Odejścia - Wersja do druku +- Artemida - Wojownicy PBF (https://artemida.webd.pl) +-- Dział: Administracja (https://artemida.webd.pl/forum-241.html) +--- Dział: Organizacja (https://artemida.webd.pl/forum-4.html) +---- Dział: Ogłoszenia (https://artemida.webd.pl/forum-32.html) +---- Wątek: Odejścia (/thread-4157.html) |
- Żabia Łapa.. - 20.03.2020 Kochani, dziękuję wam serdecznie za ten wspólny czas i za umilenie wolnych chwil dzięki wspólnej rozgrywce na tym forum. Szczególnie Fiołkowi i Malinie, bo dali mi możliwość stworzenia postaci i Ropuszce, za te wspólne godziny spędzone na śmianiu się z naszych płazów :* Decyzja o odejściu wcale nie była łatwa, bo mimo kiepskiej aktywności, zawsze chętnie wracałam do pisania moim rudym frajerem, jednak koniec końców musiała zostać podjęta. Żabka umarł we śnie, jeżeli Ropuszka będzie chciała, to może być kotem, który go znalazł na jego piedestale z niezliczonych warst mchu i w otoczeniu pierwszych, wiosennych kwiatów, którymi tak chętnie dekorował swoje legowisko. Na koniec przepraszam wszystkich, którzy sesje z nim mieli, a te nie zostały dokończone, albo byliśmy na takowe umówieni. Trzymajcie się ciepło :* - Sasanka. - 23.03.2020 Ostatnia nieobecność dała mi szansę na przemyślenie kilku spraw, czego rezultatem będzie: Sasanka -> zaginieni Po rozmowie z Błękitną Tonią odwróciła się na pięcie i poszła swoją drogą, oddalając się od ziem Czterech Klanów, by chociaż chwilowo wyprzeć je z pamięci. Jest wolna. Wapienna Łapa -> Gwiezdny Klan Porwana przez Dwunogów, zmarła w Siedlisku w trakcie desperackiej próby ucieczki z powrotem do ukochanego Klanu Rzeki. Dziękuję wszystkim za wspólne kilka lat gry, na pewno będę je mile wspominać. Prommy out. - Skwarna Łapa - 31.03.2020 Skwarna Łapa - zaginieni Został porwany przez dwunogów podczas patrolu, gdy oddalił się od grupy przy granicach. Dopiero po fakcie reszta zauważyła, co zaszło. Nie będę dużo się rozpisywać, gdyż temat, mówi sam za siebie. Myślałam nad tym od pewnego czasu i decyzja zapadła. Naprawdę miło mi się tu grało, nawet jeśli dość krótko. Bardzo możliwe, że kiedyś tu wrócę, jednak na chwilę obecną nie mam czasu i ochoty na pisanie. Przepraszam wszystkich, z którymi nie dokończyłam sesji i oczywiście rodzeństwo Skwarka. Dziękuje jeszcze raz za mile spędzony czas i do zobaczenia! - Leszczynowa Łapa - 03.04.2020 Leszczynowa Łapa - NPC Żbikowa Łapa - NPC Aronia - Adopcja - Ropusza Łapa. - 05.04.2020 Ropusza Łapa - Zaginieni Well, I mean, yeh. Ropucha nie przeżyła śmierci Żabki dobrze, mimo wszystko byli dość blisko ze sobą i jego brak odbił się na niej fatalnie. Jeżeli ktoś chce uznać (cała rodzinka Ropuchy, Bączek i, ba, nawet Miętka), że Ropucha do nich przyszła pewnego dni, żeby z nimi poplotkować i wręczyć im jakiś mały drobiazg ze swojej kolekcji - droga wolna :>. Jakaś kostkę, piórko czy kamyczek i krótkie pożegnanie. Następnie wyszła z obozu, przeszłą się wzdłuż granicy Klanu Cienia aż do Czarnego Pazura. Ostatni raz spojrzała za siebie po czym gruba kluseczka przeskoczyła strumyk i poczłapała przed siebie, gdzieś tam w świat, szukając przygód i swojego miejsca na ziemi. Aj, mimo wszystko, że świetnie mi się pisało Ropuchą to i tak czuje gorzki posmak na języku, kiedy o niej myślę. Uważam, że pisałem nią za mało z osóbkami z którymi bardzo chciałem pisać. Szkoda, jednak mimo wszystko było miło i fajnie :3 Przepraszam szczególnie Liska, Bączka - Rydzowe Futro - 28.04.2020 Rydzowe Futro - Zaginieni Pewnego dnia zniknął, ruszając na poszukiwania swojego syna, pożegnał się ze swoimi córkami i nie dając się powstrzymać, odszedł. Sowiooka - Zaginieni Nie wróciła do obozu o zachodzie słońca. Na granicy klanu można było wyczuć jej zapach zmieszany z lisim. Kwitnąca Łapa - Adopcja Bardzo dobrze było mi na forum i odchodzę z przykrością. Przepraszam wszystkich, z którymi pozaczynałam sesje i ich nie skończyłam, a także całe rodzeństwo Kwiatuszek, Zaśnież, Lota, Węgielka, Dzięcioła, Kałużę, Chwasta, Topnieja, Puchacza, Iskrzącą, Korzenia, Truskawkę i Żurawinę. Przepraszam jeśli o kimś zapomniałam. Mam strasznie dużo spraw na głowie i nie mogę się pogodzić z tym, że nie jestem tak aktywna na forum jakbym chciała. Nie spodziewałam się, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie. Dziękuję wszystkim, którzy mieli ze mną sesję i tak umilili mi czas spędzony na forum. Pewnie jeszcze tu wrócę albo będę zaglądać co jakiś czas i sprawdzać jak wszyscy się mają. Może nawet zmienię zdanie przed upływem tygodnia. Trzymajcie się :3 - Malinowa Łapa. - 01.05.2020 To można by było przewidzieć…… Po tym jak moja aktywność doszczętnie umarła, tak samo jak i chęć do pisania. Zrozumiałam, że to nie może tak dłużej trwać. Miło spędziłam czas na arci, mimo że nie jestem tu za długo. Naprawdę skakałam czasami ze szczęścia, gdy dostawałam jakieś odpisy... Jednak, pisanie nie jest dla mnie. Nie jestem w stanie pisać regularnie postów, nie zamęczając się przy tym. Lub rozwijać non-stop postać, tak jakbym chciała. Arcia is fun, tylko na dłuższą mete. Przepraszam bardzo osoby, które wzięły ze mną sesję, a ja kompletnie po dniu umarłam i nie odpisywałam, blokując przy tym je. Męczyło mnie to po nocach, że nie mogę się zmusić do odpisywania i że moja postać stoi w miejscu jak jenot. Artemida ma być zabawą, lecz jak zawsze, zabawa dla mnie zmienia się w obowiązek. Dając mi kolejny przytłaczający stres, poza szkołą i sprawami prywatnymi... Więc co się stanie teraz z Malinką? Malinowa Łapa ----> Martwa, Gwiezdny Klan Szokujące czy nie, stwierdziłam, że tak będzie najlepiej. Wpisałam wcześniej w kp, że mogłaby trafić do adopcji, bo już wtedy przewidywałam, że to się źle skończy. Aczkolwiek zmieniłam zdanie, po fakcie, że pewno i tak prędzej czy później selekcja naturalna ją dopadnie przez jej naiwność i dość niski iloraz inteligencji. Dla ciekawych jak to się stało, wypociny z narracją malinkową tam na dole: Uwaga długie owijanie w bawełnę. Malinowa Łapa wstała bardzo wczesnym rankiem, po nieprzespanej nocy, przez jej ataki ciągłego pobudzenia. Przez to również nie czuła się nawet zmęczona. Ostatnim czasie była dość pochłonięta treningiem. Bolała ją ciągle głowa od starania się skupić i by spamiętać cokolwiek. Miała straszną ochotę znowu brykać i bawić się jak za dawnych czasów, bez myślenia, że zaraz się spóźni na trening. Problem był też taki, że nie miała z kim się bawić. Bo przecież zabawa samemu jest dość nudna, co nie? Aczkolwiek wszyscy w legowisku terminatorów jeszcze spali, a Malinka nie miała ochoty ich budzić. Oni też ciężko pracowali ostatnio, zasługą na sen. Wyszła więc za ten dyskretnie z legowiska, uważając gdzie wstawia te głośne łapiska. W środku obozu było równie cicho. Wszyscy spali! Gdy miała już sama wrócić do próby spania, przeleciał przed jej noskiem niespodziewany towarzysz. Motyl. Taki ładny, że żółtymi skrzydełkami. Zielone oczęta córki Krokusowej Łąki, rozszeżyły się ze szczęścia. Jednak ktoś wstał! Skrzydlaty przyjaciel latał wokół niej, niemalże namawiając ją by go goniła. A ta nie myślac za dużo w tej chwili. Po prostu znowu zmieniła się w kociaka i dołączyła się do zabawy w ganianego. Cud, że nikogo nie obudzili...lub może niestety? Biegali i skakali tak przez krótką w obozie, dopóki skrzydlatek nie zaczął kierować zabawę poza obóz. Malinka była tak zajęta na złapaniu go w grze w berka, że kompletnie zapomniała o słowach wujka Zyrwka. “Nie wychodź poza obóz”. Oj coś się nie udało chyba. Jej mały móżdżek był skupiony na motylku, a łapy ciągły ją w stronę zachodniej części terytorium Wichrzaków. Skakała, brykała tak, aż kusiła los by w końcu się podtknąć i upaść na ten nie za mądry pysiol. Był to także moment realizacji, że nie wie gdzie jest. Motyl pofrunął dalej, zostawiając ją zupełnie samą. Jednak Malinka, jak to Malinka, nie przejęła się tym zbytnio. Zgubiła się, no to co, teraz się odgubi. Prawda? Wstała i poszła prosto przed siebie, będąc pewna, że na pewno ktoś jej pomoże. Zwiedzi równie dobrze jakieś widoczki. Słońce było już dość wysoko, kiedy dotarła do Świszczących Traw. Podobała jej się tu. Trawa tu była bardzo interesująca. Czyli taka jak lubi. Jednakże pośród niej zobaczyła jakąś szarą, odpoczywającą kulkę. O! Na pewno pokażę jej drogę do domu! Gdy powoli zbliżała się do kształtu, mogła rozpoznać, że to jakieś zwierzę. Króliczek. Ale równie dobrze, zauważyła zwiększający się cień. Impulsywnie spojrzała w górę. Na kłębuszek spadał, wielki, jednakże stary i wygłodzony jastrząb z wysuniętymi pazurami. Wnuczka dawnej przywódczyni, poczuła coś w serduszku, że musi zrobić. Znowu bezmyślnie pobiegła przed siebie, wykonując “heroiczny” wyczyn. - Zostaw go! - wbiegła wprost między królikiem a ptakiem, odbierając atak. Poczuła szpony zakleszczające w jej bark. Bolało okropnie. Jednak co się nie robi dla przyjaciół. A propos przyjaciół, królik uciekł, jak tylko terminatorka wrzasnęła. Jastrząb zdziwiony, bo ktoś poświęcił się dla jego obiadu, jednak nie będzie wybrzydzał. Wyleciał ponownie w powietrze i próbował zaatakować ją ponownie. Szylkretka wstała w miejscu, nie wiedziała co zrobić. Nie rozumiała, czemu ta ptaszyna chce jej zrobić krzywdę i czemu niby miała się bronić. Nie czuła strachu. Włączył się u niej znowu umysł dziecka, ubzdurając sobie, że to berek. A jako mistrzyni w ganianego, oczywiście wiedziała co zrobić. Uciekać przed nim. Bo przecież on jest berkiem. Prawda? Zabawa trwała dość długo. Kotka biegała w kółko, miaucząc i zachęcając go by ją złapał. Kilka razy jastrząb dał radę ją porysować szponami, lecz ta wciąż biegała i się nie poddawała. Ubaw normalnie po pachy. Ten już ze zmęczenia, starość nie radość, oraz ze wkurzenia, trafił raz a dobrze. Chwycił ją za kark i pofrunął z nią w przestworzach. Poczuła lekkość...Było to magiczne. Ona latała! Jak prawdziwy ptak! Jak ekstra! Lecieli w przeciwnym kierunku, co kotka przyszła. Może jastrząb próbuję pomóc jej znaleźć dom? Jaki z niego miły- Przez starość i wyczerpanie, ptaszysko nie dało radę długo utrzymać cielska kotki...puszczając ją. Latała teraz sama! Super! Krzaki i trawa na dole były takie małe i urocze! I stawały z każdą sekundą coraz większe….i większe…..i większe. I Większe. Jej ciałko walnęło głucho o ziemię, prosto w krzaki. Jastrząb stracił ją z starych ślepi. Poddając się odleciał hen daleko. Nie wracając już po niej. Znowu była sana. Było….cicho. Spokojnie. Czuła ból...a może to tylko zmęczenie? W końcu od kilku dni, chciało jej się spać. Wietrzyk kołysał ją do snu. Nie mogła się za bardzo poruszyć. Z uśmiechem na pyszczku, zamknęła spokojnie oczęta. Nie otwierając ich już nigdy więcej. Nie musiałam opisywać jej śmierci, ale here it is. Jest to chociaż mój ostatni post. Przepraszam całą rodzinkę, za śmierć kolejnego członka rodziny. I życzę wszystkim miłego pisania odpisów. Ja się odmeldowuję. Papatki! - Trzaskająca Łapa. - 20.05.2020 Bardzo, bardzo przepraszam, że to już trzeci raz, kiedy odchodzę, ale w moim życiu być może nastąpi spora zmiana i mogę mieć jeszcze mniej czasu na pisanie. Od dawna brakuje mi niestety weny na pisanie tutaj, nie wiem czy to się zmieni, ale strasznie źle czuję się z tym, że inni muszą czekać tygodniami na moje odpisy. Przepraszam osoby, z którymi zacząłem sesje i ich nie dokończę, ale naprawdę nie daję rady pisać, brakuje mi ochoty. Trzaskająca Łapa -> Adopcja (jeśli to możliwe w jego wieku) Gruszka -> Adopcja Przepraszam również za to, że wziąłem nowe konto i nie popisałem za długo. Strasznie mi głupio. Chcę, żebyście wiedzieli, że było mi tu bardzo miło i dziękuję za to, że byliście tacy przyjacielscy i gościnni, pomagaliście mi, kiedy czegoś nie rozumiałem. Mam nadzieję, że kiedyś tu jeszcze wrócę, w jakimś lepszym momencie. Trzeba będzie o tym kiedyś pomyśleć. Życzę wam dużo weny i miłego dnia. Do zobaczenia! - Skalna Łapa - 25.05.2020 Skała -> Adopcja Jest młody i ma już relacje, więc byłoby miło gdyby ktoś się nim zaopiekował. Przepraszam wszystkich z którymi kręciłam sesje, ale wydarzyło się w moim życiu coś, przez co nie mam ochoty na grę gdziekolwiek i w cokolwiek - Rzeżuchowy Kiełek - 26.05.2020 Rzeżuchowa Łapa -> Zaginieni Została złapana przez dwunoga. Mam nadzieję, że kiedyś nią wrócę, ale teraz po prostu nie mam siły pisać tak wesołą i optymistyczną postacią. Kwiecista Łapa -> Gwiezdny Zmarł. Nie mam zielonego pojęcia jak i nic mi nie przychodzi do głowy, ale zmarł. Ciężko mi uśmiercać mojego Kwiatka, ale wiem, że okropnie go poprowadziłam i nie potrafiłam nawet poprowadzić do końca jego powrotu. Nikogo raczej to nie ucieszy, ale na pewno wrócę. Przepraszam za nieodpisywanie w sesjach, ale po prostu nie miałam siły pisać tymi postaciami, nawet jeśli kocham je całym sercem. - Jaskółczy Śpiew - 01.06.2020 Nie oszukujmy się: zarówno ja, jak i moje słoneczka byliśmy tu jedynie ciężarem zarówno dla postaci, administracji i graczy. Nadszedł czas. Jaskółczy Śpiew natknęła się na samotnika, który zagrał jej na nerwach do tego stopnia, że go zamordowała, co przypłaciła raną na boku. Szybko okazało się, że miała za to zapłacić czymś więcej: brat zabitego natknął się na jej ślady i, jako że wszystko stało się na oczach pewnego znudzonego życiem pieszczocha, szybko ją znalazł. W walce nowo zadana rana zrobiła swoje, a gdy otwarła się stara zadana przez psa, los Jaskółki był przesądzony. Jeziorna Mgła któregoś dnia wybrał się na polowanie, z którego już nie wrócił. Prawdopodobnie porwany przez Dwunożnych, być może tych samych, którzy odpowiadali za zniknięcie jego ojca. Nie mam serca zamykać mu drzwi na dobre. Amurowa Łapa... nawet z nim dobrze nie zaczęłam. Decyzję, co z nim zrobić, pozostawiam Wydmie. Jeżeli nie będzie mogło trafić ani do adopcji, ani do NPC, to można założyć, że zachorowało na jakąś nieokreśloną chorobę i po kilkunastu wschodach słońca wydało swój ostatni oddech. Bardzo przepraszam wszystkich, którzy chcieli mieć ze mną sesję, mieli jakieś relacje z moimi postaciami, czekali na coś ode mnie lub którym zrobiłam jakieś świństwo. Przepraszam moje rodzeństwo. Jesteście świetnymi ludźmi i mam nadzieję, że to was nie dotknie. Przepraszam Wydmę, której jestem winna więcej, niż mogę wymienić. Przepraszam Pustułkę, której obiecałam sesję, kiedy wróci. Pustu, jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Przepraszam Wstążkę, z którą nie wyszła cała ta historia spisku. Przepraszam wszystkich, ale to wszystkich, którzy byli blisko z Jeziornym. //zt - Cietrzew. - 07.06.2020 Cietrzew -> Adopcja - Malinowy Nos - 20.06.2020 Oof. Pisanie tego nie jest dla mnie ani łatwe, ani przyjemne, więc będę się streszczać. Nie jest żadnym sekretem że od kilku miesięcy nie mam czasu, a nawet kiedy mam czas to nie mam ochoty ani siły na kreatywne wysilanie szarych komórek ani nawet udzielanie się na forum jakkolwiek. W okolicach marca miałam jeszcze nadzieję, że to przejdzie, tak jak zawsze przechodziło, że po prostu muszę ściągnąć z siebie ciężar forumowych obowiązków i pograć tak, o, po prostu. W przeciągu tych dziesięciu? jedenastu? (gwiezdny klanie...) lat na tym forum zawsze prędzej czy później pasja do kotków wracała, nawet jeśli miewałam wzloty i upadki. I być może za jakiś czas również wróci, jak ten kot co miauczy pod drzwiami i nie może się zdecydować czy chce być w środku czy jednak na zewnątrz. W tym momencie jednak moja sytuacja w pracy jest na tyle wyczerpująca, że udawanie kotka w internecie muszę odłożyć na półkę. Nie żegnam się jednak. Nigdy nie byłam dobra w definitywnym stawianiu kropki nad i. Badź co bądź to forum to było dla mnie jedenaście lat mojego życia, a niektórych nawyków nie wyzbywa się ot tak. Chciałabym żeby Szmalina umarła że starości, najlepiej we śnie. I tak miała umrzeć pod koniec tego miesiąca i jest stara wystarczająco, by się pewnego dnia już nie obudzić. Przepraszam wszystkich którzy chcieli starej babci Szmali i żałuję, że nie mogłam grać nią w ostatnich księżycach jej życia. Jutro napisze jej jakiegoś ładnego umierającego posta. Albo i nie. Szczerze mówiąc nie jestem pewna czy to jest coś czego chcę. Pisanie tutaj jest już dla mnie wystarczająco trudne emocjonalnie. Nie wiem czy klepanie posta przez łzy to obecnie coś, na co mam ochotę :^) Także... jeśli nie napiszę nic, to uznajcie że nie to nie, łaski bzy, miałaś okazję odejść poetycko i nie skorzystałaś, więc umrzesz bardzo po cichu i zwyczajnie. Tak również będzie w porządku. Krówkę również prosiłabym wrzucić do GK. Przepraszam zwłaszcza Sagę i Szada, chciałam dobrze a wyszło jak zwykle. Wiem że to obecnie pewnie żadna różnica, bo Krówka nie zdążyła nawet porządnie na nowo zaistnieć, ale... chociaż tyle. Wolałabym myśleć że coś ją zjadło, bo to że znowu opuściłby siostrę jest po prostu nierealne i przykro mi na samą myśl że to tak właśnie wygląda. Nie musicie jej robić pogrzebu ani nawet znajdować jej ciała. To tyle. Miałam się streszczać, ale chyba niezbyt mi wyszło :^) Typowe. W każdym razie... życzę wam wszystkim pomyślnego i owocnego kotkowania. A mojej Szmali życzę kolorowych snów. Dobranoc. - Plaża. - 26.06.2020 Proszę o wrzucenie Plaży do adopcji. - Grzmot. - 26.06.2020 Grzmot -> Gwiezdny Klan Odchodzę, ponieważ to forum rozczarowuje mnie na każdym kroku. Znalezienie ludzi do sesji graniczy z cudem, a tyle jadu, ile wylewa się z graczy, którzy na co dzień uśmiechają się do wszystkich na sb, a później na discordzie lecą po tych samych wszystkich jak po nic nie wartych szmatach jest dla mnie obrzydliwe i absurdalne do tego stopnia, że jednak wolę zrezygnować :) Dziękuję Głębi i Kości za wyciągnięcie do mnie pomocnej dłoni, a pozostałym "złotym robaczkom" dziękuję jedynie za pretensje skierowane wobec mnie, czy nawet mojego sposobu narracji i tego, że miałam czelność nazwać zŁoTeGo kota rudym, jak i dziękuję za to, że po sztucznej uprzejmości zostałam dosadnie kopnięta w tyłek przez zamkniętą społeczność ;) Co się stało z Grzmotem: Cierpiał na regularne migreny, które bardzo często doprowadzały go do stanu przez który nie mógł w ogóle się ruszyć, czy skupić, a podawane medykamenty nie były w stanie pomóc. Kocur był pechowym posiadaczem guza w głowie, który w pewnym momencie po prostu pękł i pozwolił mu odejść na srebrną skórkę we śnie. |