaczeń mogą mieć heterochromię (oczy w dwóch różnych kolorach). Przypominamy, że kocięta rodzą się z niewybarwionymi oczami, tzn. niebieskimi, a docelowy kolor przyjmują one w wieku ok. 3-5 księżyców.
im ciemniejsza noc, tym jaśniejszy dzień
światło ma moc i nie zgasi go cień
światło ma moc, ciemność jej nie ogarnia
choć cienie są zawsze po drugiej stronie światła
światło ma moc i nie zgasi go cień
światło ma moc, ciemność jej nie ogarnia
choć cienie są zawsze po drugiej stronie światła
Statystyki - lvl: 0
| S: 0
| Zr: 0
| Sz: 0
| Zm: 0
| HP:
| W:
| EXP:
Stat. Med. - lvl: 0
| MED.EXP: